Zdjęcie
Albert Montagne grabi liście w ogrodzie za domem. Maisons-Laffitte, 1998 / Sygn. FIL00661
FOT. PIOTR WÓJCIK

Inwigilacja Instytutu Literackiego w czasach Gomułki

MAŁGORZATA PTASIŃSKA


Władze PRL traktowały Instytut Literacki jako wrogi, zagrażający systemowi komunistycznemu, dywersyjny ośrodek emigracyjny, który należało zwalczać wszelkimi możliwymi metodami, kierując przeciwko wydawnictwu przede wszystkim aparat bezpieczeństwa z całą gamą działań operacyjnych. W okresie stalinizmu zakres rozpracowywania Instytutu sprowadzał się do czynności rozpoznawczych i ustalenia przez Urząd Bezpieczeństwa kontaktów Instytutu z Polską. Zintensyfikowanie i zróżnicowanie działań nastąpiło dopiero za rządów Władysława Gomułki, kiedy przedsięwzięto jedne z najważniejszych spraw operacyjnych wymierzonych w paryską „Kulturę” i jej środowisko. Niniejsze opracowanie ukazujące taktykę i metody stosowane w rozpracowywaniu Instytutu Literackiego w latach 1956–1970 przedstawia jedynie fragment tych działań, możliwy do opisania na podstawie dostępnych dokumentów.
Poważny problem w pisaniu o inwigilacji paryskiej „Kultury” stanowi brak w archiwum IPN teczek dwóch spraw obiektowych o kryptonimach „Laffitte” i „Agora”. Nie udało się także ustalić, czy i kiedy została założona osobna sprawa operacyjnego rozpracowania Jerzego Giedroycia o kryptonimie „Proust”, na co wskazują sprawy założone przez Służbę Bezpieczeństwa na najbliższych współpracowników Redaktora. Tych kwestii nie wyjaśniły również przekazane Redaktorowi przez ministra Zbigniewa Siemiątkowskiego kserokopie dokumentów dotyczących rozpracowywania Instytutu Literackiego, jego współpracowników i osób kontaktujących się z „Kulturą”[2]. Otrzymane materiały w większości odnosiły się do sprawy „taterników”, włącznie ze znajdującym się już w zbiorach biblioteki Instytutu opracowaniem MSW na ten temat[3].
* * *
Zespół paryskiej „Kultury”, udzieliwszy poparcia Gomułce jesienią 1956 r., stanął wraz z częścią powojennego uchodźstwa po stronie społeczeństwa polskiego wiążącego z nastaniem ekipy „Wiesława” nadziei na dalszą demokratyzację życia w Polsce[4]. Nowa władza po otrzymaniu kredytu zaufania zastosowała grę pozorów: z jednej strony poddała krytyce okres stalinowski i zreformowała skompromitowany aparat bezpieczeństwa, z drugiej umocniła swą pozycję i nie dopuściła do „drugiego etapu Października”[5]. Minister spraw wewnętrznych Władysław Wicha w rozkazie wydanym w trakcie reorganizacji służb[6], odnosząc się do likwidowania szkodliwych oraz „przeżytych dzisiaj form i metod pracy operacyjnej”, za istotne uznał dalsze twórcze rozwijanie wieloletniego dorobku organów bezpieczeństwa, doskonalenie umiejętności i środków walki z wrogiem[7].
Wiceministrami MSW zostali Mieczysław Moczar odpowiedzialny za Departament I (wywiad) i II (kontrwywiad) oraz Antoni Alster, któremu podlegał Departament III do walki z działalnością antypaństwową w kraju[8]. W rozbudowanym Departamencie III do zadań Wydziału IV należało „zwalczanie elementów rewizjonistycznych (polskich) i liberalnych, ochrona środowisk naukowych, twórczych, kulturalnych i młodzieżowych przed dywersją i penetracją »Kultury« paryskiej”[9]. Na naradzie krajowej MSW odbywającej się 14 i 15 lutego 1957 r. jego szef wytyczył kierunki działań podległych służb, zachęcając do walki z „wrogami Polski Ludowej” przede wszystkim za pomocą „oręża” aparatu, tj. rozpoznania agenturalnego, a nie metod śledczych, jak dotychczas[10]. Najważniejsze zadanie to „wiedzieć wszystko, co dzieje się w obozie przeciwnika, jakie są jego plany i zamiary”[11]. Na kwietniowym posiedzeniu Biura Politycznego PZPR stwierdzono, że pomimo „wyraźnych sygnałów mówiących o aktywizacji wroga, nie ma materiałów, na postawie których można by przeprowadzić procesy polityczne”. Wytknięto także MSW brak czujności przejawiający się m.in. w masowym udzielaniu zgody na wyjazd do krajów kapitalistycznych[12].
 
Pierwsze uderzenie
Giedroyc z zainteresowaniem obserwował rozwój wydarzeń nad Wisłą. „Dzięki zręcznej polityce możemy wygrać walkę o duszę emigracji i stać się dla Kraju czy powiedzmy Gomułki partnerem, i to partnerem dosyć równorzędnym”[13] – zauważał. Dlatego spotkania z licznie przybyłymi do Maisons-Laffitte przedstawicielami różnych środowisk w Polsce, głównie literatami, naukowcami i politykami, wykorzystywał do wysondowania ich pozycji w kraju. Oceniał także ich determinację w walce o demokratyzację życia nad Wisłą w możliwych ówcześnie granicach. Redaktor z zadowoleniem przyjął nawiązanie kontaktów z robotnikami z Żerania, chętnie widywał się także z młodym pokoleniem Polaków, a po pierwszej wizycie członków Studenckiego Teatru Satyryków napisał Georges’owi Sidre’owi: „Byłem bardzo zafrapowany tą młodzieżą (są to chłopcy i dziewczęta w wieku lat 20-u). Duża kultura, dojrzałość. Zupełnie wyjątkowi”[14]. Jednak potencjalnych partnerów w kontaktach z krajem upatrywał przede wszystkim w szeregach Klubu Krzywego Koła, redakcji „Po prostu” czy „Tygodnika Powszechnego”[15].
Po wygranych przez Gomułkę wyborach na początku 1957 r. postawa niektórych intelektualistów polskich wobec reżimu rozczarowała Giedroycia. Najwcześniej odrzucił on możliwość bliższej współpracy ze środowiskiem katolickim związanym z „Tygodnikiem Powszechnym”. Juliuszowi Mieroszewskiemu oznajmił:„W każdym razie musimy dziś przejść na zaostrzenie rzeczowej opozycji, próbując wykorzystać dynamikę rewolucyjną społeczeństwa. Tu myślę, że nasze drogi z »Tygodnikiem Powszechnym« się rozchodzą”[16]. Członkom koła poselskiego „Znak” zarzucał „oportunizm połączony z lękliwością” oraz minimalizm i przesadny optymizm[17]. Największe nadzieje Redaktor łączył z Klubem Krzywego Koła, którego część działaczy związana była również z „Po prostu”; przypuszczalnie upatrywał w nim polityczną pressure group. W marcu 1956 r. jako pierwsza współpracę z Instytutem rozpoczęła Hanna Rewska, zajmująca się zbieraniem prenumerat i kolportowaniem miesięcznika. Systematycznie informowała Giedroycia o sytuacji w Polsce, stając się czołowym korespondentem krajowym paryskiej „Kultury”. Spośród kierownictwa KKK Redaktor najlepsze relacje utrzymywał z ówczesnym jego prezesem Janem Józefem Lipskim, któremu proponował m.in. przesyłanie wydawnictw Instytutu oraz innych zachodnich, pomoc w uzyskaniu stypendiów zagranicznych dla wskazanych intelektualistów z kraju, oddał także klubowi do redagowania osobny dział w „Kulturze”[18]. Współpraca ta opierała się na wyrażonych przez Lipskiego zasadach „legalności i lojalności”[19].
Po Październiku „Kultura” otworzyła łamy dla pisarzy krajowych, a swoje teksty wydali tam m.in. Jerzy Kornacki, Artur Sandauer i Jerzy Zagórski[20]. Giedroyc czynił usilne starania, by publikacje Instytutu bez przeszkód docierały do różnych instytucji jako egzemplarze wymienne, m.in. do bibliotek, wydawnictw, uniwersytetów oraz instytutów naukowych. Oczekiwał zapowiedzianej przez Związek Literatów Polskich liberalizacji przepisów dotyczących rozpowszechniania prasy i książek emigracyjnych, a w szczególności „Kultury”, obserwując przy tym zjawisko odwrotne. Od początku 1957 r., tj. umocnienia się ekipy Gomułki, systematycznie zaostrzała się cenzura, a książki wydawane przez Instytut konfiskowano.
Niewykluczone, że ta zmiana kursu była próbą rozeznania poglądów Redaktora przez reżim warszawski, który zapewne chciał wiedzieć, jak dalece paryska „Kultura” może się posunąć w popieraniu Gomułki i zmian w Polsce. W tym celu posłużył się również dziennikarzem z Krakowa, tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, a następnie etatowym pracownikiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych[21]. Olgierd Terlecki jako dziennikarz „Gazety Krakowskiej”, a jednocześnie tajny współpracownik „Rudnicki”[22], zwrócił się do Giedroycia i Mieroszewskiego o wypowiedź w sprawie wyborów do sejmu w 1957 r. Mieroszewski dziwił się, iż „z taką inicjatywą wystąpiło pismo prowincjonalne, a nie warszawskie. Mam pewien niepokój na temat tych wyborów – no ale zobaczymy” – napisał Redaktorowi[23]. Gazeta nie zamieściła uzyskanych wypowiedzi, a Terlecki wysłał list z usprawiedliwieniem, oferując w zamian przysłanie książek[24]. Odpowiedział jedynie Giedroyc, który propozycji nie przyjął, ale uprzedził Terleckiego, że skontaktuje go ze swoim przyjacielem, Zygmuntem Hertzem[25]. Nawiązany przez Hertza kontakt początkowo sprowadzał się do wymiany listów.
Poważniejszy charakter miało oficjalne spotkanie Giedroycia z konsulem generalnym PRL w Paryżu Edmundem Wychowańcem na początku lutego 1957 r., którego de facto najbardziej interesowała reakcja „Kultury” na wyniki wyborów oraz charakter jej kontaktów z przedstawicielami świata kultury i nauki z Polski przyjeżdżającymi do Paryża. Wychowaniec zdał dokładną relację z odbytej rozmowy, a w sporządzonej notatce służbowej starał się dosłownie przytoczyć słowa Giedroycia. W części dotyczącej wyborów zacytował: „Uważam, że społeczeństwo polskie, zdając sobie sprawę, iż jest w przymusowej sytuacji, wybrało mniejsze zło, głosując program Gomułki, dało kredyt zaufania dla Gomułki, który nie wiadomo jednak, jak długo potrwa, bo zależny jest od realnych wyników gospodarczych”[26]. Dodał, że „zdaniem Giedroycia, Polska może się cofnąć pod presją Związku Radzieckiego, który w razie potrzeby nie zawaha się użyć siły”[27]. Jeżeli chodzi o kontakty krajowe, to Giedroyc „osobiście kontaktuje się ze wszystkimi poważniejszymi osobami przyjeżdżającymi z kraju. »Kultura« pomaga wielu z nich, wskazując ciekawsze wydawnictwa, ułatwia kontakty z Francuzami itp. Widzi potrzebę przyjazdu tych ludzi do Francji dla przeniesienia zdobyczy Zachodu do kraju i wykorzystania ich dla jego rozwoju. Emigracji w zasadzie ci ludzie nie są potrzebni”[28]. Zdaniem Wychowańca rozmowa była prowadzona w swobodnym tonie i dość przyjemnej atmosferze.
Prawdopodobnie próba wysondowania Giedroycia utwierdziła reżim w przekonaniu o bezkompromisowej postawie Redaktora wobec Gomułki, a przede wszystkim o szerokich kontaktach „Kultury” z rodakami i jej programie oddziaływania na kraj. W ten sposób paryska „Kultura” stała się zagrożeniem dla niestabilnego jeszcze reżimu. W połowie maja Redaktor informował Mieroszewskiego: „W tej chwili zaciśnienie cenzury wobec »Kultury« i naszych wydawnictw jest niezmiernie drakońskie. Prawie wszyscy skarżą się, że nic do nich nie dociera. Natomiast kontakt zarówno osobisty, jak i listowy jest coraz ściślejszy”[29]. W związku z konfiskatami wydawnictw Instytutu zastanawiał się, czy „Gomułce zależy na wznowieniu metod zimnej wojny?”[30]. Mieroszewski odpowiedział: „Gomułka mnie bardzo rozczarowuje. Myśmy się niejako w stosunku do niego zaangażowali i mamy prawo teraz powiedzieć, co o tym wszystkim myślimy”[31]. W lipcu 1957 r. Giedroyc poinformował Jerzego Stempowskiego, że „w każdym razie na naszym odcinku, tj. »Kultury«, odwilż się skończyła. W tej chwili cenzura na »Kulturę« i nasze wydawnictwa jest bardziej totalna niż za najgorszych »stalinowskich« czasów”[32].
Zamknięcie „Po prostu” i manifestacje w obronie tygodnika potwierdziły przekonanie Giedroycia o zahamowaniu reform i ograniczaniu wolności słowa[33]. Mieroszewskiemu napisał: „Wypadki w Warszawie jeszcze bardziej mnie utwierdzają w przekonaniu, że musimy skupiać koło siebie całą lewicową opozycję krajową, wszystkich rewizjonistów”[34]. Giedroyc cofnął kredyt zaufania Gomułce, a powody tej decyzji wyjaśnił w liście Do krajowych czytelników „Kultury”, wysłanym do Polski jesienią 1957 r.[35] Zapewniał w nim: „Nie dobijamy się o debit dla »Kultury«. Walczymy jedynie o normalizację stosunków i w związku z tym o zniesienie embarga na periodyki i wydawnictwa emigracyjne. »Kultura« – tak jak docierała do Kraju za Bieruta – tak i dociera i będzie docierać za Gomułki. Popularność i pozycja »Kultury« w Polsce nie zrodziły się z powietrza. Nielegalszczyznę – powtarzamy raz jeszcze – uważamy za niebezpieczną dla demokratyzacji. Niestety władze partyjne zmuszają do tej drogi nie tylko nas, ale wszystkie ideowo wartościowe i niezależne ugrupowania w Kraju, nie wyłączając najwartościowszych kół młodzieży”[36].
W tym czasie SB przechwyciła list Giedroycia do Lipskiego[37]. 24 października 1957 r. por. Eugeniusz Drewniak, starszy oficer operacyjny Wydziału II (SB) Komendy MO m.st. Warszawy, zaznajomiwszy się z jego treścią, „z uwagi na fakt inspirowania do podjęcia walki z naszą władzą” wniósł „o założenie sprawy agenturalnego sprawdzenia na Jana Józefa Lipskiego” w celu ustalenia, czy wymieniony był wykorzystywany przez wywiad francuski[38]. Nadano jej kryptonim „Redaktor”[39]. Na początku listopada Drewniak przedstawił plan wstępnych przedsięwzięć operacyjnych w tej sprawie, przewidujący zastosowanie podsłuchu telefonicznego, pokojowego i podglądu fotograficznego oraz przeprowadzenie siedmiodniowej wyrywkowej obserwacji zewnętrznej, aby ustalić tryb życia Lipskiego i jego kontakty. Porucznik zamierzał porozumieć się z Wydziałem V Departamentu I, który miał materiały dotyczące powiązań Lipskiego z „Kulturą”[40].
Dalszą konsekwencją rozpracowywania kontaktów krajowych Giedroycia, przede wszystkim ze środowiska KKK, było zatrzymanie 30 stycznia 1958 r. na podstawie materiałów operacyjnych przez Wydział II (SB) Komendy MO m.st. Warszawy Hanny Rewskiej pod zarzutem przechowywania i rozpowszechniania wydawnictw paryskiej „Kultury”. Dwa dni później prokurator m.st. Warszawy zastosował wobec niej trzymiesięczny areszt tymczasowy i zlecił wykonanie czynności śledczych Samodzielnej Sekcji Śledczej Komendy MO m.st. Warszawy[41]. W wyniku śledztwa ustalono okoliczności nawiązania kontaktu z Giedroyciem, a także jego częstotliwość i charakter. Rewska zeznała, że pierwsza napisała do Redaktora na początku 1956 r. i od tamtego czasu nieregularnie otrzymywała miesięcznik oraz książki wydawane przez Instytut. Z inicjatywy Giedroycia wyjechała do Francji po otrzymaniu zaproszenia od swej kuzynki w marcu 1957 r. Podczas spotkania w Paryżu uzgodniła z nim formy współpracy z paryską „Kulturą” polegające na kolportowaniu jej wydawnictw w kraju oraz przesyłaniu Redaktorowi interesujących go informacji o Polsce. Rewska przyznała, że od czasu do czasu listy do Paryża przekazywała „drogą przez Jurka”, nie umiejąc nic bliższego powiedzieć o tej osobie[42]. W śledztwie Rewska nie ujawniła ani osób, którym dostarczała wydawnictwa Instytutu, ani też pośredniczących w jej kontaktach z Giedroyciem w obawie przed represjami, jakie mogły je spotkać[43].
Służba Bezpieczeństwa drogą operacyjną ustaliła, że „Jurek” to Georges Sidre, II sekretarz ambasady francuskiej w Warszawie, z którym zatrzymana miała się kilkakrotnie kontaktować i przekazywać mu paczki[44]. Stwierdzono, iż Rewska dwukrotnie przebywała w jego mieszkaniu; widziano ją też w samochodzie dyplomatycznym. Wydawnictwa Instytutu kolportowała na terenie kraju, niektóre artykuły o treści politycznej sama przepisywała, by zwiększyć liczbę ich kopii. Z przesłuchanych dwudziestu świadków dwunastu potwierdziło otrzymywanie od Rewskiej „Kultury” i książek. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk uznał wydawnictwa Instytutu zarekwirowane w domu Rewskiej za szkodliwe i nienadające się do rozpowszechniania[45].
O zatrzymaniu Rewskiej Giedroyc dowiedział się od znajomych już 2 lutego. „Oceniają – informował Sidre’a – jednak jej sprawę jako poważną. Bardzo mnie martwi ta sprawa, ale ma Pan rację, że trzeba cierpliwie czekać rozwoju sytuacji. Miejmy nadzieję, że dobrze się skończy. To, co mogłem w tej chwili zrobić, to przekazać parę tysięcy złotych bardzo pewną drogą na ręce jej siostry. Niewątpliwie chwilowo najlepiej nikomu o tej sprawie nie mówić i zachować maksimum ostrożności”[46]. Mieroszewskiemu napisał kilka dni później: „Posyłam Panu do niezmiernie poufnej wiadomości odpis listu J[ana] J[ózefa] Lipskiego z prośbą oodwrotne odesłanie. Dyskrecja jest tym potrzebniejsza, że ostatnio są jakieś dziwne rzeczy w kraju na nasz temat, mianowicie ludzie są przesłuchiwani na temat kontaktów z nami”[47].
W kwietniu w Bibliotece „Kultury” ukazała się pierwsza, wcześniej odrzucona przez cenzurę, książka Marka Hłaski Cmentarze. Następny do raju, która wywołała krytykę prasy reżimowej[48]. Redaktor napisał Mieroszewskiemu, iż „sprawa Hłaski zatacza coraz większe kręgi”[49]. W tym samym liście poinformował: „Nadchodzące wiadomości z kraju świadczą, że reżym próbuje nas zastraszyć. Jest podobno parę osób aresztowanych (na pewno wiem o jednej) za kolportaż naszego listu [Do krajowych czytelników „Kultury” – MP], paru przesłuchiwano (na temat kontaktów)”[50]. Po edycji tomu Hłaski w „Kulturze” do Instytutu przyjechał Adam Schaff, który spotkał się z Redaktorem prywatnie, za „wiedzą najwyższych czynników w partii i [pod warunkiem] że rezultaty tej rozmowy będą im zakomunikowane”[51]. Schaff zaczął od ubolewania nad zmianą kursu przez Instytut i wysłaniem do Polski listu, który spowodował aresztowania. Jego zdaniem poza Hłaską „ostatni n[ume]r kwietniowy był kroplą przepełniającą czarę” z artykułami Mieroszewskiego (Londyńczyka), Zbigniewa Jordana i notą o Petlurze[52]. Odnosząc się do sytuacji w kraju, powiedział, iż „partia jest właściwie już wzięta w rękę przez Gomułkę. »Natolińczycy« są równie, jeśli nie mocniej, uderzeni od rewizjonistów. Zjazd partii ma być umocnieniem pozycji Gomułki. Społeczeństwo jest w stanie kompletnej anarchii i zdziczenia. Musi być wychowywane i nie można dać zbyt dużo swobód”[53]. Po spotkaniu Giedroycdzielił się z Londyńczykiem: „Na gorąco moja ocena jest następująca: nie ulega wątpliwości, że Gomułka jest w bardzo złym stanie nerwów i że dopiekliśmy go Hłaską niesłychanie i jest w furii”[54]. Wizyta Schaffa nie przyniosła istotnego rezultatu.
Na początku maja 1958 r. starszy oficer operacyjny por. Zbigniew Łukomski zwrócił się z prośbą do naczelnika Wydziału II o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy z Lipskim[55]. Porucznik Łukomski ustalił m.in., iż paryska „Kultura” utrzymuje kontakty z KKK i prowadzi „wrogą robotę” przez osoby wyjeżdżające do Paryża. Departament III stwierdził, że „oprócz roboty dywersyjno-politycznej niektóre osoby z »Kultury« dodatkowo zajmować się mogą robotą wywiadowczą, na co wskazują, choć słabe, materiały na Rewską – jej kontakty z Giedroyciem na terenie Francji, z przedstawicielem konsulatu francuskiego w Polsce, tajnopisy itp.”[56] Dlatego por. Łukomski chciał uzyskać od Lipskiego bliższe dane o jego kontaktach w kraju i za granicą, a także o zagranicznych związkach poszczególnych członków KKK, głównie osób, którymi interesowała się SB. Naczelnik Wydziału II na raporcie – w miejscu „zatwierdzam” – napisał: „Wstrzymać się do rozprawy z Rewską, do tego czasu obserwować”[57].
W końcu maja Giedroyc pisał Mieroszewskiemu, iż Lipski „prowadzi ostatnią redutę rewizjonizmu, jaką jest KKK, i musi uważać”[58]. Miesiąc później przestrzegał: „Warszawa zaostrza kurs wobec nas. Coraz bardziej staje się wyraźne, że stajemy się dla nich wrogiem nr 1”[59]. Po kilku dniach, przesyłając „najściślej poufnie” odpis listu Lipskiego, zauważył: „List nasuwa szereg refleksji. Przede wszystkim sprawa Rewskiej, która będzie próbą uderzenia w nas, a właściwie zastraszania ludzi, by się z nami nie kontaktowali. Bardzo się o Rewską martwię, nie poczuwając się zresztą do winy (to ona była karygodnie nieostrożna). Posłałem jej pieniądze i finansuję obronę. Nie wykluczam, że będzie to, wbrew intencjom, pewien kapitał polityczny dla nas. Bardzo nakręcam korespondentów zagranicznych na ten proces. Po wyroku będziemy musieli zastanowić się, jak na to zareagujemy”[60]. Rozprawa przeciwko Rewskiej rozpoczęła się 3 lipca, oskarżenie oparto na artykułach 23 i 24 małego kodeksu karnego, ponieważ uznano, że wydawnictwa „Kultury” pod nie podpadają. Sąd Wojewódzki w Warszawie zastosował artykuł 277 kodeksu postępowania karnego dopuszczający tajność rozprawy sądowej ze względu na tajemnicę państwową i wojskową[61]. Rewska, skazana na 3 lata, karę – ze względu na zły stan zdrowia – zaczęła odbywać w szpitalu więziennym. W rok później w wyniku wniesionej przez obronę rewizji Sąd Najwyższy uchylił wyrok i skazał oskarżoną na 1,5 roku z zawieszeniem na 3 lata, a po 11 miesiącach została ona zwolniona z więzienia[62].
Londyńczyk skomentował wyrok: „KC nie jest w stanie ani zlikwidować »Kultury«, ani uniemożliwić nam docierania do krajowego czytelnika. Docieraliśmy za Bieruta, docieramy za Gomułki, dotrzemy zawsze i w każdych warunkach. Nie wydaje się, by leżało w interesie partii wyrokami i procesami tworzyć wokół »Kultury« legendę podziemnego, zakazanego pisma. »Kulturze« tego rodzaju reklama jest niepotrzebna. [...] Zdajemy sobie doskonale sprawę, że KC zmuszany jest różnymi formami nacisku z zewnątrz do przestrzegania »generalnej linii«. Ale ta linia może być utrzymana w marginesie bezpieczeństwa tylko za cenę kompromisu”[63].
Bezpieka nadal prowadziła przedsięwzięcia operacyjne mające ustalić kontakty krajowe „Kultury”. W sierpniu 1958 r. starszy oficer operacyjny Wydziału VIII Departamentu II mjr Zdzisław Wilczyński wystąpił o zezwolenie na rozmowę z Agnieszką Osiecką, aby zorientować się, jaki był charakter jej kontaktów z Giedroyciem, jaką rolę odgrywał w nich Sidre i czy istniała możliwość wykorzystania operacyjnego Osieckiej. Major Wilczyński w toku rozpracowania ustalił daty jej pobytu we Francji, okoliczności pierwszego spotkania z redakcją paryskiej „Kultury” wraz z zespołem STS-u jesienią 1957 r. oraz kontakty z Sidre’em, począwszy od 10 marca 1958 r.[64] Na początku 1958 r., po ustaleniu, że Osiecka planuje wyjazd do Paryża na stypendia otrzymane dzięki pomocy Giedroycia, tj. Fundacji Forda i Wyższej Szkoły Socjologicznej w Paryżu, cofnięto jej paszport[65]. Pretekstem do zaplanowanego spotkania stała się odmowa zezwolenia tym razem na podróż Osieckiej do Jugosławii. Zgodę na wyjazd uzależniono od „stanowiska, jakie zajmie w rozmowie (kwestia szczerości)”[66]. Ostatecznie zezwolenie wydano po konsultacji mjr. Wilczyńskiego z Departamentem I, który był zainteresowany w „wyjeździe Osieckiej do Jugosławii, gdyby udało się przez nią spowodować przyjazd tam Giedroycia”[67]. We wrześniu Osiecka złożyła pisemne wyjaśnienie charakteru kontaktów z Instytutem Literackim oraz znajomości nawiązanych w trakcie pobytu w Londynie u swojej ciotki[68]. Rozmowy SB prowadzone z Osiecką w celu pozyskania jej do współpracy i wykorzystania do rozpracowywania paryskiej „Kultury” zakończyły się odmową poetki[69].
Giedroyc interweniował w sprawie Osieckiej u Sheparda Stona, szefa wydziału International Affairs w Fundacji Forda w latach 1953–1966. Sidre’owi napisał: „Na początku września był w Warszawie dyrektor Fundacji Forda Stone. Był bardzo atakowany przez [Stefana] Żółkiewskiego, że Fundacja Forda jest pod wpływem »Kultury«, jeśli idzie o wybór kandydatów na stypendia. Niestety jest w tym dużo winy samych kandydatów czy ludzi, którzy do nas przyjeżdżają i mają jakieś prośby. Opowiadają potem wszystkim i tak te informacje – bardzo przesadzone – docierają do władz PRL. [...] À propos Agnieszki to jednak obiecano mu, że będzie mogła wyjechać w przyszłym roku, »jeśli będzie rozsądna«. Bardzo jest więc ważne, by naprawdę była b[ardzo] rozsądna, nie korespondowała z nami, a tym bardziej niech nie telefonuje i niech pisze wyłącznie przez Pana pośrednictwo, jeśli to nie jest dla Pana specjalnym kłopotem”[70].
We wrześniu Redaktor informował Mieroszewskiego: „W kraju jest na nas wielka kampania. Ludzie, którzy się chwalili, że byli u nas, są przesłuchiwani (interesują ich wiadomości dot[yczące] samej »K[ultury]«, personalii etc. Dostałem z bardzo poważnego źródła krajowego ostrzeżenie, że jestem inwigilowany i by uważać na rozmowy prowadzone w Paryżu, w kawiarniach etc., ostrzeżono mnie również, że jest przygotowywana przeciwko nam kampania mająca wykazać naszą kameleonowatość (Anders, a teraz »socjalizm«), zamierzeniem jest przekonać publiczność, że jesteśmy agentami kół amerykańskich. Jednym słowem znów jakiś piramidalny idiotyzm, który ich skompromituje, a nam zrobi reklamę”[71]. W jednym z następnych listów napisał: „Dostałem ostatnio parę alarmujących listów z kraju, że ludzie, którzy z nami rozmawiali, byli przesłuchiwani przez UB, jednego redaktora »Sztandaru Młodych« wyrzucili. Mam dwa wypadki, że proszą o przerwanie korespondencji. Jest w tej chwili nastrój histerii i lęku. Zapewne i to przejdzie, ale musimy być teraz specjalnie uważni. Niewykluczone, że będą (jeśli już ich nie ma) próby inwigilowania nas”[72]. Po dwu dniach zwrócił się do Londyńczyka: „Bardzo ciekawe są wizyty krajowe u Pana i tu zawsze proszę o szczegóły. M.in. bardzo proszę o podawanie nazwisk. Robię bowiem dla własnej wiadomości ewidencję osób, które nawiązały z nami bezpośredni kontakt, bo to może być zawsze bardzo pożyteczne”[73].
We wrześniu 1958 r. por. Łukomski powtórnie wystąpił o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy operacyjnej z Lipskim. Chciał ustalić, „na czym polega ich [członków KKK] powiązanie z pismem »Kultura«, jaką drogą [Lipski] utrzymuje kontakty, materiały i jakie to są materiały”; „kogo zna osobiście z »Kultury« paryskiej, w jakich okolicznościach ich zapoznał, co może o nich powiedzieć”; funkcjonariusza ciekawiło też „zainteresowanie »Kultury« Giedroycia na ZSRR”[74]. Porucznik Łukomski podkreślił, iż „rozmawiając na temat »Kultury« paryskiej, będziemy dążyć do wyjaśnienia w detalach tego zagadnienia (oddziaływanie na kraj itp.)”[75]. Tym razem wyrażono zgodę na przeprowadzenie rozmowy[76].
W połowie października doniesienie agenturalne złożył tajny współpracownik Zdzisław Najder ps. „Zapalniczka”[77], który po rozmowach z Giedroyciem i Lipskim zauważył rozluźnienie kontaktów pomiędzy nimi, spowodowane krytyką przez Stefana Kurowskiego i Lipskiego polityki „Kultury” wobec kraju. „Moje rozmowy z Lipskim w ostatnich dniach – donosił »Zapalniczka« – potwierdziły fakt ugruntowania się w świadomości Lipskiego zrozumienia negatywnej roli Giedroycia w stosunkach z krajem[78]. Nie wydaje mi się, aby niechęć do utrzymywania kontaktów ze środowiskiem Maisons-Laffitte podyktowana była w przypadku Lipskiego obawą przed represjami. Nawet casus Rewska nie jest dla Lipskiego sygnałem niebezpieczeństwa, ale przede wszystkim świadectwem, że Giedroyc jest człowiekiem i przesadnie ambitnym, i niepoważnym, a przez to nie jest w ogóle partnerem do rozmów na tematy społeczne czy polityczne”[79].
Porucznik Łukomski po rozpoznaniu sprawy, m.in. na podstawie rozmowy operacyjnej z Lipskim, jak i doniesień TW „Zapalniczka”, wniósł postanowienie o przesłaniu jej do Wydziału III Komendy MO m.st. Warszawy[80]. Stwierdził, iż „Lipski Jan jest aktywnym członkiem KKK oraz posiada kontakty z »Kulturą« paryską. Kontakty te nie posiadają charakteru szpiegowskiego. Materiały te mają wartość operacyjną dla Wydz[iału] III tutejszej komendy jako jednostki zainteresowanej zagadnieniami »Kultury« i KKK”. W takich okolicznościach sprawa ta przeszła z Departamentu II do Departamentu III[81]. W maju 1959 r. starszy oficer operacyjny Wydziału III por. W. Wołpiuk przedstawił „kierunkowy plan obserwacji Lipskiego” zakładający „uchwycenie całości jego działalności”, ze szczególnym uwzględnieniem aktywności, „jaką przejawia na forum KKK”[82]. Miesiąc wcześniej starszy oficer operacyjny Wydziału IV Departamentu III kpt. Jan Grabowski na podstawie perlustracji i danych agenturalnych ustalił, że przyjaciel Lipskiego – Witold Jedlicki – korespondował z Konstantym Jeleńskim, bliskim współpracownikiem Giedroycia, a także był wrogo nastawiony do PRL, co uwidoczniło się w jego działalności w KKK[83]. W związku z czym wniósł postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej na Jedlickiego jako „osobę utrzymującą kontakty z wrogimi ugrupowaniami na emigracji”[84].
W kraju początek 1959 r. przyniósł atak reżimu warszawskiego na środowiska literackie, które podczas wrocławskiego zjazdu ZLP zarzuciły władzom mnożące się ingerencje cenzury i wstrzymywanie druku książek[85]. Na styczniowym posiedzeniu Biuro Polityczne omówiło sytuację w ZLP. Stwierdzono, że dominują w nim tendencje rewizjonistyczne, którym ulega nawet część członków partii, uznano więc za konieczne oczyszczenie szeregów podstawowej organizacji partyjnej z tych osób. Restrykcje spotkały zwłaszcza pisarzy związanych z niedoszłym pismem „Europa”, których potraktowano jako przeciwników politycznych i zastosowano wobec nich represje[86]. Na III Zjeździe PZPR Gomułka wypowiadał się w coraz bardziej radykalnym tonie, przekonywał o „postrewizjonistycznym czadzie” i „burżuazyjno-liberalnych tendencjach” panujących w kulturze, zapowiadał też zwycięstwo ideologii marksistowsko-leninowskiej w polityce partii[87].
Ten zaostrzający się kurs wobec „wrogów systemu” odczuł Instytut Literacki. Giedroyc, zapowiadając swą wizytę w Londynie, przestrzegał Mieroszewskiego: „Mam kilka spraw do załatwienia, a przede wszystkim sporo rzeczy do omówienia z Panem. Nie nadają się one do listu. Tymczasem bardzo proszę, by Pan był specjalnie ostrożny w swoich rozmowach i kontaktach krajowych. Jesteśmy rozpracowywani bardzo dokładnie przez UB. To bardzo głupia instytucja i podchodzi do tego z nieprawdopodobnym idiotyzmem (jak każdy wywiad zresztą), ale na dłuższą metę nie można tego lekceważyć. W każdym razie jest m.in. faktem, że szereg ludzi, którzy mnie znają, a wyjeżdżają za granicę, są zmuszeni różnymi presjami do podpisywania zobowiązania, że będą u mnie i będą pisali raporty. Daje im się kilkunastostronicowy kwestionariusz spraw, które ich interesują”[88]. Dwa tygodnie później napisał: „Represje wobec opornych literatów rosną. Reżym chce wykorzystać apatię i zdusić wolność słowa. Trzeba więc tę opozycję podniecać. Robię tu, co mogę. [...] Mnożą się dowody, że zaczynają się do nas dobierać. Niech Pan trochę uważa. Sam nie lubię w tych sprawach przesadzać, ale dobrze zdawać sobie sprawę, że niebezpieczeństwo istnieje”[89].
W połowie września bezpieka po raz pierwszy wykorzystała w swych działaniach literata krakowskiego, związanego z „Życiem Literackim” Olgierda Terleckiego, który jako tajny współpracownik „Rudnicki” rozpracowywał dla SB środowiska emigracyjne, w tym paryską „Kulturę”[90]. Swój pobyt za granicą rozpoczął od Londynu, gdzie spotkał się z Juliuszem Mieroszewskim. Później przez pięć dni mieszkał w pawilonie gościnnym w Maisons-Laffitte. Po powrocie złożył wyczerpujące dwudziestostronicowe doniesienie podzielone na dwie części dotyczące Londynu i Paryża. O Mieroszewskim napisał, że prowadził – z własnego wyboru – życie z daleka od polskiego Londynu, a swoją wiedzę czerpał wyłącznie z lektur. Powodziło mu się przeciętnie, pisywał wyłącznie do „Kultury”, gdyż taką miał umowę z Giedroyciem. Następnie scharakteryzował zespół Instytutu. Zaczął od Giedroycia, którego uznał za erudytę typu Mieroszewskiego, niezwykle oczytanego, zorientowanego w sprawach polskich na podstawie uważnej i pilnej lektury, bardzo pracowitego, siedzącego w książkach i pismach do drugiej w nocy i wstającego o siódmej rano. Ocenił go jako człowieka pewnego siebie, bliskiego poczucia własnej nieomylności, pomimo tego serdecznego i przyjaznego w stosunkach ze swymi współpracownikami. Z kolei Zygmunta Hertza określił jako bardzo serdecznego, otwartego i całkowicie obojętnego na zmartwienia swego szefa [...]. [Hertz] był w „Kulturze” wszystkim, tj. administratorem, ekspedytorem, pakowaczem, tragarzem, sekretarzem i korektorem. Zofia Hertz robiła korektę, była osobistą sekretarką Giedroycia, zajmowała się jego korespondencją, a także prowadziła dom. „Rudnicki” uważał, iż Hertzowie bardzo ciężko pracowali, nie mieli żadnego głosu w sprawach redakcji, gdzie dyktatorem był Giedroyc. Józefa Czapskiego przedstawił jako człowieka uczynnego, miłego, bez wpływu na linię „Kultury”, lecz doskonale reprezentującego Giedroycia w stosunkach „międzynarodowych”[91].
„Rudnicki” dokładnie opisał położenie budynku, w którym mieścił się Instytut, rozkład pokoi, podział obowiązków. Zofia Hertz gotowała, mężczyźni myli naczynia, sami robili zakupy. Utrzymanie określił jako dostatnie, ale bez luksusu, zauważył: „nie mają samochodu, żyją więc dość skromnie”. O funduszach „Kultury” napisał, że nie pochodzą od Amerykanów, co przyznawali nawet przeciwnicy „Kultury” w Londynie. Wskazał na zdolności Giedroycia w wyciąganiu pieniędzy od rozmaitych mecenasów emigracyjnych, którzy fundowali jakiś numer pisma czy książkę. Doniósł o ustabilizowanej kondycji finansowej Instytutu, którą zawdzięczano stałemu nakładowi pisma (około 5 tys.) i zdarzającym się pozycjom, takim jak Doktor Żywago, w całości rozkupionym i dodrukowywanym[92]. Podsumowując swój pobyt w Maisons-Laffitte, „Rudnicki” informował o serdecznym pożegnaniu oraz umówieniu dalszej wymiany książek z Giedroyciem, który wręczył mu „olbrzymią listę swoich potrzeb”. Hertz wydał mu się „z całego zespołu najbardziej naturalny, ale i najbardziej posłuszny. Niemniej właśnie chyba od niego – sugerował SB – można stosunkowo najłatwiej wydobyć rozmaite „tajemnice »Kultury«”, szczególnie przy butelce wina, które bardzo lubi (choć się nie upija). Mniej skuteczne wydają mi się »uderzenia frontalne« na Giedroycia, nie tylko dlatego, że ostrożniejszy, ale że powolniejszy i bardziej z natury powściągliwy. [...] Mimo prób zatrzymania mnie na jeszcze kilka dni wyjechałem z Maisons-Laffitte wcześniej, uważając, że zrobię lepsze wrażenie, jeżeli nie będę im się narzucał za długo w czasie – bądź co bądź – wizyty zapoznawczej”[93].
Giedroyc tymczasem przypominał Mieroszewskiemu: „Jesteśmy w tej chwili pod obstrzałem W[arsza]wy. Osoby, które nas odwiedzały i u nas mieszkały (w tym krewni Czapskiego), były wielokrotnie przesłuchiwane na naszą okoliczność. Zresztą głupio. Nie zmienia to faktu, że musimy być bardzo ostrożni z naszymi rozmówcami, gdyż na pewno mogą być ludzie nasłani specjalnie. Zresztą nie potrzeba prowokatorów. Z samego strachu ludzie gotowi są opowiadać wszystko”[94]. Miesiąc później poprosił Londyńczyka: „Korespondencja z krajem jest coraz trudniejsza ze względu, że UB coraz wyraźniej kontroluje listy adresowane na Laffitte czy moje nazwisko. Szukam pewnego adresu w Londynie, gdzie od czasu do czasu mogłyby przychodzić do mnie listy i materiały trefne. Czy Pan nie ma kogoś, kto by się na to zgodził? Idzie o człowieka dyskretnego, pewnego i uczciwego, a jednocześnie kogoś, kto nie ma rodziny w kraju lub nie zamierzał jeździć do kraju. Nie jest to korespondencja tak strasznie groźna, ale przy narastaniu UB, która teraz sprawniej i inteligentniej pracuje, trzeba być na wyrost ostrożnym. Może to być Anglik. Gdyby przypadkiem Pan miał dwa adresy, to tem lepiej. Bardzo to Panu kładę na sercu”[95].
Po wyjeździe z Paryża Terlecki przez cały czas pozostawał zarówno z Giedroyciem, jak i Hertzem w stałym kontakcie listownym, załatwiając im różne sprawy, głównie dotyczące wysyłki książek i czasopism. Sam prosił o ułatwienie kwerend w emigracyjnych archiwach i bibliotekach koniecznych w jego pracy pisarskiej. Kolejny przyjazd do Maisons-Laffitte zapowiedział na pierwszą połowę października 1960 r., w drodze powrotnej z Anglii[96]. Redaktor, załatwiwszy Terleckiemu stypendium, pisał zadowolony z perspektywy spotkania: „Zresztą mam nadzieję (chyba dość uzasadnioną), że będę miał dla Pana miłą niespodziankę ułatwiającą Panu ciernisty pobyt na obczyźnie”[97].
„Lachowicz” i w Londynie, i w Paryżu próbował ustalić, kto kryje się pod pseudonimem Terc, i dociec autentyczności utworów pisarzy rosyjskich wydanych przez Instytut[98]. Maria Danilewiczowa powiedziała mu o pogłoskach, że tekst z języka rosyjskiego przetłumaczył Józef Łobodowski, a Gustaw Herling-Grudziński wyłagodził literacko[99]. Hertz na słowa „Lachowicza”, iż „nikt na świecie nie bierze na serio prawdziwości osoby Terca, porwał się z miejsca i zawołał, że pokaże maszynopis”[100]. W Maisons-Laffitte TW „Lachowicz” trafił na wizytę prof. Stanisława Kota z okazji wydania jego książki o Jerzym Niemiryczu w Bibliotece „Kultury”, która – jak napisał w doniesieniu – zdaniem Hertza była efektem „ukrainofilskich bzików Jerzego”[101]. Poinformował o swojej rozmowie z Giedroyciem, który wypytywał go m.in. o miejsce i czas kolejnego festiwalu młodzieży, wyniki konkursu literackiego na pracę o MO, nazwiska młodych pisarzy rzadko wyjeżdżających na Zachód, których mógłby np. Gallimard zaprosić na krótki pobyt do Paryża. Redaktor dowiadywał się również o stosunki w środowiskach literackich w kraju i o dalsze zaostrzenie cenzury. Pod koniec wizyty Hertz zapytał „Lachowicza”, „czy naprawdę odwiedzanie »Kultury« jest w Polsce aż taką kompromitacją” i stwierdził, „że zaczął stosować system rzadszego pisania do znajomych, [...] ze względu właśnie na te przewidywane kompromitacje”[102].
W końcu listopada 1960 r. Mieroszewski napisał Giedroyciowi o praktykach ambasady polskiej w Londynie: „Nie ulega wątpliwości, że jestem inwigilowany przez ambasadę – to znaczy nie tyle ja, ile Polacy, którzy mnie odwiedzają. Jest to robione dość naiwnie. Ile razy ktoś ważniejszy tu przyjedzie, to dzwoni do mnie facet, który przedstawia się jako Wróblewski, innym razem jako Sroczyński i pyta, czy już był u mnie Karpiński (ten z »Odry«). Ponieważ to się już powtarza od dłuższego czasu, przyjąłem jako regułę twierdzić, że faceta (o którego pytają) nie znam i nic o nim nie wiem. W ambasadzie przestrzegają również przyjeżdżających facetów z Kraju, by się nie komunikowali z »Kulturą«”[103]. Redaktor zgodził się, iż „nie ulega wątpliwości, że jesteśmy coraz bardziej obstawiani. I to wymaga specjalnej ostrożności. I tak się dziwię, że się do nas nie dobrali energiczniej”[104].
Następny wyjazd za granicę „Lachowicz” rozpoczął tak jak poprzednie od Londynu, gdzie spotkał się z Mieroszewskim. Rozmowa dotyczyła wyłącznie Zdzisława Najdera, który podjąwszy się przywieźć listy od KKK dla „osobistości emigracyjnych”, oświadczył, iż zostały mu zabrane na dworcu warszawskim. Londyńczyk był wzburzony całą sprawą i o niczym innym nie potrafił rozmawiać[105]. Według „Lachowicza” o wiele spokojniej podszedł do „afery Najdera” Giedroyc, który mówił jedynie o dużej szkodzie i zerwaniu niektórych kontaktów krajowych. „Lachowicz” swój pobyt w Instytucie uznał za nieudany, ponieważ przyjechał w trakcie ekspedycji numeru wakacyjnego i przed urlopami. Dlatego z Redaktorem widział się krótko, dostał od niego propozycję wyjazdu z wycieczką do Kijowa i napisania reportażu o rozwoju prądów rewizjonistycznych wśród inteligencji ukraińskiej. Giedroyc poprosił o zabranie kilku numerów najnowszej „Kultury” dla Hanny Rudzińskiej z Warszawy. „Lachowicz” po ponownym spotkaniu Łobodowskiego zażartował przy Hertzu, czy ten „nie produkuje nowego Terca”, na co otrzymał ripostę, „że Terc jest czystej wody autentykiem”[106].
Po tej wizycie Giedroyc wysłał list z wymówkami do Mieroszewskiego: „Ale jest Pan b[ardzo] nieostrożny w rozmowach z przyjezdnymi. Zjawił się tu Terlecki, który przez cały wieczór maglował mnie na temat Najdera, o którym mu Pan opowiadał. Do Terleckiego nie można mieć za grosz zaufania. [...] Przeciw nam jest w W[arsza]wie prowadzona kampania, mająca na celu straszyć ludzi przed kontaktami z nami. [...] Z krajowcami trzeba w rozmowach być b[ardzo] ostrożnym na temat naszych kontaktów. Lepiej, by mieli wrażenie, że one nie istnieją. Dziś prawie każdy wyjeżdżający za granicę (może z wyjątkiem wycieczek Orbisu) jest odwiedzany przez UB i jak dotąd grzecznie proszony o składanie sprawozdań po powrocie z kontaktów. Czasami dostają zlecenia (często dotyczące nas). Już szereg osób tu przyjeżdżających mi o tym mówiło, a nawet uzgadniało ew[entualne] raporty. A ile osób tego nie robi. Trzeba dziś rozmawiać z ludźmi z kraju, tak jakby ta rozmowa miała być ściśle relacjonowana UB. Bardzo Panu kładę ostrożność – nawet przesadną – na sercu. Atmosfera bowiem w kraju bardzo się zmienia na gorsze. Na jesieni ataki na nas na pewno się powiększą po wydaniu tych dwóch książek „podziemnych” sowieckich, jakie dostałem i chcę wydać[107]. Ponawiam prośbę o podawanie mi wszystkich nazwisk ludzi, którzy Pana z kraju odwiedzają wraz z krótkimi informacjami. Zaczynam bowiem prowadzić specjalną kartotekę, która może być nam potrzebna, i to w wielu przypadkach”[108].
W rozpracowywaniu paryskiej „Kultury” bezpieka sięgnęła także do członków rodziny, kręgu znajomych i przyjaciół zespołu Instytutu. Służbę Bezpieczeństwa zainteresowały zwłaszcza przyjaźnie szkolne Hertza i pod tym kątem zaczęła zbierać informacje. Biuro „W”, dokonując stale perlustracji krajowej korespondencji Hertza, natrafiło na jego listy do dawnego nauczyciela z Łodzi, którego darzył on ogromnym sentymentem, zawierające wiele informacji o losach kolegów z ławy szkolnej. Wykorzystano je w dalszych działaniach operacyjnych przeciwko Hertzowi. Zanim jednak doszło do werbowania jego bliskich kolegów, kontakt z Hertzem nawiązał tajny współpracownik „Prawnik”. Podczas pobytu w Paryżu zadzwonił on do Instytutu z wiadomością, iż ma dla Hertza list od jego znajomego, Mariana Piechala z Łodzi[109]. Hertz spotkał się z nim sam, gdyż Giedroycia nie było wówczas w Maisons-Laffitte. Po rozmowie dotyczącej spraw ogólnych, głównie obecnego wyglądu Łodzi, Hertz zwrócił się do gościa z prośbą o zabranie książek do Polski. „Prawnik” z kolei poprosił o podarowanie mu pozycji Sąd idzie, o której słyszał, że jest bardzo ciekawa, choć z nazwiskiem jej autora spotkał się pierwszy raz. Hertz zobowiązał się przynieść ją na kolejne spotkanie i wyjaśnił, iż Terc jest pseudonimem młodego pisarza rosyjskiego przebywającego w ZSRR, ukrywającego swoje nazwisko w obawie przed represjami. Następnego dnia Hertz wręczył mu paczki z książkami, prosząc jeszcze o przewiezienie dodatkowej dla Terleckiego – redaktora „Życia Literackiego”, „którego on działalności nie popiera, jest on – zdaniem Hertza – na usługach rządu warszawskiego. Łączy ich jednak przyjaźń jeszcze z czasów wspólnej służby w armii Andersa i dlatego chce posłać mu książki”[110]. Hertz na zakończenie rozmowy wyraził zadowolenie z poznania „Prawnika”, podał mu adres Instytutu i zachęcił do utrzymywania kontaktu listownego. Zaprosił gościa do ponownego odwiedzenia Paryża i Maisons-Laffitte, dodał, iż ostatnio coraz mniej osób przyjeżdża z Polski[111].
„Prawnik” złożył ponowną wizytę – wraz z przyjaciółmi – w czasie wakacyjnego pobytu we Francji w roku następnym[112]. Poznał wtedy Giedroycia i Zofię Hertz. W swoim doniesieniu opisał przebieg spotkania, które odbyło się w serdecznej atmosferze. Mówiono m.in. o sytuacji adwokatury i ogólnie sądownictwa w Polsce, pytano przybysza, jak wygląda życie na polskiej prowincji, czy istnieje wolność prasy i czy ludzie słuchają audycji zagranicznych. Podczas rozmowy na osobności z Giedroyciem i Hertzem „Prawnik” został poproszony o przysłanie książek antykwarycznych sprzed 1939 r. dotyczących historii Polski, tj. opracowań i pamiętników, oraz antologii Pieśń niepodległa z 1942 r., na której gospodarzom szczególnie zależało. Hertz podał mu nowy adres i przestrzegł, że używanie poprzedniego może narazić go na nieprzyjemności. „Prawnikowi” zaproponowano także w delikatnej formie pomoc finansową, ale zgodził się on jedynie na pożyczkę oraz pomoc w razie jakichś nieprzewidzianych zdarzeń w trakcie ich miesięcznego pobytu za granicą. „Prawnik” zauważył, że Hertz utrzymywał szerokie kontakty z Polską. Nie widział, by Giedroyc z Hertzem żyli w niezgodzie[113].
Tymczasem działania operacyjne SB doprowadziły do aresztowania w maju 1961 r. Andrzeja Markiewicza, byłego pracownika PAX-u, który pod psedonimem Jerzy Płot opublikował reportaż w „Kulturze”[114]. Ustalono, iż Markiewicz poznał Zygmunta Hertza podczas pobytu w Rzymie we wrześniu 1960 r. i wyraził chęć napisania artykułów do „Kultury” o sytuacji w Polsce. Miał wówczas otrzymać od Hertza kilkadziesiąt tysięcy lirów na poczet przyszłych tekstów[115]. Z perlustracji wynikało, iż Markiewicz wysłał też Giedroyciowi artykuł o okupacyjnej działalności oddziałów partyzanckich kierowanych przez Bolesława Piaseckiego, zrelacjonował rozmowy PAX-u z rządem, a także zapowiedział przesłanie tekstuParagraf i pałka, prawdopodobnie na konkurs literacki „Kultury” o MO[116]. Markiewicz został skazany na 3 lata więzienia[117].
Wkrótce na podstawie materiałów zebranych przez SB wszczęto śledztwo przeciwko Annie Rudzińskiej, pracownicy Biblioteki Wydziału Filozofii PAN, społecznemu sekretarzowi KKK, za „utrzymywanie systematycznych kontaktów z »Kulturą« i pośredniczenie w załatwianiu dla Giedroycia spraw dotyczących PAN i Klubu Krzywego Koła”[118]. 4 września 1961 r. Wydział IV Departamentu III MSW w ramach „przedsięwzięć operacyjnych zmierzających do ograniczenia kontaktów środowisk inteligenckich z paryską »Kulturą«” zatrzymał Rudzińską „za współpracę z Giedroyciem”[119]. Jako zasadniczy zarzut wysunięto podjęcie się przez nią na prośbę Giedroycia tłumaczenia z angielskiego książki Feliksa GrossaSeizure of Political Power. Służba Bezpieczeństwa uznała tę pozycję za tendencyjną, zawierającą wrogie elementy i szkalującą stosunki w krajach socjalistycznych[120]. W środowisku literatów zatrzymanie Rudzińskiej łączono z poszukiwaniami osoby, która dostarczała Giedroyciowi teksty Terca i innych pisarzy rosyjskich opublikowane w „Kulturze”[121]. Uważano, że w nadziei na jej wykrycie władze specjalnie przeciągały śledztwo. W lutym 1962 r. Rudzińskiej wytoczono proces i na podstawie paragrafu 24 małego kodeksu karnego skazano na rok więzienia[122].
W końcu września 1961 r. aresztowano Jerzego Kornackiego, pisarza, członka KKK, podejrzanego o rozsyłanie prześmiewczych anonimów do różnych osób, w tym urzędników zajmujących stanowiska państwowe[123]. Podczas zatrzymania przeszukano mieszkanie Kornackiego i skonfiskowano wiele materiałów wskazujących na jego relacje z Giedroyciem, w tym pamiętniki[124]. Śledztwo prowadzono dwukierunkowo: z jednej strony dotyczyło ono pisania oraz kolportowania anonimów, z drugiej treści zawartych w pamiętnikach pisarza i jego kontaktów z paryską „Kulturą”. Pierwsza sprawa zakończyła się przyznaniem Kornackiego, który w trakcie rozprawy sądowej stwierdził, że anonimy nie zawierały elementów szkodliwych dla interesów państwa, lecz miały ośmieszyć literatów działających na szkodę polskiej literatury. Wyrokiem sądu z 2 stycznia 1962 r. Kornacki został skazany z artykułu 29 kodeksu karnego na rok więzienia, grzywnę w wysokości 250 zł i pokrycie kosztów procesu[125].
Drugi człon śledztwa łączył się bezpośrednio z materiałami zarekwirowanymi podczas rewizji, zwłaszcza z pamiętnikami Kornackiego, które zawierały wiele kompromitujących informacji dotyczących nie tylko pisarzy, ale również członków partii. Służba Bezpieczeństwa próbowała ustalić charakter i intensywność kontaktów Kornackiego z Giedroyciem. Zatrzymanie Kornackiego wywołało sensację w środowisku literackim. Tajny współpracownik „33” doniósł o pojawiających się podejrzeniach, iż miało to związek z „Kulturą” oraz sprawą Andrzeja Stawara[126]. We wrześniu 1961 r. Instytut wydał Pisma ostatnie Stawara, tom z przedwojennymi antystalinowskimi tekstami i komentarzem, których edycję autor zaproponował Giedroyciowi w marcu tego roku w czasie wizyty w Maisons-Laffitte[127]. W końcu lipca ciężko chory Stawar przywiózł rękopis do Maisons-Laffitte, gdzie spędził ostatnie dni życia[128]. Po jego śmierci prace nad książką trzymano w tajemnicy, gdyż Redaktor nie chciał, by o wszystkim dowiedziano się w Warszawie. Nie poinformował nawet Mieroszewskiego, któremu tłumaczył: „Ta dyskrecja sprawiła, że Stawara pochowano z honorami wojskowymi na kwaterze zasłużonych i że tyle artykułów laudatywnych ukazało się w prasie. Książka będzie więc dla nich prawdziwą bombą atomową”[129]. Po ukazaniu się pism Stawara „33” stwierdził, że „wszyscy są tym zaszokowani – i właściwie nikt nie robi żadnych komentarzy”[130]. W kolejnym doniesieniu napisał: „Ogółem w sprawie Stawara panuje pewne pomieszanie opinii znowu z tendencją do łagodzenia tej sprawy, która jest jednak sprawą przykrą dla środowiska”[131].
Sprawę Stawara opisał w dzienniku Mieczysław Rakowski: „Dwa tygodnie temu pękła bomba. Paryska »Kultura« wydała jego książkę, na którą złożyły się przedwojenne utwory m.in. o biurokracji sowieckiej oraz glossy objętości 70 stron maszynopisu, a także listy do Giedroycia. Zrobił więc niezły kawał już po śmierci. Nie jest to przyjemna sprawa. Pomijając, że sam postąpił niezbyt ładnie (jeśli zależało mu na tym, aby teksty te ujrzały światło dzienne, to mógł przecież je gdzieś zdeponować i niechby je wydano, powiedzmy za dziesięć [lat]), to jeszcze zaszkodził swoim kolegom. W kraju, w którym na intelektualistów patrzy się niezbyt chętnym okiem, tego rodzaju manifestacja na pewno nie ułatwi im sytuacji”[132].
Giedroyc, dowiedziawszy się o aresztowaniach w kraju, napisał Mieroszewskiemu: „Bardzo się obawiam, że to my jesteśmy przyczyną, bo (to ścisła tajemnica) Kornacki i Boguszewska przygotowywali powieść obejmującą ost[atnie] lata niepodległości i pierwsze lata powojenne i chcieli wydać u mnie. Rękopis miałem dostać w styczniu [19]62. Rudzińska robiła tłumaczenie książki Grossa dla nas. Za parę dni powinienem mieć więcej szczegółów i chcę montować akcję protestacyjną wśród intelektualistów światowych. Trzeba atakować. To jest pierwsze aresztowanie wybitnego literata w PRL. Tego nawet za czasów Bierutowych nie było. [...] W ogóle jest furia w stosunku do nas. Trzeba być b[ardzo] ostrożnym, gdyż po książkach sow[ieckich] trzeba się liczyć, że i sowieciarze się nami zainteresują. Dlatego bardzo usilnie Pana proszę nie tylko o ostrożność w rozmowach, ale podawanie mi możliwie odwrotnie wszystkich szczegółów dotyczących rozmów z kraju”[133].
Podczas przesłuchania Kornackiego prowadzący śledztwo starszy oficer śledczy SB Zbigniew Pudysz pytał pisarza o kontakty z Giedroyciem: od kiedy datowała się ich znajomość, kiedy osobiście poznał Giedroycia, jak przebiegały rozmowy, czy podczas pobytu we Francji dostał od niego jakieś publikacje, na jakie adresy kierował listy do Giedroycia, kogo spotkał i poznał w Paryżu, kiedy rozmawiał na temat wydania Rachunku pamięci w Bibliotece „Kultury” oraz czy zamierzał wydrukować swoje pamiętniki[134]. Pudysza interesowało również, czy Kornacki wiedział o współpracy Stawara z „Kulturą” i od kogo dowiedział się o jego ostatnich chwilach życia[135]. W śledztwie Kornacki zeznał, że czytał „Kulturę”, gdyż odpowiadał mu charakter pisma. W 1957 r. wysłał swój tekst Próba dialektyki, który został opublikowany w miesięczniku. Redakcja „Kultury” ułatwiła mu skorzystanie ze stypendium na Sorbonie i w czerwcu 1959 r. wyjechał do Paryża. Podczas pobytu we Francji spotykał się z Giedroyciem, Czapskim, Jeleńskim, Hertzami, Czesławem Miłoszem i Janem Kottem[136]. W trakcie jednego z następnych przesłuchań Kornacki ujawnił, iż Giedroyc zaproponował mu reaktywowanie na emigracji Instytutu Pamięci Narodowej, którego był twórcą i dyrektorem zaraz po wojnie[137].
Sprawa Kornackiego była dla bezpieki trudna ze względu na nazwiska działaczy partyjnych przewijające się w zakwestionowanych dokumentach. 20 listopada 1961 r. Prokuratura Wojewódzka dla m.st. Warszawy postanowiła wyłączyć do odrębnego postępowania materiały zarekwirowane podczas rewizji u Kornackiego, tj. rękopisy jego pamiętników i artykuły różnych autorów[138]. Natomiast 13 kwietnia 1962 r. Kornackiemu przedstawiono zarzut o przestępstwo z artykułu 24 małego kodeksu karnego „polegające na przechowywaniu pism i druków zawierających fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego”[139]. Prowadzący śledztwo w obawie przed zdeponowaniem przez Kornackiego pamiętników, Rachunku pamięci oraz innych materiałów w „Kulturze” uznali za celowe przekazanie ich do archiwum MSW. Służba Bezpieczeństwa w obawie przed trudnymi do przewidzenia konsekwencjami ujawnienia treści niektórych dokumentów Kornackiego postanowiła zamknąć sprawę: „w świetle analizy omawianych materiałów, i uwzględniając osobę sprawcy, nie wydaje się celowe kierowanie p[rzeciw]ko Jerzemu Kornackiemu sprawy na drogę postępowania sądowego. Zdaniem naszym należałoby śledztwo p[rzeciw]ko ww. umorzyć na zasadzie art. 49 kpk”[140].
W tym czasie za zgodą kpt. Jana Billa swoje kontakty z Instytutem ograniczył „Lachowicz”. Za pośrednictwem udającego się do Francji ojca Romana Polańskiego poinformował Hertza, że „obecnie z pewnych względów nie na rękę jest mu pisać listy i dlatego nie powinien się denerwować jego milczeniem”[141]. Pod koniec grudnia, w trakcie spraw Rudzińskiej i Kornackiego, SB zdecydowała się wprowadzić do działań operacyjnych kolejnego tajnego współpracownika, jednego z najbliższych przyjaciół Hertza zwerbowanego specjalnie w tym celu[142]. Tajny współpracownik „Lizka” wyjechał na półroczne stypendium do Francji; emocje związane z jego przyjazdem Hertz opisał Miłoszowi: „28 grudnia czeka mnie wielkie wzruszenie. Miałem przyjaciela najserdeczniejszego – takiego przyjaciela jak to z psami – przyjaźnie i psy należy mieć od szczeniaka, przyjaciel, z którym od trzeciej klasy szkolnej byliśmy razem i mieliśmy wszystko do spółki [...]. Teraz po raz pierwszy wyjeżdża na Zachód na zaproszenie Francuzów, bo ma jakąś wielką sytuację przemysłową. No i 28 będę po niego na [lotnisku] Bourget, i wielkie wzruszenia, i klepanie po plecach i właściwie nie wiem, jak to będzie”[143].
Początkowo „Lizka” miał odbywać staż w Paryżu, ale po przyjeździe zmieniono mu miejsce pobytu, w związku z czym powstał problem realizacji zadań przydzielonych mu w kraju przez SB. „Lizka” był w „Kulturze” dwa razy. Najpierw tuż po swoim przyjeździe do Paryża, kiedy Hertz zaproponował mu wspólne spędzenie sylwestra w „Kulturze”, druga wizyta była jednocześnie pożegnaniem po odbytej praktyce. Z obu spotkań funkcjonariusz prowadzący „Lizkę” na miejscu sporządził notatki[144]. Po powrocie do kraju „Lizka” złożył doniesienie w trakcie siedmiogodzinnej rozmowy z prowadzącym wówczas sprawę kpt. Adamem Gilewskim. Jego zeznanie dotyczyło osób zamieszkujących w Maisons-Laffitte oraz przybywających z kraju, zawierało także informacje o siedzibie redakcji. Tajny współpracownik rozpoczął swoją relację od Zygmunta Hertza, który według niego nie zmienił się w ogóle od czasów przedwojennych. „Lizkę” przyjął bardzo serdecznie i opiekował się nim w czasie pobytu we Francji. Jego zdaniem Hertz pełnił w „Kulturze” podrzędną rolę, zajmował się głównie ekspedycją pisma i książek, a polityka nigdy go nie pociągała. Określił Hertza, któremu SB nadała pseudonim „Rable”, jako wygodnickiego i sybarytę, chcącego jak najwięcej wyciągnąć z życia przy najmniejszym nakładzie z własnej strony. Lubi dobrze zjeść, a szczególnie wypić, co można wykorzystać w ewentualnych dalszych rozmowach. Zofię Hertz scharakteryzował jako bardzo energiczną i czynnie zaangażowaną w pracę „Kultury”, nienawidzącą Związku Radzieckiego i ogólnie komunizmu, nieprzychylnie nastawioną do kraju. Zdaniem „Lizki” Hertzowa odgrywała w redakcji ważną rolę. Pełniła też obowiązki pani domu, przyrządzała dla wszystkich posiłki. Agent uznał ją za jeszcze bardziej zacietrzewioną w nienawiści do Polski niż sam Giedroyc. Według „Lizki” Jerzy Giedroyc powszechnie nazywany był „Starym” lub „Jerzym”. Poza tym, że był nieprzychylnie nastawiony do kraju, nic bliższego nie mógł o nim powiedzieć, gdyż rozmawiał z nim tylko raz, w czasie przyjęcia sylwestrowego. Brat Jerzego, Henryk, zwany przez wszystkich „Młodszym” lub „Dudusiem”, odgrywał w redakcji rolę analogiczną do roli Hertza, ponadto pełnił funkcje gospodarcze, np. opiekował się ogrodem, zajmował się naprawami hydraulicznymi. Zdaniem „Lizki” był człowiekiem bardzo przeciętnym, nie interesował się polityką, choć dobrze orientował się w sprawach krajowych. W przeciwieństwie do swego brata był serdeczny i bezpośredni. Józefa Czapskiego „Lizka” widział tylko raz, w czasie śniadania; zrobił na nim wrażenie chorego, zramolałego staruszka. Podarował „Lizce” swoją książkę Na nieludzkiej ziemi. Siostry Czapskiego nie widział, ponieważ była chora. „Lizka” sporządził też szkic posesji „Kultury” oraz parteru i pierwszego piętra domu. Kapitan Gilewski w „ocenie wykonania zadania” przez „Lizkę” napisał, iż z powodu zmiany miejsca praktyki jego kontakt z „Kulturą” został bardzo ograniczony. Uznał jednak wykonanie przez „L[izkę]” powierzonych mu zadań za zadowalające[145].
Aresztowanie Markiewicza, Rudzińskiej i Kornackiego MSW traktowało jako przeciwdziałanie penetracji paryskiej „Kultury”[146]. Ich rozprawy sądowe „przyczyniły się do zdemaskowania działalności Giedroycia w oczach społeczeństwa i ujawniły przestępczy charakter jego kontaktów z krajem”[147]. Uderzenie w krajowe kontakty paryskiej „Kultury” miało przede wszystkim odciąć ją od Polski i pozbawić wpływu na środowiska inteligenckie. Dlatego represje w pierwszej kolejności dotknęły najważniejszego partnera Giedroycia nad Wisłą – Klub Krzywego Koła, który równocześnie stał się ofiarą rozgrywek w partii komunistycznej[148]. W informacji dotyczącej działalności „Kultury” paryskiej jej autorzy, mjr Grabowski i kpt. Bański, funkcjonariusze Departamentu III, dużo miejsca poświęcili właśnie relacjom pomiędzy Instytutem a KKK. Ich zdaniem kierownictwo KKK nie poprzestało na skupianiu wokół siebie elementów opozycyjnych w kraju; szukając sprzymierzeńców za granicą, znalazło ich w Jerzym Giedroyciu i „Kulturze”. Z ramienia KKK kontakt z Giedroyciem utrzymywał Lipski, który wytypował Witolda Jedlickiego „znanego z wrogiego stosunku do PRL” na seminarium organizowane przez „Kulturę”[149]. Major Grabowski i kpt. Bański uważali, że „przez Krzywe Koło Giedroyc zamierzał uzyskać opracowanie ważniejszych tekstów rewizjonistycznych. Pomoc finansową dla Klubu Krzywego Koła »Kultura« zamierzała przekazać za pośrednictwem Komitetu Pomocy Pisarzom i Wydawcom we Francji. W Klubie Krzywego Koła zamierzał Giedroyc utworzyć bibliotekę wydawnictw »Kultury«”[150].
O kontaktach KKK z „Kulturą”, tj. Giedroyciem, Jeleńskim, Hertzem i Mieroszewskim, które przerodziły się we wzajemną współpracę, napisał starszy oficer operacyjny Wydziału III por. Stanisław Przanowski w planie przedsięwzięć operacyjnych dotyczących aktywu byłego KKK[151]. Według niego „Kulturze” dostarczano materiały o sytuacji wewnętrznej w Polsce, wszelkich odstępstwach od „linii »października«”, różnego rodzaju pogłoski i wiadomości, a na stypendia zagraniczne wysyłano „ludzi ideologicznie dobrze widzianych przez KKK”. Niektórzy członkowie KKK, jak Stefan Kurowski czy Andrzej Brzeski, wyjechali dzięki Giedroyciowi na stypendium Forda za granicę[152]. Podziały w partii i powstanie „partyzantów”, nowej frakcji z silnym protektorem Moczarem[153], odbiły się na losach klubu. Dążono do skompromitowania KKK – ostatniej reduty „odwilżowych” przemian, a w końcu do jego likwidacji, która nastąpiła 5 lutego 1962 r. Po rozwiązaniu klubu SB w dalszym ciągu interesowała się związkami tego środowiska z Giedroyciem i „Kulturą” paryską[154].
Wcześniej, w końcu 1961 r., wicedyrektor Departamentu III MSW płk Stanisław Morawski wystosował do zastępcy komendanta wojewódzkiego MO do spraw bezpieczeństwa w Krakowie pismo dotyczące redakcji „Kultury” paryskiej. W celu zapobieżenia jej wrogiej działalności polecił:
„– założyć podteczkę obiektową na zespół miesięcznika »Kultura«,
– na osoby utrzymujące aktywny kontakt z Giedroyciem lub innymi współpracownikami »Kultury« założyć inwigilację korespondencji (adres »Kultury« oraz znane nam skrzynki kontaktowe są inwigilowane przez nas),
– nie dopuszczać do wyjazdu za granicę osób, które bezpośrednio lub pośrednio otrzymały pomoc redakcji,
– dążyć do pozyskania współpracowników z tego środowiska, przy pomocy których można będzie lepiej rozeznać działalność i zamierzenia »Kultury« w stosunku do kraju,
– każdorazowo informować Wydział IV Departamentu III o wyjeździe do Francji t[ajnych] w[spółpracowników] i k[ontaktów] p[oufnych], którzy mają dotarcie do »Kultury«,
– wszelkie przedsięwzięcia na tym odcinku przed ich realizacją winny być uzgadniane z Wydziałem IV Departamentu III MSW”[155].
Prawdopodobnie pismo podobnej treści zostało przesłane do największych miast Polski, centrów życia kulturalno-naukowego. Realizując otrzymane zalecenia, kpt. Zbigniew Ptasiński przeprowadził analizę posiadanych materiałów dotyczących osób z Krakowa, które utrzymywały kontakt z paryską „Kulturą”. Wskazał, że nasilenie relacji nastąpiło w latach 1957–1958; później zostały one w pewnym stopniu ograniczone na skutek działań ministerstwa, m.in. konfiskowania wydawnictw Instytutu. Kapitan Ptasiński opracował listę zawierającą 32 nazwiska osób czynnie kontaktujących się z „Kulturą”, głównie ze środowisk inteligenckich. Spośród nich wybrano osiem najbardziej aktywnych, które objęto rozpracowaniem, pozostałe miały być systematycznie obserwowane[156].
20 kwietnia 1962 r. kpt. Ptasiński, oficer operacyjny Grupy IV Wydziału III, wziąwszy pod uwagę fakt, „że Kraków stanowi jeden z poważniejszych ośrodków kulturalnych w kraju, przez który istnieje możliwość szerokiego oddziaływania wrogiego PRL kierunku reprezentowanego przez zespół »Kultura« oraz wobec posiadanych materiałów dotyczących kontaktów z terenu Krakowa”, postanowił „założyć fragment sprawy obiektowej, którą prowadzi Wydz[iał] IV Departament III MSW na zespół »Kultura«, nadając jej krypt. »215«”[157].
Tymczasem walka o wpływy w aparacie władzy, w której tle pozostała sprawa Hollanda[158], doprowadziła do zmian w MSW. Z resortu odszedł Antoni Alster, a jego miejsce zajął Franciszek Szlachcic. Kontrolę nad ministerstwem de facto przejął Moczar, który polecił zintensyfikowanie pracy operacyjnej w „dziedzinie zwalczania dywersji ideologicznej i politycznej w środowiskach naukowych, kulturalnych itp.”[159]
 
Osaczenie
W październiku 1962 r. w objazd po emigracji ponownie wyruszył „Lachowicz”, rozpoczynając od rozmów w Londynie, ale tym razem nie widział się z Mieroszewskim. Po kilku dniach wyjechał do Paryża, gdzie podczas spotkania Hertz miał do niego pretensje o zlekceważenie propozycji Giedroycia w sprawie reportażu ukraińskiego i zerwanie korespondencji jesienią 1961 r. Twierdził, że po aferze Stawara i procesie Rudzińskiej ludzie z Polski nie przerwali pisania listów do niego. Wypytywał Terleckiego, czy SB nie wzywała go do złożenia wyjaśnień w sprawie kontaktów z „Kulturą”. Ponieważ „Lachowicza” tym razem nie zaproszono do Maisons-Laffitte, pożyczył on od Hertza pieniądze, by mieć pretekst do odwiedzenia „Kultury”, co też uczynił. Został przyjęty tylko przez Henryka Giedroycia, gdyż nikogo więcej nie zastał[160]. „Lachowicz” we wnioskach z przeprowadzonych rozmów napisał o rozszerzeniu przez „Kulturę” działalności w zakresie tzw. podziemnej literatury radzieckiej i o wydaniu oprócz tekstów Terca również Iwanowa i Arżaka. „Sprawia to wrażenie – donosił – całej już grupy, całego jakby ruchu podziemnej literatury”[161]. Napisał też o planach Giedroycia sięgnięcia po „rząd dusz” emigracji polskiej w Europie i wielkich ambicjach zespołu „Kultury”. Według niego „wydawnictwo poważnie się rozwinęło i nabrało pewnej powagi; G[iedroyc] czuje się pewniej, mocniej, zapewne jego praca jest teraz lepiej oceniana i wobec tego dotowana”[162].
Bezpieka, prowadząc wśród emigracji politycznej działalność rozpoznawczą, inspiracyjną i rozkładową[163], przystąpiła do dalszych przedsięwzięć operacyjnych mających na celu przeniknięcie do redakcji paryskiej „Kultury”. 21 stycznia 1963 r. starszy oficer Wydziału III Departamentu I por. Stanisław Koczwara po rozpatrzeniu materiałów dotyczących Zygmunta Hertza i stwierdzeniu, że należy on do zespołu redakcyjnego miesięcznika „Kultura”, wniósł postanowienie o „założenie rozpracowania operacyjnego kryptonim »Rable« oraz zarejestrowanie go w samodzielnej Sekcji Ewidencji Departamentu I”[164]. Jednocześnie wpisano do rejestru Zofię Hertz, w której karcie personalno-operacyjnej podano jako uzasadnienie, iż była członkiem zespołu paryskiej „Kultury”; nie dostała ona żadnego kryptonimu[165].
Dwa miesiące później, 21 marca, por. Koczwara, rozpatrzywszy materiały dotyczące Juliusza Mieroszewskiego, stwierdził, iż „ww. jest czołowym publicystą i inspiratorem linii politycznej emigracyjnego miesięcznika »Kultura«” i wnioskował o „założenie rozpracowywania operacyjnego kryptonim »Merime« i zarejestrowanie go w samodzielnej Sekcji Ewidencji Departamentu I”[166]. W karcie personalno-operacyjnej podano, że Mieroszewski jest członkiem redakcji paryskiej „Kultury” i współpracownikiem Radia Wolna Europa[167]. Tego samego dnia zapadło postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego kryptonim „Pascal” w stosunku do Konstantego Aleksandra Jeleńskiego, który „jest członkiem zespołu »Kultury«, nacz[elnym] red[aktorem] »Preuves«, utrzymuje ożywione kontakty z działaczami kulturalnymi i politycznymi z kraju podczas ich pobytu we Francji”[168]. W przypadku Jeleńskiego jako powód wprowadzenia do rejestru napisano „zainteresowanie operacyjne”.
Przypuszczalnie założenie powyższych spraw miało związek z sensacją, jaką w kraju i na emigracji wywołał artykuł Chamy i Żydy Witolda Jedlickiego opublikowany w grudniowym numerze „Kultury” z 1962 r.[169] Jedlicki należał do KKK, był członkiem jego ostatniego zarządu. W sierpniu wyemigrował z Polski do Izraela i przyjął tamtejsze obywatelstwo[170]. Pierwszy nawiązał kontakt z Redaktorem i zaproponował mu opublikowanie artykułu w „Kulturze”[171]. Giedroyc napisał o nim Mieroszewskiemu, nazywając tekst sensacyjnym, rzucającym nowe światło na układy wewnątrz partii, kulisy Października i ówczesne stosunki. Dlatego odbił go na papierze biblijnym z myślą o wysyłce do kraju. Zdradził również Londyńczykowi w tajemnicy, iż tekst stanowi fragment tomu poświęconego głównie KKK, przygotowywanego dla Instytutu[172]. Zaznajomiwszy się z artykułem, Mieroszewski ocenił go jako sukces wydawniczy zwiastujący powodzenie książki Jedlickiego[173], a Stempowski uznał „za jedną z najważniejszych publikacji, jakie ukazały się na emigracji po 1956”[174].
Nowak-Jeziorański nazwał go rewelacyjnym i kontrowersyjnym, wywołującym wiele wątpliwości i pytań. Dlatego, gratulując tej „sensacji pierwszej klasy”, jednocześnie zaproponował przeprowadzenie dyskusji radiowej, „okrągłego stołu” wokół artykułu, deklarując pokrycie wszelkich kosztów przejazdu i pobytu Jedlickiego[175]. Redaktor, zapaliwszy się do tego pomysłu, namawiał Londyńczyka do uczestniczenia w panelu, lecz ten kategorycznie odmówił[176]. Giedroyc próbował przekonać jeszcze Mieroszewskiego: „Jedlicki na emigracji się nie podoba, ale w kraju wzbudza ogromne zainteresowanie, i to zainteresowanie pozytywne. Nie ma dnia, żebym nie miał jakichś relacji z najróżniejszych środowisk. To nam daje pewien kapitał nie tylko wydawniczy, ale również polityczny. [...] Zależy mi, by table ronde miał miejsce w »Kulturze« i zależy mi na Pana udziale, by tę imprezę zafirmować całkowicie. [...] Oderwać nas od kraju nie mogą. [...] To jest dziś po prostu niemożliwe. Naszą siłą jest ścisłe przyleganie do rzeczywistości krajowej i szybkie reagowanie na przemiany – czasem nawet wyprzedzając wypadki. [...] My walczymy nie tylko z ograniczaniem tych swobód, które Październik przyniósł, ale od początku walczyliśmy »o drugi etap«. W tym sensie jesteśmy i będziemy »obrońcami Października«”[177].
Redaktor informował Jedlickiego o reakcjach na tekst: „Widziałem również parę osób z kraju, z kół opozycji partyjnej czy jak to nazwać. Mówili mi o ogromnym poruszeniu pana artykułem, które trwa ciągle. Jest on bardzo żywo dyskutowany. Jeśli idzie o krytykę, to głównie się sprowadza do zarzutu niedoceniania szczerego odruchu społeczeństwa i jednak pewnych tendencji liberalizacyjnych, jakie istniały na samym początku. Reakcji kół oficjalnych nie należy się spodziewać. Może je sprowokować książka ew[entualnie] table ronde, jeśli będzie udany. Myślę, że raczej za mało wydrukowałem odbitek (2000), zarówno odbitki, jak i numer jest już na wyczerpaniu”[178]. Mieroszewskiemu napisał, iż „niewątpliwie od czasów chyba Światły takiego poruszenia nie było. Jedlicki jeszcze dotąd wywołuje namiętności. I to masowe”[179].
Departament III szybko zainteresował się artykułem z „Kultury”. Już 20 grudnia 1962 r. mjr J. Jakubik napisał notatkę służbową z rozmowy z kontaktem obywatelskim „K” podającym w wątpliwość autorstwo Jedlickiego, „ponieważ zbyt daleko był on od komunizmu. Prawdziwe wydaje się – według „K” – że artykuł ten napisany jest przez kogoś, kto dokładnie zna fakty, a Jedlicki tylko go firmował swoim nazwiskiem. Możliwa jest również i druga wersja. Materiał napisany został przez wysoko postawionych Żydów w kraju, a Jedlicki otrzymał polecenie uzupełnienia go swoimi spostrzeżeniami i podpisanie w charakterze autora”[180]. Z kolei kontakt obywatelski „W”, publicysta, członek ZLP, w rozmowie z funkcjonariuszem nie miał żadnych zastrzeżeń odnośnie do autorstwa Jedlickiego. Uważał, iż kanwę oraz główne tezy tekstu stanowiły w większości wiernie powtórzone opinie Jedlickiego wygłaszane na spotkaniach KKK. Zdaniem „W” dawne środowisko Jedlickiego przyjęło artykuł „z dużą konsternacją, a nawet zdenerwowaniem. Po jego wyjeździe spodziewano się wyraźnie czegoś wręcz przeciwnego; z reakcji niektórych osób można wnosić, że doznały rozczarowania i uważają W[itodla] J[edlickiego] za zdrajcę”[181].
Służba Bezpieczeństwa drogą agenturalną próbowała wysondować reakcje różnych środowisk na ten artykuł oraz ustalić, jakimi kanałami trafił do kraju. Źródło „A” doniosło o opinii, iż Jedlicki „zrobił źle, pisząc ten artykuł”, a to dlatego, że utrudnił tym życie przyjaciołom z Krzywego Koła[182]. Natomiast kontakt obywatelski „Witold” po rozmowie z Januarym Grzędzińskim przytoczył słowa pisarza, który spotkał się z „pewnym funkcjonariuszem KC zachwyconym precyzją informacji Jedlickiego”[183]. „Witold” doniósł, że artykuł został wydrukowany na cienkim papierze (pelur) i w dużych ilościach jest kolportowany po Warszawie, prawdopodobnie przez jedną z ambasad zachodnich. Poinformował też o kolejnych tekstach Jedlickiego, jakie mają się ukazać w „Kulturze”[184].
W końcu stycznia 1963 r. dyrektor Departamentu II MSW płk R. Matejewski przesłał wicedyrektorowi Departamentu III MSW notatkę zawierającą wypowiedzi i komentarze wokół artykułu Jedlickiego uzyskane ze źródeł agenturalnych. Znajdowała się tam m.in. opinia byłego ambasadora PRL w Paryżu, którego zdaniem tekst „jest prowokacją inspirowaną w Warszawie przez koła zainteresowane w wywoływaniu odpowiednich nastrojów, sprzyjających dalszym rozgrywkom wewnątrzpartyjnym”. Przypuszczał, iż tekst mógł być wynikiem inspiracji ze strony MSW. Ubolewał, „że poważni ludzie od kilku dni niczym się nie zajmują, tylko studiują i analizują artykuł Jedlickiego, kogo pominięto, kto inspirował, czy to tow. Moczar przeciwko swoim oponentom, czy też oponenci przeciwko tow. Moczarowi”[185]. W notatce podano także niepotwierdzoną, jednoźródłową informację o przypuszczeniach niektórych członków partii, że inspiratorem artykułu jest grupa puławska, która „na skutek braku poparcia ze strony społeczeństwa, zdecydowała się na zmianę taktyki postępowania i przegrupowanie swoich sił”[186]. Tekst Jedlickiego, uderzając w partię, musiał wywołać w niej spore poruszenie, skoro po latach Szlachcic wspominał: „»Kultura« kształtowała myślenie elit po jednej i drugiej stronie, a także wewnątrz poszczególnych grup partyjnych i bezpartyjnych. W latach 1963–1965 chyba największą popularność osiągnęło opracowanie Witolda Jedlickiego Chamy i Żydy, opublikowane w grudniowej „Kulturze” w 1962 r.”[187]
W maju 1962 r. Departament III otrzymał informację agenturalną od Departamentu I, iż Jedlicki jesienią tego samego roku wyjeżdża do USA, a w ogóle coraz bliżej współpracuje z Wolną Europą i „Kulturą”[188]. Wkrótce, na początku czerwca, za granicę wysłano „Lachowicza”, który wyjechał tym razem jedynie do Londynu, gdzie odwiedził Mieroszewskiego. W doniesieniu z tego spotkania napisał, że Mieroszewski rozpoczął rozmowę od pomstowania na warszawską „Kulturę” za „rabunek tytułu i bezwstydne plagiatowanie cudzych pomysłów”[189]. Zdaniem „Lachowicza” popełnił dwie „niedyskrecje”. Pierwsza dotyczyła wydania w najbliższych dniach historii KKK pióra Jedlickiego. Mieroszewski prosił o zachowanie tajemnicy, ponieważ nikt w Londynie nic o tym nie wiedział, a książka nie została jeszcze zapowiedziana w „Kulturze”. Terlecki przyznał, iż o „ciekawej książeczce” Hertz napisał mu w jednym z listów. W doniesieniu zastanawiał się, dlaczego Giedroyciowi zależało na zachowaniu tajemnicy, i doszedł do wniosku, że chodziło o zaskoczenie władz krajowych, gdyż rozgłos mógł spowodować przeniknięcie do Polski mniejszej liczby egzemplarzy książki na skutek ich konfiskaty. Drugą „niedyskrecję” stanowiło ujawnienie autora wyboru dokumentów 6 lat temu... wydanego jesienią 1962 r., którym miał być Paweł Monat[190]. Terlecki określił tę wiadomość jako „niedyskrecję z rzędu tych powszechnie znanych”[191]. W czasie długiej rozmowy Mieroszewski „mówił sporo o Jedlickim, pobudzony moją [Terleckiego] krytyką Chamów i Żydów i nawet nie bardzo bronił tego człowieka, zgadzając się, że praca Jedlickiego nosi wszelkie cechy głębokiej urazy czysto osobistej, jakiegoś rewanżu za niezaspokojenie w swoim czasie własnej, wygórowanej ambicji”[192]. Mieroszewski prawdopodobnie świadomie nie zdradził Terleckiemu autora wyboru dokumentów o Październiku 1956, by wprowadzić go w błąd i upewnić się w przekonaniu o jego podwójnej grze jako literata i agenta SB.
W końcu maja 1963 r. Giedroyc doniósł Londyńczykowi o dostarczeniu i opracowaniu dokumentów przez Jerzego Monda, który „właśnie wybiera wolność”, ujawniając się tekstem o Gomułce w „Kulturze”[193]. W połowie czerwca Instytut wydał Klub Krzywego Koła Jedlickiego. Podwójny wakacyjny numer „Kultury” przyniósł wraz z reklamą książki krótką recenzję Mieroszewskiego[194]. Aleksander Wat, pisząc o książce Jedlickiego, zauważył, że autor przedstawił obraz Polski nieznany emigracji: „Ferment idei. I chociaż Klub był ośrodkiem wyrafinowanych intelektualistów, chociaż poziom bywał wysoki, [...] obrady odzwierciedlały ogólną dyskusję narodową. [...] Była to zatem wolna trybuna w okresie, gdy piśmiennictwo ulegało coraz bardziej prymitywizującemu skrępowaniu. Klub skupiał najambitniejszą młodzież humanistyczną i najbardziej wykwalifikowanych prelegentów. [...] Książka Jedlickiego o Klubie Krzywego Koła jest warta pilnego czytania. Bo pokazuje, w jaki sposób nawet pod komunizmem funkcjonować może dzień za dniem organizacja ludzi spragnionych wolności. Pokazuje konkretnie, jak ludzie urządzają się, by swoją wolność uprawiać”[195].
W połowie lipca w MSW podjęto decyzję, by ze względu na charakter sprawy Jedlickiego dochodzenie przeciwko niemu przedłużyć lub zawiesić do odwołania. 21 września 1963 r. por. Koczwara po rozpatrzeniu materiałów dotyczących Witolda Jedlickiego, socjologa związanego z „Kulturą”, postanowił o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej kryptonim „Babef” i zarejestrowanie jej w Samodzielnej Sekcji Ewidencji Departamentu I[196]. W karcie personalno-operacyjnej Jedlickiego w rubryce „miejsce pracy” zapisał: „paryska »Kultura«, współpracownik”, a jako powód rejestracji podał „wrogą działalność publicystyczno-polityczną”[197]. Tym samym sprawa Jedlickiego została wprzęgnięta w rozpracowywanie Instytutu.
Wydanie Klubu Krzywego Koła zbiegło się z dalszymi działaniami Gomułki zmierzającymi do przejęcia przez PZPR pełnej kontroli nad kulturą, postępującym ograniczaniem wolności słowa i coraz silniejszą cenzurą. Redaktor napisał Stempowskiemu, że „sytuacja w Polsce robi się dramatyczna”[198]. Na krajowym rynku wydawniczym pojawił się nowy tygodnik „Kultura”, który powstał z połączenia – a de facto likwidacji – dwu czasopism „Nowej Kultury” i „Przeglądu Kulturalnego”[199]. Giedroyc uznał to za próbę dywersji wobec wydawnictwa. „Chciałbym – pisał Mieroszewskiemu – to sobie tłumaczyć tym, że coraz bardziej im zagrażamy. W każdym razie będę sprawdzał u tut[ejszego] adwokata oraz w USA, czy mam jakąś możność reagowania prawnie przeciw temu, ew[entulanie] czy jest możliwość zabronienia kolportażu na naszych terenach”[200]. W jednym z kolejnych listów do Mieroszewskiego stwierdził, iż „jeśli idzie o krajową »Kulturę«, to niewątpliwie to dla nas duży sukces, ale chcę tę sprawę wykorzystać reklamowo, a jednocześnie zrobić im przykrość”[201]. Z kolei Jedlickiego poinformował: „Mam już wiadomość, że jest to makiaweliczny pomysł wymierzony w nas, bo to dezorientacja zarówno w kraju, jak i na emigracji etc. Co za kretyni”[202]. W podobnym tonie Redaktor napisał do Stempowskiego[203].
Od początku lat sześćdziesiątych w aparacie partyjnym coraz wyraźniej zaczęły przeważać tendencje dogmatyczne i antyinteligenckie, a usunięcie z Biura Politycznego I Sekretariatu KC pod zarzutem rewizjonizmu kojarzonego z „puławianami” Romana Zambowskiego stanowiło wyraźny sygnał dla tzw. twardogłowych przed XIII Plenum KC PZPR[204]. Dalsze umocnienie Moczara odbiło się na funkcjonowaniu MSW, dla którego jednym z najważniejszych zadań było zapobieganie oraz zwalczanie „dywersji ideologiczno-politycznej przeciwko Polsce i innym krajom socjalistycznym”[205]. Wśród spraw wymagających załatwienia w latach 1963–1964, a usprawniających działanie resortu, bezpieka planowała „utworzyć samodzielny wydział do spraw kompletowania, badania i opracowywania wydawnictw i nasłuchów audycji radiowych w krajach kapitalistycznych skierowanych przeciwko Polsce i krajom socjalistycznym”[206]. W ramach organizacji służb bezpieczeństwa postulowano integrację, ścisłe współdziałanie Departamentu I z innymi departamentami i biurami MSW, a do szkolenia aktywu postanowiono włączyć nową dyscyplinę: „dywersję ideologiczno-polityczną”[207].
Przed plenum przygotowano różnego rodzaju informacje, oceny oraz sprawozdania dotyczące głównych kierunków pracy SB. W opracowaniach tych do wrogów systemu zaliczano przede wszystkim RWE i paryską „Kulturę”, którą oskarżano o „ideologiczną walkę z komunizmem, dywersję polityczną, zwalczanie ustroju ludowodemokratycznego w Polsce oraz szkalowanie ZSRR i podważanie sojuszu polsko-radzieckiego”[208]. Giedroyciowi i jego współpracownikom: Mieroszewskiemu, Czapskiemu i Jeleńskiemu, zarzucono przedstawianie się w roli patriotów, którzy chcą pomóc Polsce, a „faktycznie kontakty te są wykorzystywane do zbierania informacji, wydobywania materiałów służących do wrogiej publikacji, do przemycania poprzez te kontakty wrogiej literatury do kraju”[209].
Jak przyznawano, procesy sądowe Rudzińskiej, Markiewicza, Rewskiej i Kornackiego jedynie osłabiły krajowe kontakty z „Kulturą”, ale nadal były one utrzymywane. O relacjach „Kultury” z KKK pisano, że przerodziły się w „zorganizowaną, długofalową współpracę”, a „Giedroyc wyrażał sugestie, że klub ten ma szanse stać się opozycyjnym ośrodkiem prowadzącym od wewnątrz walkę z naszym ustrojem. [...] Usiłował także wykorzystać kontakty z członkami KKK i stypendystami do zbierania różnego rodzaju informacji o Polsce i ZSRR”[210]. Wiosną 1963 r. SB ustaliła, przypuszczalnie na podstawie kontroli korespondencji, że zespół „Kultury” utrzymywał kontakt z około czterystu osobami w Polsce[211]. Z kolei w innej informacji zwrócono uwagę, iż „zagraniczne ośrodki dywersji politycznej specjalnie zlecają swej agenturze zbieranie anegdot politycznych. »Kultura« paryska w każdym numerze publikuje tzw. kawał krajowy”[212].
Kluczową rolę w obronie systemu socjalistycznego i walce z rewizjonizmem odegrało przemówienie Gomułki na XIII Plenum KC PZPR z 4 lipca 1963 r., poświęcone problemom ideologicznej działalności partii w duchu „upowszechniania marksistowsko-leninowskiej ideologii i socjalistycznych zasad etyczno-moralnych” oraz „formowanie nowego, socjalistycznego oblicza kultury narodowej”[213]. Gomułka odniósł się krytycznie do ówczesnych prądów w filmie, literaturze, teatrze, programach telewizyjnych i radiowych i podkreślił ogromne znaczenie kultury w walce ideologicznej[214]. Na zaostrzenie kursu po XIII Plenum i powrót do stanu sprzed października 1956 r. zaraz zareagował Giedroyc, który poinformował Mieroszewskiego: „Jestem w trakcie montowania akcji wysyłkowej papier bible, począwszy od n[ume]ru wrześniowego. Niech Pan zbierze siły, bo chciałbym Pana obciążyć 80 do 100 egz[emplarzy]. Idzie tylko o to, by miał Pan różne koperty i by listy były adresowane różnymi charakterami pisma. Adresy będą zmieniane co miesiąc, by zdezorientować cenzurę”[215]. Miesiąc później pisał Londyńczykowi: „Wysyłam Panu dziś 80 papier bible wraz z adresami. [...] Bardzo kładę Panu [na] sercu szybką wysyłkę z naciskiem na różne koperty, różne charaktery pisma etc. Musimy przełamać zastosowaną blokadę, która jest coraz silniejszą. Np. Dąbrowska czy Iwaszkiewicz, którzy zawsze dostawali nasze wydawnictwa, od czerwca nie dostają nic. Ponadto nasi »przyjaciele« z F[ree] E[urope] i z Londynu uprawiają szeptaną propagandę, że jesteśmy odcięci od kraju. Jest to bzdura, bo dużo biorą przyjezdni, ale reżym musi czuć, że nie da sobie z nami rady. Koniecznie chcę wyjść poza koła partii i intelektualistów i poza Warszawę. Musi nas poznać prowincja i inteligencja pracująca. Obecnie obsyłam statki polskie i daje to dobre rezultaty”[216].
Uchwały tzw. plenum ideologicznego gwarantujące utrzymanie twardego kursu w polityce wewnętrznej były na rękę Moczarowi i kierowanemu przez niego resortowi. Służba Bezpieczeństwa, według której w ostatnich dwóch latach nastąpiło nasilenie dywersji ideologiczno-politycznej zagrażającej systemowi socjalistycznemu, przystąpiła do przeciwdziałania zgodnie z uchwałami XIII Plenum KC PZPR, które dały „zdecydowany odpór próbom infiltracji obcych ideologii w życie społeczno-polityczne, naukowe, kulturalne, oświatowe i inne dziedziny” i „wytyczyły [...] dla wszystkich członków partii zadania”[217]. Działania bezpieki obejmowały przedsięwzięcia profilaktyczne oraz operacyjno-agenturalne. Te pierwsze polegały na prowadzeniu rozmów rozpoznawczych i ostrzegawczych z osobami kontaktującymi się z „wrogimi ośrodkami”, kontroli korespondencji, a także inicjowaniu demaskatorskich i ostrzegawczych wystąpień w prasie, radiu i telewizji oraz tego rodzaju publikacji książkowych[218]. Głównym działaniem pracy operacyjno-agenturalnej było przenikanie do „takich ośrodków dywersji ideologiczno-politycznej jak Wolna Europa i »Kultura« paryska oraz przygotowywanie założeń do długofalowej działalności dezinformacyjnej”, jak również prowadzenie działalności rozpoznawczej, inspiracyjnej i rozkładowej[219].
Jako przykład dywersyjnych operacji psychologicznych skierowanych przeciwko krajowi, mających wywołać zamieszanie w różnych środowiskach, podawano antysowieckie publikacje „Kultury” paryskiej, np. Terca, Iwanowa i tzw. literaturę podziemną, rzekomo przemycaną ze Związku Radzieckiego. Stwierdzono też dążenie do oddziaływania na obywateli ZSRR, m.in. przez przerzut wrogiej literatury. W tym celu „Kultura” nawiązała porozumienie z organizacjami nacjonalistów ukraińskich[220]. Dlatego „działalności przeciwnika w sferze dywersji ideologiczno-politycznej należałoby przeciwstawić bardziej skoordynowaną pomiędzy organami bezpieczeństwa Polski i ZSRR wspólną pracę w zakresie rozpoznania i kompromitowania ośrodków i osób prowadzących dywersję oraz demaskowania ich zamierzeń, celów i metod”[221]. W kolejnym opracowaniu dopuszczano nawet takie metody, jak „niszczenie kartotek i archiwów, niszczenie lub przechwytywanie literatury antykomunistycznej, dezorganizację propagandy radiowej, akty sabotażu w urządzeniach technicznych, sankcje fizyczne wobec emigrantów, którzy będą kontynuowali wyjątkowo wrogą działalność, intrygi i inspirowanie zatargów wśród pracowników itp.”[222]
Uchwały XIII Plenum były dyskutowane na różnych szczeblach SB. W Krakowskiem stwierdzono, że ich realizacja wzbudziła wielkie zainteresowanie w środowisku twórczym Krakowa, a poważna część inteligencji przyjęła je z uznaniem. Przyznano jednak, iż wielu dziennikarzy i literatów zanegowało je, uznając fakt postawienia spraw kultury na plenum za zakończenie „październikowej” odnowy[223]. Zasygnalizowano też duże zainteresowanie „Kultury” paryskiej środowiskiem literacko-dziennikarskim[224].
Po plenum ideologicznym nastąpiły istotne zmiany w sposobie pracy bezpieki. W założeniach ogólnych do pracy SB na rok 1964 podkreślono, że „aktywizacja skierowanej przeciwko PRL działalności wrogich ośrodków zagranicznych” nakłada „obowiązek pełniejszego rozpoznawania, wykrywania i przecinania tej działalności oraz skuteczniejszego jej zapobiegania”. Podstawowym zadaniem organów bezpieczeństwa było „zwalczanie wywiadów oraz dywersji ideologicznej, politycznej i ekonomicznej” prowadzonej m.in. przez Komitet Wolnej Europy i „Kulturę” paryską, które znacznie ożywiły wrogie oddziaływanie na kraj[225]. Zgodnie z wytycznymi Departament III był odpowiedzialny za „szersze stosowanie profilaktyki wobec osób nawiązujących i podtrzymujących kontakty z antykomunistycznymi ośrodkami, a szczególnie z KWE i paryską »Kulturą«”[226]. W swej pracy SB miała się posługiwać siecią tajnych współpracowników, których jakość była ważniejsza od liczby[227].
Kolejnym działaniem bezpieki wobec Instytutu było postanowienie ppor. Marcelego Wieczorka o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej kryptonim „Camus” dotyczącej Józefa Czapskiego, członka zespołu redakcji „Kultury”. 28 stycznia 1964 r. zarejestrowano ją w samodzielnej Sekcji Ewidencji Departamentu I. Jako powód podano: „opracowywany pod kątem operacyjnego wykorzystania”[228]. Na podstawie danych agenturalnych o redakcji paryskiej „Kultury” ppor. Wieczorek sporządził raport z rozmowy sondażowej z Czapskim przeprowadzonej 28 lutego, której punkt wyjścia stanowić miały rozbieżności programowe w łonie redakcji[229]. Z donosów tajnych współpracowników, m.in. „Literata” z sierpnia 1958 r. czy „Mocińskiego” z listopada 1962 r., oraz z rozpracowywania „Merime” i „Pascala” SB dowiedziała się o konflikcie w redakcji „Kultury” pomiędzy Czapskim i Jeleńskim a Giedroyciem na tle stosunku Redaktora oraz Mieroszewskiego do Polski. Chodziło o wysłanie listu do czytelników krajowych w końcu 1957 r., kontakty z KKK i aresztowanie Rewskiej, a także sprawę Hłaski[230]. Podporucznik Wieczorek w raporcie stwierdził, że Czapski reprezentuje najbardziej umiarkowane i postępowe poglądy w redakcji „Kultury”. Główną przyczyną nieporozumień z Giedroyciem było podporządkowanie się Redaktora „dyrektywom amerykańskim, kapitulacja wobec antykrajowej nagonki czynników emigracyjnych, negowanie rzeczywistości oraz przesyłanie antykomunistycznej prasy i książek, jak też ulotek, do kraju”[231]. W części dotyczącej „celu nawiązania kontaktu z Cz[apskim]” Wieczorek napisał, iż Czapski podczas spotkania z TW „Profesor” w RFN w 1959 r. miał potępić Giedroycia i jego negatywny stosunek do PRL oraz „zgłosić chęć współpracy z rządem PRL przy zachowaniu niezależności »Kultury«, ale przy przestawieniu jej w kierunku dogodnym dla rządu. W zamian za to chciałby uzyskać prawo przesyłania »Kultury« do kraju, co w[edłu]g niego rząd mógłby w każdej chwili cofnąć, o ile pismo nie zachowałoby omówionego charakteru. Cz[apski] podkreślał, że korzyść dla rządu PRL byłaby b[ardzo] duża, gdyż uzyskałby możliwość oddziaływania na zachodnie agencje i czasopisma”[232].
Podporucznik Wieczorek w raporcie określił „Kulturę” jako pismo finansowane przez USA i kształtujące poglądy korzystnie dla mocodawców, które spełnia bardzo ważną rolę dla Amerykanów w wojnie psychologicznej. „Wobec powyższego – konstatował – próby przejęcia »Kultury« przez nas w celu inspirowania przez to pismo naszej polityki byłyby ważnym osiągnięciem o charakterze operacyjnym i politycznym”[233]. W części dotyczącej „sposobu nawiązania kontaktu” proponował wykorzystanie „Profesora” oraz zainicjowanie spotkania z Czapskim przedstawiciela centrali, który miał się przedstawić w Paryżu jako delegat władz krajowych. Podporucznik Wieczorek proponował, by w rozmowie z Czapskim podkreślić, iż władze polskie wysoko oceniły jego propozycję złożoną „Profesorowi” jako „b[ardzo] szlachetny krok godny Polaka patrioty”. Nie liczą one „na całkowite wchłonięcie pisma, ale na rzetelne domówienie się odnośnie ogólnego charakteru jego problematyki przy zachowaniu pewnej niezależności »Kultury«”[234]. W przypadku pozytywnej reakcji figuranta planował poruszyć także sprawę subsydiowania pisma przez kraj oraz omówić techniczną stronę usunięcia Giedroycia ze stanowiska redaktora naczelnego i zastąpienia go albo samym Czapskim, albo kimś o podobnych poglądach. Na zakończenie raportu ppor. Wieczorek napisał, że „przedsięwzięcie to ma charakter rekonesansu; jest pierwszą próbą nawiązania kontaktu przez nas bezpośrednio z przedstawicielem ścisłego grona redakcji, ma na celu zbadanie reakcji tych ludzi i zbadanie możliwości rozpoczęcia bezpośrednich rozmów – z pominięciem agentury”[235].
Prawdopodobnie próby nawiązania takiej rozmowy zakończyły się niepowodzeniem, w teczce „Camusa” nie zachowały się bowiem żadne materiały świadczące o kontaktach bezpieki z Czapskim. Natomiast niespełna trzy miesiące później, 16 maja 1964 r., kpt. Koczwara sporządził sześciostronicowy raport o rozpoczęciu „rozmów sondażowo-werbunkowych” z Hertzem, w którym wskazał na wykorzystanie różnic pomiędzy Hertzem a Giedroyciem oraz sposobu życia figuranta[236]. Kapitan Koczwara, opierając się w głównej mierze na donosach agenturalnych, m.in. „Lizki” i „Lachowicza”, w części raportu dotyczącej „celu rozmów i werbunku” podkreślił wiedzę Hertza na temat wszystkich aspektów działalności Giedroycia, szczególnie kontaktów z krajem. Pozyskanie go do współpracy całkowicie rozwiązałoby problem rozpracowania Instytutu i ustalenia wszystkich przyjezdnych z kraju, którzy odwiedzają „Kulturę” i cieszą się zaufaniem Giedroycia. Dzięki temu można by skupić uwagę na rzeczywistych informatorach „Kultury” i przeciąć kanały, którymi Giedroyc otrzymywał informacje z kraju oraz inspirował posunięcia związanych z nim ludzi. Miał również nadzieję na ustalenie „rzeczywistych ośrodków, które inspirują i opłacają działalność Giedroycia”[237].
Kapitan Koczwara, prezentując „podstawę werbunku”, scharakteryzował „Rablego” jako człowieka wygodnego, bez skrupułów, niemartwiącego się o rodzinę w kraju, którego nie przejmują ewentualne kłopoty ludzi. Według oceny „Lizki” był on bon vivantem lubiącym dobrze zjeść i wypić, nieposiadającym żadnych odłożonych pieniędzy. Dlatego – zdaniem kpt. Koczwary – należało wykorzystać aspekt materialny, który mógłby Hertza skłonić do współpracy, zwłaszcza w przypadku „sum dość znacznej wysokości”, zabezpieczających jego starość[238]. „Sposób realizacji zadania” przewidywał wykorzystanie żony „Krystiana”, pracownika ambasady, która stworzyłaby legendę, że pisze monografię o „Kulturze” i zwróciłaby się do Hertza o pomoc w zebraniu potrzebnych materiałów. Zadanie „Krystiana” miało polegać na przekonaniu Hertza do zachowania dyskrecji, stopniowym wydobywaniu od niego informacji o najnowszych publikacjach Instytutu i doprowadzeniu do momentu, w którym można by przeprowadzić rozmowę werbunkową. Naczelnik Wydziału VIII Departamentu I MSW ppłk E. Jankiewicz uznał przedłożony w raporcie sposób werbunku za dziecinnie naiwny i nie wyraził zgody na jego realizację[239].
Bezpieka, próbując dotrzeć do paryskiej „Kultury”, rozpracowywała także Libellę, z którą Instytut był formalnie związany od 1947 r. do momentu zarejestrowania w 1961 r. Institut Littéraire, S[ocieté] A[vec] R[esponsabilité] L[imitée], czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością[240]. Podporucznik Wieczorek po rozpatrzeniu materiałów dotyczących Zofii Felicji Romanowicz, współpracującej z „Kulturą” paryską i występującej w audycjach kulturalnych RWE, wniósł postanowienie o założenie sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej kryptonim „Mariaż” oraz zarejestrowanie jej w Samodzielnej Sekcji Ewidencji Departamentu I[241]. W jej karcie personalno-operacyjnej przy powodzie rejestracji podano: „współpracownik paryskiej »Kultury«, współwłaściciel księgarni Libella przesyłającej do PRL wrogą literaturę”[242]. Jednocześnie założono kartę personalno-operacyjną Kazimierzowi Romanowiczowi; jako powód zapisano: „właściciel księgarni Libella w Paryżu kolportującej książki wrogie ustrojowi PRL”[243]. Służbę Bezpieczeństwa interesował przede wszystkim charakter relacji pomiędzy obiema instytucjami oraz kontakty krajowe Libelli i pod takim kątem zbierała materiały agenturalne. Część z nich wskazywała na konflikt pomiędzy Libellą a Instytutem, który bezpieka próbowała wykorzystać[244]. W celu lepszego dotarcia zarówno do paryskiej „Kultury”, jak i Libelli, w Krakowie zwerbowano jednego z profesorów ASP, znającego Czapskiego jeszcze sprzed wojny. Od końca 1964 r. wyjeżdżał on do Paryża jako tajny współpracownik „Mikołaj”[245].
Po antyinteligenckim plenum wśród literatów w kraju narastało coraz większe niezadowolenie spowodowane zaostrzoną cenzurą i problemami z przydziałem papieru na druk książek, a tym samym spadkiem ich nakładów. Radykalizacja nastrojów w tym środowisku doprowadziła do ostrej krytyki władz podczas plenum Zarządu Głównego ZLP w styczniu 1964 r., na którym głos zabrali m.in. Paweł Hertz, Paweł Jasienica, Stefan Kisielewski, Stanisław Cat-Mackiewicz, Antoni Słonimski i Melchior Wańkowicz. W tym kręgu zrodziła się też idea petycji do rządu zwana Listem 34, którą napisał Słonimski z pomocą Jana Józefa Lipskiego i Pawła Hertza[246].
14 marca 1964 r. Słonimski złożył w kancelarii premiera apel podpisany przez 34 wybitnych pisarzy i naukowców. Wiadomość o proteście polskich intelektualistów od razu przedostała się na zachód, na falach RWE cytowano list i dyskutowano o jego konsekwencjach. Redaktor szybko przystąpił do montowania reakcji „Kultury”,informując Mieroszewskiego: „Dostałem właśnie od Gustawa [Herlinga-Grudzińskiego] artykuł na temat »[Listu] 34«, który jest świetny: wyważony, twardy, oszczędny. W tej sytuacji byłoby b[ardzo] ważne, by korespondował z tym, co Pan napisze w »Kronice«. [...] Co dziś właściwie trzeba by uchwalić, to bojkot »Kultury« warszawskiej i bojkot »zjadaczy żab«. [...] Gustaw nam się udał. Cenię to tym bardziej, gdy Miłosz i Stempowski kategorycznie odmówili pomocy w rozszerzeniu historii »34«. Bardzo liczę na to, że Pan ostro postawi w »Kronice«. To im się należy, no i – co ważne – jeszcze bardziej zwiąże Gustawa z nami”[247]. Tego samego dnia Mieroszewski doniósł do Maisons-Laffitte o wieczorze protestacyjnym organizowanym przez Związek Dziennikarzy, Związek Pisarzy i Towarzystwo Naukowe w Londynie na rzecz „34”[248]. Redaktor prosił szykującego się do wyjazdu do kraju Weintrauba: „Niesłychanie jest ważne, by mieć możliwie dokładne informacje, jak sprawa wygląda, w czem można pomóc, kto doszlusował, kto się załamał etc. [...] Myślę, że trzeba zrobić maksimum gestów, jak zaproszenia, stypendia, etc. [...] Bardzo mnie niepokoi los Jana Józefa Lipskiego, który był faktycznym organizatorem, był aresztowany, siedział w więzieniu dwa dni etc. On jest mało znany, w ciężkich warunkach zdrowotnych i materialnych, najbardziej bezbronny wobec represji. [...] ważne dla mnie, jak mu pomóc, nie narażając go”[249].
W końcu kwietnia dziesięciu sygnatariuszy Listu 34 napisało list do „Timesa”, wyrażając żal z powodu protestu 21 intelektualistów angielskich, zaprzeczając również jakimkolwiek represjom wobec sygnatariuszy listu w kraju. Redaktor komentował Mieroszewskiemu: „Niespodzianką był list profesorów w »Times«. Jednak się załamali. Nie jestem w stanie zrozumieć takich ludzi jak Lipiński np., których znam jako ludzi odważnych. [...] Nie mam nowych wiadomości z kraju i nie spodziewam się ich wcześniej niż w połowie maja. Niemniej myślę, że musimy zająć tu bardzo twarde stanowisko. Sprawą istotną jest: liberalizacja cenzury, zwiększenie przydziału papieru, wzmożenie wymiany kulturalnej z Zachodem, likwidacja »Kultury« warszawskiej i oczyszczenie krajowej prasy, literatury i nauki z agentów i współpracowników UB. Możemy bardzo pomóc, [...] by z tych protestowiczów zrobić bohaterów, nawet wbrew ich woli”[250]. Z kolei Korbońskiemu tłumaczył, że „należy przeprowadzić, ale bez rozgłosu, sankcje wobec tych intelektualistów, którzy się załamali. Ci ludzie nie powinni dostawać zaproszeń, stypendiów, książek”[251]. W czerwcowym numerze pisma Mieroszewski zaprezentował stanowisko redakcji „Kultury”. Tekst uzupełnił przypisek redakcji z listą pisarzy (około sześciuset), którzy podpisali „kontrprotest”. Jeleński, na prośbę Redaktora, przedstawił echa Listu 34 za granicą[252]. Postawę „Kultury” bezpieka nazwała „inspirowaniem fermentu w kołach intelektualnych”, głównie za sprawą tekstów Herlinga-Grudzińskiego i Mieroszewskiego[253].
W kwietniu 1964 r. tajny współpracownik „Lachowicz” wybrał się w podróż do Londynu i Paryża, by zorientować się w poglądach emigracji polskiej. Nad Tamizą odwiedził m.in. Mieroszewskiego, który jego zdaniem „w »sprawie 34« nie miał chyba wyrobionego poglądu [...], najwyraźniej nie ta sprawa pasjonowała go najbardziej”[254]. Mieroszewski poinformował Giedroycia o tej wizycie: „ W środę będzie u mnie Olgierd Terlecki. Normalnie facet nic nie wie i przychodzi, by się ode mnie dowiedzieć, co się dzieje... w kraju”[255]. Na co Redaktor odpisał: „Do Terleckiego nie mam za grosz zaufania”[256]. W tym czasie „Lachowicz” przebywał w Paryżu i odwiedził Maisons-Laffitte, ale poza potwierdzeniem wcześniejszych spostrzeżeń dotyczących zespołu paryskiej „Kultury” nie uzyskał żadnych nowych informacji[257]. Jak zwykle najwięcej czasu spędził z Hertzem na rozmowach o jego życiu osobistym oraz o przenikaniu wydawnictw Instytutu do kraju. Otrzymał zaległe numery „Kultury” oraz Wspomnienia Wincentego Witosa z prośbą o ich przekazanie prof. Stanisławowi Pigoniowi. Po powrocie „Lachowicz” uznał swój pobyt w Paryżu za nieudany[258].
W czerwcu 1964 r. Instytut opublikował książkę Stanisława Cata-Mackiewicza Polityka Becka, którą pisarz przesłał Giedroyciowi do wydania pod własnym nazwiskiem[259]. W tym czasie starał o posadę korespondenta jednego z czasopism paryskich i poprosił Giedroycia o pomoc[260]. Gdy Redaktorowi udało się skontaktować go z „Le Monde”, Mackiewicz – oficjalnie powiadomiwszy o tym MSZ – otrzymał zakaz współpracy z pismem[261]. Odwołania u Zenona Kliszki i Adama Rapackiego nie przyniosły żadnego skutku, a pisarz popadał w coraz większą niełaskę reżimu[262]. Postanowił wówczas pod pseudonimem Gaston de Cerizay wysyłać swe teksty do paryskiej „Kultury”, a jego debiut artykułem o Liście 34 zbiegł się z aresztowaniem Melchiora Wańkowicza 5 października 1964 r.[263] Autorowi książki o bitwie pod Monte Cassino wytoczono proces i skazano na trzy lata więzienia za przekazywanie informacji „wrogim ośrodkom” za granicą[264].Wyroku nie wykonano. Mieroszewski, informując czytelników „Kultury”, napisał: „Szczerze współczujemy Wańkowiczowi, choć nie podzielamy ani jego optymizmu, ani jego argumentów. Może jednak owo bezprzykładne, stalinowskie sponiewieranie 72-letnim wielkim pisarzem potrząśnie wreszcie sumieniem intelektualistów i pisarzy polskich i wykaże im bezsens pokornej bierności. Panowie ci winni masowo wycofać swe podpisy spod osławionego kontr-protestu. Powinni wymusić na »człowieku z gumy«, Iwaszkiewiczu, by własnoręcznie doręczył Cyrankiewiczowi pismo z setkami podpisów z żądaniem natychmiastowego zwolnienia Wańkowicza i umorzenia śledztwa”[265]. Przebieg procesu Wańkowicza opisał Mackiewicz w kolejnym tekście przesłanym do Maisons-Laffitte[266].
Po Wańkowiczu kolejnym literatem, który miał odpowiadać za kontakty z „wrogimi ośrodkami dywersyjnymi”, a przede wszystkim paryską „Kulturą”, był January Grzędziński. W końcu czerwca 1964 r. została przejęta jego korespondencja do Lidii Lisik z domu Giedroyc w Casablance, zawierająca sprawozdanie z walnego zebrania Oddziału Warszawskiego ZLP. Ponieważ Grzędziński odmówił podpisu pod protestem sześciuset oraz usiłował przesłać do „paryskiej »Kultury« informacje o dużej szkodliwości, wykorzystywane do szkalowania PRL”, dyrektor Departamentu III płk Stanisław Filipiak postanowił wszcząć śledztwo przeciwko pisarzowi oraz przeprowadzić rewizję w jego mieszkaniu celem zarekwirowania zarówno oryginału tekstu, jak i innych szkodliwych materiałów[267]. Na podstawie materiałów Biura „W” SB ustaliła, że adres Lidii Lisik był skrzynką kontaktową paryskiej „Kultury” i Radia Wolna Europa; tam Grzędziński przesyłał „oszczercze materiały” o polityce partii, zwłaszcza w dziedzinie kultury[268]. 16 września 1964 r. na polecenie prokuratora w mieszkaniu Grzędzińskiego przeprowadzono rewizję, w czasie której zakwestionowano dużo materiałów o charakterze antykomunistycznym i opozycyjnym. Wynikało z nich również, iż Grzędziński omawiał z Giedroyciem sprawę wydania swojej książki Maj 1926 w Bibliotece „Kultury”[269].
Redaktor o aresztowaniu Grzędzińskiego dowiedział się w końcu listopada i zaraz powiadomił o tym Mieroszewskiego. „Wszyscy o nim zapomnieli – napisał. Jakby nie było legionista, odgrywający wielką rolę w zamachu majowym, który jednak umiał wystąpić z wojska i założyć tygodnik »Czarno na Białym« razem z Borejszą, jeden z pierwszych, którzy zaczęli organizować armię we Francji w 1939 r. To jednak biografia dość nieprzeciętna i facetem trzeba się zająć”[270]. Kilka dni później informował Londyńczyka: „Przygotowywał swoje pamiętniki do druku. Aresztowany pod absurdalnym zarzutem kontaktu z »Kulturą«. Załączam dla poufnej wiadomości odpis jego grypsu z więzienia do mnie. Nie potrzebuję Pana zapewniać, że znając Grzędzińskiego przed wojną dość dobrze, byłem z nim w więcej niż luźnym kontakcie po wojnie, a specjalnie po powrocie do kraju. Cała historia wynika z głupoty UB, która uważa, że ponieważ była żona Grzędzińskiego (obecnie p. Lisikowa) była z domu Giedroyciowa (żadna krewna i nie znam jej osobiście), zamieszkała w Maroku, była łączniczką między Grzędzińskim a mną”[271]. Śledztwo przeciwko pisarzowi zostało zawieszone dopiero w październiku 1965 r., jak podano, „z uwagi na stwierdzone u Grzędzińskiego chorobowe zmiany starcze, niepozwalające mu uczestniczyć w rozprawie sądowej”[272].
Trzecim literatem, wobec którego bezpieka zastosowała represje, był Jan Nepomucen Miller, od 1961 r. drukujący pod pseudonimem „Nemir” w „Wiadomościach” londyńskich. Zarzucono mu, że w artykułach „w sposób napastliwy szkaluje stosunki społeczno-polityczne i kulturalne w PRL i w państwach obozu socjalistycznego. Rzuca oszczerstwa na kierowników władz partyjnych i państwowych w Polsce”[273]. Tak jak w przypadku poprzednich pisarzy, przeprowadzono u niego rewizję i skierowano sprawę do sądu[274].
Pod koniec 1964 r. zaszły w MSW poważne zmiany personalne: z resortu odszedł minister Wicha, którego zastąpił Moczar[275]. W referacie wygłoszonym na krajowej naradzie aktywu kierowniczego MSW Moczar stwierdził, że „szczególnie znienawidzoną jest przez ośrodki wrogie służba bezpieczeństwa, która przestrzega w swej pracy zasad praworządności i nie ma już faktów bezzasadnego zatrzymania i nadużyć w śledztwie. [...] Prawidłowością w pracy aparatu państwowego jest stałe doskonalenie metod, podnoszenie poziomu, a w konsekwencji skuteczności działania. Toteż w roku następnym wyniki pracy służb i ogniw resortu spraw wewnętrznych powinny być wnikliwsze w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i ścigania”[276]. W przemówieniu Moczar wymienił sprawy Wańkowicza, Millera i Grzędzińskiego jako przykład coraz bardziej wnikliwego i aktywnego rozpracowywania mechanizmów powiązań niektórych wrogich elementów w kraju z ośrodkami dywersji i wywiadu[277]. Toteż „działalność służb operacyjnych winna charakteryzować się permanentną ofensywnością, dociekliwością, gruntowną znajomością celu”[278]. W opracowaniach i sprawozdaniach MSW konsekwentnie traktowano paryską „Kulturę” i RWE jako ośrodki dywersji usiłujące pozyskiwać zwolenników i sojuszników wśród osób zamieszkałych w kraju. W 1964 r. ustalono 121 prób nawiązywania kontaktów z paryską „Kulturą”[279].
Na początku 1965 r. kpt. Mirosław Romaniuk przekwalifikował sprawę „Mariaż” z ewidencyjno-obserwacyjnej na rozpracowanie operacyjne[280]. Następnie wystąpił z propozycją przeprowadzenia w kraju rozmowy sondażowej z Janem Lebensteinem, który mógł stanowić źródło wielu informacji dotyczących zarówno „Kultury”, Libelli, Giedroycia, Romanowiczów, jak również ludzi z kraju z nimi związanych[281]. Kapitan Romaniuk planował wypytać Lebensteina o aktualną działalność Giedroycia i zespołu „Kultury”, tj. Jeleńskiego, Czapskiego i Hertzów, a także Libelli i Romanowiczów, ich związki z „Kulturą” oraz kontakty „Kultury” i Libelli z krajem: kto ich odwiedza, przywozi materiały, przekazuje Giedroyciowi artykuły i opracowania. Kapitan Romaniuk zaproponował, że przeprowadzi rozmowę osobiście[282]. 12 i 17 marca 1965 r. odbyły się spotkania z Lebensteinem, który jednak przyznał się do słabej znajomości z Czapskim na skutek odmiennego spojrzenia na twórczość artystyczną[283]. O Jeleńskim i jego działalności w „Kulturze” powiedział niewiele i nic istotnego. Kapitanowi Romaniukowi oświadczył, że poznał Hertzów przez Jeleńskiego w 1960 r., zaprosili go oni na kolację do Maisons-Laffitte. Zofia Hertz zrobiła na nim wrażenie osoby bardzo inteligentnej, która chciała zebrać jak najwięcej informacji dotyczących kraju. Zygmunt Hertz rzadko włączał się do rozmowy i sprawiał wrażenie, jakby go nie interesowała. Giedroycia poznał jedynie formalnie podczas zwiedzania jakiejś wystawy. Z dużą serdecznością wyrażał się o Romanowiczach[284].
Kapitan Romaniuk, oceniając przebieg rozmów z Lebensteinem, stwierdził, że nie wniosły „zasadniczego materiału zasługującego na nasze operacyjne zainteresowanie, ogólnie mogłem odnieść wrażenie, że był ze mną szczery”[285]. We wnioskach końcowych napisał: „w aktualnej sytuacji czynienie prób bliższego pozyskania L[ebensteina] do współpracy z nami wydaje się niecelowe”[286]. Po przeprowadzonych rozmowach wniósł jednak postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej o kryptonimie „Utrillo” dotyczącej Jana Lebensteina, który od 1959 r. przebywał w Paryżu i utrzymywał znajomości z osobami z zespołu paryskiej „Kultury” i Libelli[287].
Te działania bezpieki przeciwko „Kulturze” odczuł Giedroyc, który pisał Londyńczykowi: „Nie jest dobrze z naszą »robotą krajową«. Jednak coraz bardziej nas odcinają i coraz więcej ludzie się boją. Musimy w tej sprawie poświęcić maksimum wysiłku. Nie wpadam w panikę (jak Nowak[-Jeziorański]), który od wieków nie utrzymuje ze mną stosunków, a teraz napisał dość dramatyczny list, że jego i „Kult[urę]” odcinają i może bym coś wymyślił. Dobry facet, ale sytuacja jest poważna”[288]. Niespełna miesiąc później donosił Mieroszewskiemu, iż „panuje obłędny strach przed nami. Jest to aż śmieszne. Bardzo mnie to martwi, choć jestem przekonany nadal, że nie są w stanie nas od kraju odciąć, co by nie robili, i [tę] nagonkę przetrzymamy. Trzeba sobie tylko powiedzieć, że musimy przestawić nasze zainteresowanie ze środowiska literacko-art[ystycznego], które jest kompletnie zdemoralizowane, na młodzież i na inteligencję pracującą”[289].
Wiosną 1965 r. w ramach przedsięwzięć profilaktycznych SB wobec „wrogich ośrodków dywersyjnych”, polegających m.in. na inicjowaniu demaskatorskich i ostrzegawczych publikacji, w Szwecji nakładem miesięcznika „Nasz Znak” ukazała się książka Tadeusza Mateji (pseudonim Klaudiusza Hrabyka) Podwójne życie Jerzego Giedroycia. Redaktor po jej wydaniu napisał Mieroszewskiemu: „Zależy mi, by Pan ją przeczytał, gdyż, jak się okazuje z broszury, jest Pan człowiekiem, który dzięki temperamentowi został oplątany przeze mnie, nie zdając sobie sprawy, do jakiego błota został Pan wciągnięty. Ma się rozumieć, nie zamierzam z tym w jakiejkolwiek formie polemizować, usprawiedliwiać się czy procesować. Nie zamierzam przekonywać moich najbliższych współpracowników. Wyciąganie wniosków należy do nich. Chcę tylko podkreślić generalnie, że wszystko to jest nieprawdą i że w swoim sumieniu jestem jak najbardziej spokojny”[290]. „Lachowicz” w doniesieniu o reakcji emigracji londyńskiej na książkę Mateji stwierdził, iż nie wywołała ona szerszego oddźwięku, ponieważ przeciętny emigrant nie czyta „Kultury”, a najwyżej „Dziennik Polski” i „Dziennik Żołnierza” i nie wie, kim jest Giedroyc. W środowisku kulturalnym także nie wzbudziła wielkiego poruszenia, zwłaszcza że szwedzki „Nasz Znak” uchodził w Londynie za pismo „kupione przez Warszawę”, podobnie jak „Kronika” Świderskiego[291].
W 1965 r. dr Janusz Kolczyński wydał książkę Dywersja poświęconą paryskiej „Kulturze” i RWE, która stanowiła swoiste podsumowanie cyklu artykułów publikowanych na łamach warszawskiej „Kultury” w latach 1963–1964. Kolczyński został kierownikiem Zakładu Wschód–Zachód przy Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych powstałym w listopadzie 1965 r. zgodnie z zaleceniem Komisji Ideologicznej KC PZPR[292].
W czerwcu tego roku bezpieka drogą operacyjną ustaliła, że autorem pięciu politycznych paszkwili opublikowanych na łamach „Kultury” pod pseudonimem Gaston de Cerizay był Stanisław Cat-Mackiewicz, któremu w przekazywaniu tekstów do Maisons-Laffitte pomagał Józef Falkowski[293]. 22 czerwca 1965 r. wiceprokurator Prokuratury Generalnej w Warszawie Leszek Pietrasiński po zapoznaniu się z materiałami zebranymi w sprawie Mackiewicza i innych postanowił „przedstawić Stanisławowi Mackiewiczowi zarzut, że w czasie od października 1964 r. do czerwca 1965 w Warszawie napisał szereg artykułów publicystycznych zawierających fałszywe wiadomości dotyczące panujących w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stosunków politycznych, które publikował w wydawanym w Paryżu w języku polskim periodyku »Kultura« pod pseudonimem Gaston de Cerizay, przez co dopuścił się czynu przewidzianego w art. 23 paragraf 1 m[ałego] k[odeksu] k[arnego]”[294]. Tego samego dnia wiceprokurator postanowił powierzyć śledztwo przeciwko Mackiewiczowi Biuru Śledczemu MSW[295].
Zaraz po otrzymaniu wiadomości z kraju o „rozpoznaniu” Gastona de Cerizaya i przesłuchiwaniu go przez SB Giedroyc poinformował Mieroszewskiego: „Niestety mam potwierdzenie wiadomości o Mackiewiczu. Przed chwilą miałem telefon z F[ree] E[urope], że jest depesza, że Ministerstwo Kultury wystąpiło z oskarżeniem trzech literatów, że pod pseudonimami pisywali kłamliwe artykuły do prasy zachodniej. Wymienione jest tylko jedno nazwisko Stanisława Cata-Mackiewicza, „który pod pseudonimem Gaston de Cerizay pisywał korespondencyjnie do »Kultury« paryskiej”. Trzeba możliwie z miejsca organizować maksymalny hałas koło tej sprawy. Trzeba, ma się rozumieć, bić w samą historię i podnieść odwagę Mackiewicza etc., nie precyzując, czy zarzut jest ścisły. [...] jeśli się uda doprowadzić na skutek rozpędzonej kampanii na Zachodzie do kapitulacji reżymu, jak w sprawie Wańkowicza czy »34«, to będzie to wielki sukces. No i reklama dla nas”[296].
W lipcowym numerze „Kultury” wydrukowano kolejny artykuł podpisany przez Gastona de Cerizaya, który okazał się prowokacją SB i został przez funkcjonariuszy przesłany do redakcji miesięcznika jako tekst Mackiewicza[297]. Giedroyc zasugerował Mieroszewskiemu podanie tego faktu w najbliższej „Kronice angielskiej” oraz zapewnienie, iż Mackiewicz nie podpisał „żadnej umowy i nie brał żadnych pieniędzy. Możemy to – tłumaczył w liście – tym łatwiej zrobić, że pieniądze mu wysyłane przez PKO były wysyłane pod nazwiskiem Wacka Zbyszewskiego, który zgodził się to firmować. Wiadomo wszystkim, jak bliskie były i są stosunki Zbyszewskiego z Mackiewiczem, więc pomoc nikogo nie zdziwi. Zresztą na temat tych pieniędzy Mackiewicz szereg razy pisał do Zbyszewskiego, a nawet telefonował, z wielką efuzją mu dziękując za przyjacielską pomoc. Niestety, Zbyszewski jest w Niemczech. Próbuję go osiągnąć, by na ten temat wypocił list do redakcji »Kultury«”[298]. Redaktor w tej sprawie zwrócił się do Zbyszewskiego, prosząc o napisanie listu do miesięcznika, stwierdzającego, że „od ubiegłego roku, dowiedziawszy się, że po »manifeście 34« Mackiewicz nie ma prawa publikacji i jest odcięty od możliwości zarabiania, posyłałeś mu i posyłasz pieniądze wraz z kilkoma przyjaciółmi. Jest to kwota skromna, ale etc. Nie żadne dolary, ale przyzwoite funty i drogą najbardziej normalną, bo przez PKO. Dobrze by było, by list był dowcipny, ze swadą etc. Liczę, że nie odmówisz, gdyż to dla Mackiewicza jest gardłowa sprawa”[299].
Na początku listopada akt oskarżenia przeciwko Mackiewiczowi trafił do sądu[300], po czym nastąpiła jego „swoista opieszałość”. Całą sprawę przerwała śmierć pisarza w lutym 1966 r.[301] Redaktor doniósł Mieroszewskiemu, że „pogrzeb Cata był manifestacją”[302]. Marcowa „Kultura” na okładce poinformowała o śmierci pisarza, którego na kartach pisma pożegnał Kazimierz Okulicz. W tym samym numerze ukazały się ostatnie teksty Mackiewicza jakoZapiski z kraju niewoli[303].
W listopadzie Redaktor napisał Mieroszewskiemu o Grzędzińskim, iż „obecnie doprowadzili go do tego, że przysłał mi książkę. To jest nie tyle książkę, ile uzupełnienia do swej książki wydanej w 1936 r. o zamachu majowym. Uzupełnienia są b[ardzo] ciekawe i podwajają objętość książki. Miałem z tym masę kłopotów, gdyż przysłał na bibułkach pisane ręcznie, maczkiem i niewyraźnie tak, że prawie straciłem oczy, odczytując pod lupą”[304]Maj 1926 Grzędzińskiego wydano w podserii „Dokumenty”, a Londyńczyk, zachęcając do jej lektury, „chciał zwrócić uwagę [...] Czytelników na wybitną i zdumiewającą książkę – »krzyk serca« tragicznego pokolenia, które zdobyło niepodległość i ją utraciło”[305].
Pod koniec 1965 r. SB założyła sprawę Benedyktowi Heydenkornowi, jako powód jej rejestracji podając powiązania z paryską „Kulturą” i Polonią amerykańską[306]. W sprawozdaniu MSW za rok 1965 stwierdzono dalsze wzmożone próby oddziaływania na Polskę wrogich ośrodków dywersyjno-propagandowych, w których główną rolę odgrywały m.in. Wolna Europa i „Kultura”[307]. Paryska „Kultura” prowadziła działalność dywersyjną w niektórych środowiskach twórczych, a jej czołowy publicysta Mieroszewski nawoływał do podejmowania zbiorowych wystąpień przeciwko polityce partii. Ustalono, że w tym roku trzydzieści osób próbowało nawiązać kontakt z „Kulturą”[308]. Natomiast pion III SB podjął działania mające na celu rozpoznanie „wrogich ośrodków” i „bardziej skuteczne paraliżowanie ich dywersyjnej działalności”. W dotarciu do ośrodków emigracji politycznej, tj. pracowników paryskiej „Kultury” i rozgłośni Wolna Europa, łącznie wykorzystano 86 tajnych współpracowników i kontakty obywatelskie[309].
 
Drugie uderzenie
Na początku 1966 r. po raz pierwszy spotkał się z Giedroyciem tajny współpracownik „Mikołaj”, który przyjechał z wizytą do Maisons-Laffitte. Pretekstem do rozmowy stało się omówienie wymiany czasopism z dziedziny artystycznej. Giedroyc wyraził również zainteresowanie literaturą pamiętnikarską, gdyż zależało mu na wydawaniu coraz większej liczby tego rodzaju pozycji[310]. W trakcie pobytu w Instytucie „Mikołaj” rozmawiał również z Hertzem, który wyrzekał na władze polskie, na stosunki w kraju, opowiadał też o Hłasce i Romanie Polańskim. Natomiast spotkanie z Czapskim koncentrowało się na problemach wyłącznie artystycznych[311]. „Mikołaj” w uzupełnieniu doniesienia opisał swoje dwie następne krótkie rozmowy z Giedroyciem w Café de Flore, gdzie w piątki spotykało się wielu polskich emigrantów. Nie udało mu się jednak ustalić najbliższych zamierzeń „Kultury”[312].
Wiosną 1966 r. bezpieka przystąpiła do najpoważniejszego w omawianym okresie przedsięwzięcia operacyjnego skierowanego przeciwko paryskiej „Kulturze”. W maju do Paryża przyjechał służbowo kolejny przyjaciel szkolny Zygmunta Hertza, który jako tajny współpracownik „Kowalski” nawiązał z nim kontakt. Swoje pierwsze od dwudziestu lat spotkanie z Hertzem określił jako bardzo serdeczne, nacechowane dużym zaufaniem[313]. Podczas ponownego, sierpniowego, pobytu w stolicy Francji „Kowalski” parokrotnie widział się z „Rablem” i złożył jedną wizytę w Maisons-Laffitte, gdzie został zaproszony na kolację. W swojej relacji ze spotkań napisał, iż zasadniczy zespół redakcyjny tworzyli Giedroyc i Zofia Hertz, którzy pracowali „dosłownie od rana do wieczora”. „Kowalski” stwierdził, że p. Zofia i p. Giedroyc całkowicie są ze sobą zgrani, zarówno w pracy, jak i ideologicznie. Obydwoje należą do tzw. nieprzejednanych, negują wszystko, co się w Polsce dzieje. Zofię Hertz opisał jako rzeczywiście nieprzeciętnie inteligentną, nieustępującą pod tym względem Giedroyciowi[314].
Sytuację „Rablego” w Instytucie określił jako „przymusową”, wynikającą z jego wieku oraz charakteru „typowego polskiego inteligenta, tzn. ignoranta”. Został wychowany w zamożnym domu, trochę studiował, jeździł za granicę, a w konsekwencji nie zdobył żadnego zawodu i nie miał szans na samodzielne życie we Francji. Dlatego – zdaniem „Kowalskiego” – poszedł na kompromis, a jego rola w „Kulturze” okazała się „niewielka” i polegała na zajmowaniu się wyłącznie sprawami administracyjnymi, zakupami materiałów i żywności. Ponadto uważał on, iż Hertz stanowił w pewnym sensie przyczepkę do swojej żony, która przewyższa go znacznie indywidualnością. Jeżeli chodzi o jego przekonania polityczne, to jest on raczej echem swojej żony, ale w rozmowie w cztery oczy, szczególnie przy winie, nie zdradza takiej zaciekłości, jaka cechuje jego współtowarzyszy[315]. „Kowalski” na koniec swojego doniesienia stwierdził, że jeśli SB zależy na uzyskaniu bardziej szczegółowych wiadomości na temat „Kultury”, to powinna wykorzystać Hertza, a przede wszystkim jego pozytywny stosunek do kraju, przyzwyczajenie do wygodnego życia, brak pieniędzy na alkohol oraz zaufanie do „Kowalskiego, z którym znają się już przeszło 40 lat”[316].
Po kolejnym spotkaniu z Hertzem w październiku 1966 r. „Kowalski” donosił: „mam wrażenie, że jako jego przyjaciel z lat szkolnych i młodości mam specjalną pozycję w jego uczuciach i że ma do mnie prawie nieograniczone zaufanie”.Inspektor Wydziału VIII Departamentu I MSW ppłk Jan Grabowski spotkał się z „Kowalskim”, by zorientować się, w jakim stopniu można go wykorzystać do „realizacji naszych przedsięwzięć w stosunku do »Rable«”. Podpułkownik Grabowski napisał potem w służbowej notatce o możliwej rozmowie z Hertzem, niewzbudzającej podejrzeń i odpowiednio przygotowanej, w trakcie której „Kowalski” wydobyłby z rozmówcy wiadomości kompromitujące go w oczach pozostałych mieszkańców Maisons-Laffitte. Informacje „Kowalskiego” uznał za prawdziwe, gdyż potwierdziły je inne dane, którymi dysponowała SB odnośnie do osoby Hertza. Jego zdaniem agent zasługiwał na zaufanie. Jedyną trudność widział w wyjeździe „Kowalskiego” za granicę[317]. Notatka ppłk. Grabowskiego przesądziła, że „[...] w kierunkowym planie dot[yczącym] obiektu »Agora« [Instytutu Literackiego] założono jako jedno z poważniejszych przedsięwzięć operacyjnych pozyskanie członka zespołu redakcyjnego – »Rable«”[318].
7 listopada 1966 r. odbyło się spotkanie z „Kowalskim”, na którym zaproponowano mu „zrealizowanie osobiście wniosków dotyczących »Rable«”, przy zagwarantowaniu stałej konsultacji z pracownikiem centrali. „Plan przedsięwzięć operacyjnych” zakładał:
„1. »Kowalski« będzie przebywać we Francji przez okres 14–20 dni. Wyjedzie na koszt Centrali (przejazd + dieta państwowa + koszta noclegu i wydatki operacyjne).
2. Nawiąże kontakt z »Rable« i przeprowadzi z nim szereg rozmów sondażowych, których celem będzie – obok uzyskania informacji dot[yczących] obiektu – stworzenie dogodnej atmosfery do wyjścia z propozycją przekazania przez niego krajowi zasadniczych informacji o działalności »Agory« i jej zespołu – za wynagrodzeniem.
3. »Kowalski« otrzyma w Paryżu 20 tys. franków francuskich. Zaoferuje mu je równolegle z wysunięciem propozycji współpracy, jako dowód, iż sprawa ta dla obu stron nie jest bezinteresowna. Kwota jak wyżej zostanie wypłacona »Rable«, w przypadku gdy:
a) »Rable« zgodzi się na przekazanie informacji,
b) przekaże dane, uzyskanie których jest b[ardzo] istotne dla centrali: krajowe źródła informacyjne »Agory«, nazwisko autora książki Polska mało znana, powiązania i zależności »Kultury« od czynników USA.
4. »Kowalski« zostanie przeszkolony w posługiwaniu się minifonem typ »Philips«. Wykorzysta go do nagrywania części rozmów z »Rable«, co przy niepowodzeniu przedsięwzięcia będzie stanowiło materiał kompromitujący figuranta.
5. W wypadku zdecydowanie negatywnej odmowy »Kowalski« powtórzy »Rable« stanowisko kraju, iż jego postawa może mieć niekorzystne dla niego następstwa.
6. Na okres pobytu »Kowalskiego« w Paryżu delegowany zostanie do Francji ppłk Grabowski Jan, zadaniem którego będzie utrzymywanie z »Kowalskim« łączności, konsultowanie uzyskanych informacji, dawanie właściwych naprowadzeń itp.
7. Nie wyklucza się włączenia pracownika centrali do finałowej rozmowy z »Rable« – o ile będzie tego wymagała kształtująca się na miejscu sytuacja. Pracownik centrali wyjedzie do Francji na paszporcie służbowym MSZ. Będzie pozostawał w stałym kontakcie z tamtejszą rezydenturą.
8. Założone wyżej przedsięwzięcia będą realizowane w miesiącu grudniu br.”[319]
„Operację” przeniesiono na styczeń 1967 r. „Kowalski” spotykał się z Hertzem i systematycznie donosił o poruszanych tematach. Nie udało mu się jednak ustalić, kto krył się pod pseudonimem Flemming, na czym bardzo zależało służbie bezpieczeństwa[320]. W 1966 r. Instytut wydał dwie książki Jerzego Działaka pod pseudonimem George’a J. Flemminga, które ukazały ówczesne realia krajowe[321]. O pierwszej Redaktor powiadomił Londyńczyka: „Mam nowego dziennikarza z kraju, po którym sobie dużo obiecuję. Jego artykuł idzie do kwietniowej »K[ultury]«. Zamawiam u niego książkę o polskiej rzeczywistości”[322]Polska mało znanaDziałaka ukazała się w lipcu, a Giedroyc zrazu doniósł Mieroszewskiemu, iż „Flemming robi karierę. Krajowcy go sobie wyrywają i bardzo chwalą, że to prawdziwe, że to pierwsza rzeczowa książka o Polsce”[323]. O jej powodzeniu poinformował także Stempowskiego: „To jest książka rozrywana przez przyjezdnych. [...] W Londynie i w Paryżu konsulaty warszawskie rozwijają wściekłą działalność, by dowiedzieć się, kto jest autorem. Jednemu memu londyńskiemu znajomemu zaproponowano wręcz duże pieniądze za dowiedzenie się. Tu miałem kilka bezpośrednich podchodów, a paru osobom konsulat obiecał paszport konsularny jako zapłatę. Dobre, co?”[324]. Samemu autorowi doniósł, iż jego „książka robi furorę wszędzie”[325]. W listopadzie 1966 r. oficyna wydała drugą książkę DziałakaCzym to się je?, która również okazała się bestsellerem.
Powodzenie książek Flemminga, zwłaszcza pierwszej, spowodowało, że bezpieka usilnie próbowała się dowiedzieć, kto krył się pod tym pseudonimem. „Lachowicz” wysłany do Londynu i Paryża w 1966 r. bezskutecznie podpytywał się o autora. W swoim doniesieniu napisał: „Zygmunt Hertz oświadczył mi w Paryżu, że »autorstwo tej książki Giedroyc ukrywa tak starannie, że nawet ja nie znam prawdziwego nazwiska« (oczywiście nie pytałem go wprost; Hertz powiedział to w związku z jego pytaniem o moją opinię o książce i opinię ludzi w Londynie; powiedziałem wtedy, że oczywiście krąży wiele plotek na temat autorstwa)”[326]. W listopadzie 1966 r. wicedyrektor Departamentu I płk E. Pękała zameldował wiceministrowi MSW Szlachcicowi, iż w wyniku przeprowadzonych przedsięwzięć operacyjnych za granicą ustalono autora książki Polska mało znana, którym był Jerzy Działak[327]. W kolejnym meldunku płk Pękała napisał, że część informacji zawarta w książkach mogła być znana Działakowi, natomiast pozostałe, zwłaszcza dotyczące okresu po 1964 r., stanowiły materiały „Kultury”, która wykorzystała okazję, by je opublikować[328].
Przez cały czas Giedroyc próbował przesyłać wydawnictwa Instytutu do Polski, a Mieroszewskiego informował: „»Kultura« do kraju jakoś dociera, ale niewątpliwie jest to kropla w morzu. Ciągle się głowię, jak ten kolportaż rozbudować. Najgorsze, że szeptana propaganda zorganizowana przez UB ludzi bardzo straszy w stosunku do nas”[329]. We wrześniu, zdając sobie sprawę z ofensywy bezpieki, przestrzegał Londyńczyka: „Po raz pierwszy zaczynam odczuwać zaciskające się koło UB wokół siebie. Robi się prawdziwa obstawa. Bardzo głupio i nieudolnie robione, powodu do niepokoju nie ma, ale to jest irytujące i wymaga ostrożności. Trzeba się liczyć z nasyłaniem informatorów, prowokatorów etc. Niech więc Pan uważa na wszystkie rozmowy z »krajowcami«. W każdym razie, gdyby Pan miał wrażenie czegoś »nieczystego«, to bardzo proszę o szybkie informowanie mnie”[330].
18 stycznia 1967 r. w obecności „Kowalskiego” doszło do spotkania ppłk. Grabowskiego podającego się za pracownika Ministerstwa Kultury i Sztuki z Hertzem. Koncentrowało się ono wokół spraw wydawniczych i stosunków polityczno-ekonomicznych w kraju. W kwestiach programowych „Rable” zaproponował, że skontaktuje go z Giedroyciem, z którym mógłby przedyskutować linię polityczną „Kultury” i jej działalność. Pod koniec spotkania Hertz poprosił o zdobycie dla niego niektórych książek krajowych. W „raporcie z wykonania zadań ze sprawy »Rable«” ppłk Grabowski podsumował wszystkie spotkania „Kowalskiego” z Hertzem oraz opisał swoją rozmowę z „Rablem”. Poinformował o wniosku „Kowalskiego”, by odłożyć próbę werbunku ze względu na wyraźne wyczulenie redakcji „Kultury” na działalność SB[331].
W październiku Giedroyc informował Mieroszewskiego, że „jest teraz dzika kampania przeciwko nam. Przede wszystkim jest wykorzystywana sprawa dra Wawrzyńczyka. [...] Cały dziś wysiłek Warszawy idzie w kierunku robienia z nas instytucji szpiegowsko-dywersyjnej”[332]. O Wawrzyńczyka miał się również dowiedzieć „Kowalski”: ustalić, jakie faktycznie materiały przekazał on „Kulturze” i w jakim stopniu planowano jego wykorzystanie w celach dywersyjno-propagandowych oraz jakie materiały „Kultura” przygotowywała na pięćdziesiątą rocznicę rewolucji październikowej[333]. Stanisław Wawrzyńczyk w czasie wojny należał do AK, pełnił funkcję szefa oddziału VI Komendy Wileńskiej. W 1944 r. został aresztowany i skazany na 10 lat obozu pracy w Suchobezwodnyje i w Workucie. W 1955 r. w ramach repatriacji powrócił do kraju, a rok później został dyrektorem sanatorium neuropsychiatrii dziecięcej w Garwolinie. We wrześniu 1966 r. wyjechał do Wiednia na zaproszenie dr. Andreasa Retta, dyrektora kliniki dziecięcej. Podczas pobytu za granicą nawiązał kontakt z RWE, dla którego przygotowywał pracę Psychologia terroru w ZSRR. Zobowiązał się również napisać dla „Kultury” o „Wilnie w walce z okupantem”[334]. 17 sierpnia wszczęto przeciwko niemu śledztwo, a 28 sierpnia 1967 r. został sprowadzony do kraju. Podczas rewizji zarekwirowano m.in. korespondencję do Witolda Zahorskiego i Giedroycia, a także maszynopisy przygotowywanych opracowań. Bezpieka postanowiła wykorzystać jego sprawę do celów propagandowych, rezygnując z drogi sądowej[335].
W końcu października Redaktor napisał Londyńczykowi: „Ma się rozumieć, nie ma co wchodzić w szczegóły, jeśli idzie o sprawę Wawrzyńczyka, ale nie ma sensu dawać taryfy ulgowej. Ostatecznie dziś nie wyrywają paznokci, a zaczynam się obawiać, że ta systematyczna nagonka na nas identyfikująca nas to z Kongresem [Wolności Kultury], to z F[ree] E[urope] i stale podkreślająca, że uprawiamy polowania na ludzi i ich kompromitujemy, może dawać rezultaty, biorąc pod uwagę ogromną ignorancję ludzi w Polsce”[336].
Jesienią 1967 r. powrócono do wcześniejszych planów nakłonienia Hertza do współpracy z SB. 25 października podczas spotkania ppłk. Grabowskiego i tow. „Wolickiego” (rezydenta w Paryżu) z „Kowalskim” ustalono datę i okoliczności werbunku „Rablego”. „Kowalski” zaproponował dwie koncepcje rozegrania sprawy. Według pierwszej po jego obiedzie z Hertzem, umówionym na 28 października, miał dołączyć do nich tow. „Wolicki” i przeprowadzić rozmowę werbunkową. Druga sprowadzała się do napisania antydatowanego listu, z którym ppłk Grabowski zgłosiłby się do „Rablego”. Obie propozycje zostały odrzucone, gdyż nie gwarantowały stuprocentowego powodzenia. Ostatecznie uzgodniono dzień 27 października. „Kowalski” miał jedynie doprowadzić do spotkania, lecz nie brać w nim udziału. Takie były jego warunki. „Rozmowę we trójkę” uważał za niepotrzebną i krępującą, jego zdaniem niepotrzebnie zostałby „spalony”[337].
Podpułkownik Grabowski rozpoczął rozmowę z Hertzem od ostatnich książek Flemminga i Stalińskiego wydanych przez Instytut, które ocenił negatywie, po czym określił działalność „Kultury” jako antypolską i zasugerował Hertzowi, żeby się nad tym poważnie zastanowił. „Znając jego stosunek do Polski – opisywał to spotkanie ppłk Grabowski – wyciągamy do niego pomocną dłoń, proponujemy mu współpracę z krajem. Jeśli się zgodzi pomagać krajowi, gwarantujemy mu poważną pomoc materialną, łącznie z powrotem do kraju”[338]. Hertz po wysłuchaniu propozycji oświadczył, iż w sprawach programowych należy rozmawiać z Giedroyciem. Podpułkownik Grabowski nie ustępował, stwierdził, iż „zagadnienie współpracy ma szereg aspektów, mógłby np. informować nas o osobach piszących do »Agory« paszkwile, podając jako przykład Stalińskiego”. Próbował wykorzystać różnice zdań pomiędzy nim a Giedroyciem, na co Hertz odparł: „Różnice zdań zdarzają się nawet w najbardziej zgodnym małżeństwie, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. Nie, proszę pana, tego rodzaju propozycji nie przyjmę, źle pan trafił. [...] Generalnie rzecz biorąc, zgadzam się z działalnością »Agory«, pieniędzy mi nie potrzeba, na moje obecne życie całkowicie mi ich wystarcza, a powrót do kraju w tej sytuacji w ogóle nie wchodzi w rachubę”[339]. Na zakończenie dodał, iż stanowiska nie zmieni.Podpułkownik Jan Grabowski nie był w stanie jednoznacznie ocenić postępowania „Kowalskiego”. Przyznał, iż uderzył go brak pretensji Hertza pod adresem „Kowalskiego”, chcącego „w oczach »Rable« wypaść jako ten, który nie był w sprawie zorientowany”.
Zygmunt Hertz całe zajście opisał Miłoszowi: „Tutaj sensacja, dość wstrząsająca. Poznałem przelotnie przez mego kolegę szkolnego, obecnie z Min[isterstwa] Handlu Zagr[anicznego], faceta z Min[isterstwa] Kultury, pana Jana Grabowskiego – chyba z rok temu. Jedna kawa przypadkowa we trójkę, mój przyjaciel przedstawił: »pan Hertz z Kultury, pan Grabowski z Ministerstwa Kultury, he-he«. Byczo. Przyjechał na nowo w jakichś sprawach biurowych, spotykamy się w przeddzień wyjazdu, przychodzi zły, powiada: »Wyobraź sobie, zjawia się u mnie w hotelu Grabowski, właśnie przyjechał z Warszawy, naciera, że musi się z tobą widzieć koniecznie, że muszę załatwić to spotkanie. Powiadam, że mam z tobąrendez-vous o 7.00, na to on, że przyjdzie o 7.15. Nie odmawiaj, bo mnie komplikujesz życie!« Bon. Przychodzi o 7.15. Grabowski, mój przyjaciel się żegna, odchodzi, jakieś ecie pecie o książkach, ja wstaję, chcę wyjść, Grabowski za mną, na ulicy powiada: »Panie Zygmuncie (skąd taka poufałość?), my mamy informacje, że pana stosunki z Giedroyciem złe, niech pan z nami współpracuje!« Otworzyłem szeroko oczy, słucham dalej: »Panie Zygmuncie, grubsza forsa«. Ubawiło mnie to bardzo, więc mówię: »Panie, ja mam małe potrzeby, pokrywam je i nie potrzebuję więcej. Pana propozycja nie interesuje mnie pod żadnym względem«. »Niech pan pomyśli o przyszłości, my wiemy, że Giedroyc chce pana wyrzucić, co wtedy?« Zacząłem się śmiać. On dalej: »A co pan zrobi, jak Giedroyc umrze, pieniędzy nigdy się nie ma za dużo«. Ja mu na to: »A co pan zrobi jak umrze Gomułka? Chciałem panu powiedzieć, że jestem zaskoczony pana propozycjami, i mogę pana zapewnić, że ja bym ich panu nie zrobił, ale to kwestia gustu!« Wsiadłem do autobusu i pojechałem na dworzec, gdzie na mnie czekał mój przyjaciel – opowiedziałem mu tę całą historię. Pokiwał głową i mówi: »No tak, kazali mu, nie wyszło, ma to z głowy!« Widziałeś podobne chamstwo? Opisuję Ci to w skrócie, bo zabawa trwała jakieś 5–7 minut – zupełne bydlęta. A facet jest autentycznym urzędnikiem Min[isterstwa] Kultury. Bydlęta, bydlęta! Trzymaj to dla siebie, ale po tym doświadczeniu nie zdziwi mnie, jak jakiś oberwaniec będzie się do mnie dobierał kuchennym nożem na ciemnej ulicy i może to być wysoki urzędnik MSZ albo Ministerstwa Zdrowia. Przerażający poziom”[340].
„Kowalski” po powrocie do kraju, tłumacząc przyczyny niepowodzenia „werbunku”, przyznał się do obaw o skutki odkrycia się przed Hertzem. Swoją postawę ocenił jako histeryczną i nie dość konsekwentną w działaniu. Nie umiał wykorzystać zaufania Hertza i powinien uczestniczyć razem z Grabowskim w rozmowie werbunkowej, a pozostawienie go samego uznał za tchórzostwo ze swej strony[341].
Od połowy 1967 r. sytuacja w Polsce systematycznie się pogarszała, o czym Giedroyc informował Mieroszewskiego: „W kraju rośnie jakiś dziki antysemityzm w łonie partii. Społeczeństwo przynajmniej w okresie wojny było murem proizraelskie. Natomiast partia (Gomułka i Kliszko. Tak Kliszko) prowadzą politykę Moczara i Piaseckiego. Poselstwo Izraela w Warszawie jest otoczone policją. Odwiedzający są legitymowani, a nawet maltretowani (znam takie dwa wypadki). Członkowie partii Żydzi dostają masowo anonimowe telefony z zapytaniem, kiedy wyjadą do Izraela. W Paryżu jest już pierwsza fala komunistów pochodzenia żydowskiego, którzy pod różnymi pretekstami wyrwali paszporty i chcą tu przeczekać. Panika większa niż w [19]57 r.”[342]
W sierpniu powołano w KC PZPR tajną komisję do weryfikacji kadr kierowniczych, której celem miało być usunięcie ze stanowisk osób pochodzenia żydowskiego[343]. W MSW za przyzwoleniem Moczara rozpoczęto walkę z „ukrytymi syjonistami”, a w kraju ruszyła fala antysemityzmu, doprowadzając do „czystek” na różnych szczeblach, w różnych miejscach życia społeczno-kulturalnego[344]. W listopadzie 1967 r. Moczar pozbył się niewygodnego dyrektora generalnego MSW Wacława Komara, a w grudniu został odwołany redaktor naczelny „Trybuny Ludu” Leon Kasman[345].
W obliczu tych wydarzeń Giedroyc pisał do Londynu: „Znajdujemy się na bardzo zasadniczym zakręcie, który będzie wymagał od nas ustalenia nowej taktyki. Widziałem ostatnio szereg bardzo ważnych ludzi z kraju i mam pośrednią reakcję od Iwaszkiewicza, który się tu zjawił. Otóż sytuacja dziś w kraju jest kryzysowa, przypominająca (nawet w mocniejszym stopniu, jak twierdzi Iwaszkiewicz) sytuację z lat [19]55/56. Jest fala strajków, o których się nie mówi i nie pisze, kolosalne pogorszenie stopy życiowej, rosnący ferment wśród młodzieży i pewnych kół literackich, rosnące walki frakcyjne w partii. Trzeba się liczyć, że w niedługim czasie dojdzie do bardzo szerokiego przetasowania personalii na wierchuszce. [...] Myślę, że już jest koniec próbom „ulepszania” ustroju komunistycznego, koniec życzliwego i z taryfą ulgową naszego stosunku do rewizjonistów, trzeba będzie bardzo znacznie stuszować ewolucjonizm, który już swoją rolę (i b[ardzo] pożyteczną) odegrał. Trzeba się liczyć z wybuchem i sytuacją w dużym stopniu rewolucyjną”[346]. Siedem dni później oznajmił, iż „mimo wszystkich szykan ze strony Warszawy i atmosfery strachu przed nami przeciętnie widuję 8 do 9 osób tygodniowo z kraju. To daje mi pewną już bazę do wyciągania wniosków”[347].
Wydarzenia 1968 r. w kraju i w Czechosłowacji pochłonęły do reszty Giedroycia i współpracowników „Kultury”. Marcowy numer „Kultury” otworzyłCzarny Polonez Kazimierza Wierzyńskiego, opublikowano w nim też „operę” Cisi i Gęgacze czyli Bal u Prezydenta, krążącą po Warszawie, w której protestujący literaci to „gęgacze”, a tropiący ich agenci SB – „cisi”[348]. Na łamach pisma na bieżąco śledzono i analizowano sytuację głosami emigrantów, m.in. Mieroszewskiego, Czapskiego, Herlinga-Grudzińskiego, Jeleńskiego, oraz krajowców: Grzędzińskiego czy Pelikana[349]. W listopadowej „Kulturze” Henryk Grynberg opublikował znaczący tekst Wygnanie z Polski[350].
Gierdoyc wydał specjalny numer „Kultury” poświęcony wydarzeniom w Czechosłowacji, w 1968 r. po polsku, a w roku następnym w języku czeskim i słowackim. W Bibliotece „Kultury” ukazały się Wydarzenia marcowe 1968, wybór dokumentów z przedmową prof. Zygmunta Baumana oraz Polskie Przedwiośnie. „Wydarzeń marcowych” tom 2-gi. – Czechosłowacja[351].
Coraz wyraźniejsze niezadowolenie społeczeństwa z postawy władz po marcowych strajkach i manifestacjach studentów przy narastaniu antysemityzmu wzbudziło w PZPR obawy przed dalszym rozhuśtaniem nastrojów i możliwością wymknięcia się sytuacji spod kontroli, zwłaszcza na niższych szczeblach aparatu partyjnego. Walka z „bankrutami” i „syjonistami” mogła obrócić się przeciwko partii[352]. Gomułka przystąpił do ratowania swojej pozycji. 5 lipca 1968 r. na posiedzeniu Biura Politycznego zapadła jednomyślna decyzja o wyborze Moczara na zastępcę członka Biura i sekretarza KC; w ten sposób usunięto „Mietka” z MSW. Propozycję tę przyjęło XII Plenum KC PZPR w dniach 8–9 lipca, a nowym ministrem resortu został Kazimierz Świtała[353].
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozesłało pisma do wszystkich komendantów wojewódzkich. Podkreślono w nich, iż SB w obliczu „wzmożonej działalności ośrodków dywersji ideologiczno-politycznej oraz aktywizacji elementów reakcyjnych, a szczególnie rewizjonistycznych, w tym syjonistycznych, w kraju wymaga skoncentrowania wysiłków na węzłowych problemach pracy operacyjnej”[354]. Zgodnie z wytycznymi należało zwrócić większą uwagę na przeciwdziałanie przeciekaniu informacji z kraju do wrogich ośrodków, ograniczyć kontakty z wrogimi ośrodkami przez odpowiednią politykę paszportową, rozmowy ostrzegawcze i inne działania operacyjno-śledcze, rozpoznawać charakter kontaktów studentów z wrogimi ośrodkami rewizjonistycznymi i syjonistycznymi[355]. W notatce o zamierzeniach „ośrodków dywersji politycznej i ideologicznej” stwierdzono, że Instytut Literacki główny wysiłek będzie koncentrował na wywoływaniu nastrojów opozycyjnych wśród inteligencji humanistycznej i technicznej oraz pobudzaniu oporu społeczeństwa wobec polityki rządu[356]. Zdaniem autora notatki Instytut zamierzał dalej wydawać niepublikowane w kraju książki pisarzy rodzimych, jak to miało miejsce z Apelacją Jerzego Andrzejewskiego[357], by w ten sposób podkreślać opozycyjną postawę części pisarzy wobec partii i rządu[358].
Po nieudanej próbie werbunku Hertza wszelkimi sposobami szukano możliwości dotarcia do redakcji „Kultury”. 18 czerwca 1968 r. ppłk Julian Pieniążek zapoznał się z materiałami dotyczącymi Zbigniewa Herberta, który od dłuższego czasu przebywał za granicą, i nawiązał współpracę z różnymi wydawnictwami, a także osobami, m.in. Jeleńskim, Giedroyciem, Nowakowskim, Mieroszewskim. Na tej podstawie wniósł postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego kryptonim „Bem”[359]. Służba Bezpieczeństwa planowała pozyskać Herberta jako tajnego współpracownika, który ustaliłby źródła i drogi przecieków informacji z kraju, prowadziłby rozmowy sondażowe z ważniejszymi publicystami „Kultury”, zbierał informacje o osobach z kraju i ich związkach z „ośrodkami dywersji”[360].
W kwietniu 1969 r. SB przeprowadziła z Herbertem trzy rozmowy, pytając również o jego kontakty z „Kulturą”. Zdaniem Herberta „Kulturę” tworzą jedynie Giedroyc „pobierający materiał, siedzący i pilnujący wszelkich tajemnic pisma, grzebiący w licznych zbiorach (mają wszystkie wydane książki w Polsce) i urzędujący razem z Zofią Hertz oraz Mieroszewski – pisarz gabinetowy, pouczający przywódców państwowych, co i jak mają robić”[361]. O funduszach „Kultury” Herbert nie umiał nic powiedzieć. Natomiast o piśmie powiedział, że nie ma perspektyw i z chwilą, gdy zabraknie Giedroycia, przestanie istnieć. Miesięcznik jest monopolem dla publicystów, ponieważ nie mają gdzie wydawać, dlatego drukują w nim swoje utwory niektórzy uczciwi pisarze, jak Miłosz, Gombrowicz czy Silone[362]. Po tych spotkaniach ppłk Pieniążek napisał, iż „w świetle rozmów należy stwierdzić, że Herbert na agenta dla wykonywania zadań operacyjnych nie nadaje się. Może on być pomocny do dokonywania ogólnego rozpoznania politycznego i prowadzenia rozmów inspiracyjnych z pozycji polskiej wobec intelektualistów na Zachodzie, głównie we Francji i NRF”[363].
W gorącym okresie pomarcowym SB próbowała uzyskać nowe informacje przez krewnego Zygmunta Hertza, „Wojtka”. W swoich doniesieniach zasugerował on możliwość „penetracji” siedziby „Kultury” za pomocą aparatury technicznej ulokowanej w domu i sąsiedztwie[364]. „Wojtek” zdekonspirował się przed Hertzem, przyznając, iż w kraju wypytywano go o Hertza i A[...]. Wtedy Hertz dopytywał się, czy nie miał problemów z paszportem, a gdy usłyszał odpowiedź negatywną, nie zareagował. Po tej rozmowie „Wojtek” zauważył zmiany w postawie Hertza, który np. po raz pierwszy powiadomił go listownie, że nie załatwił zaproszenia do Hiszpanii na urlop, co uprzednio obiecał[365].
Ostatni zachowany „plan werbunku” Hertza powstał w lipcu 1969 r. i zbiegł się ze sprawą „taterników”. Zdaniem ppłk. E. Kocemby cel i „podstawa werbunku” pozostały bez zmian: „Pozyskanie »Rable« do współpracy zabezpieczyłoby dopływ informacji, a także umożliwiłoby stałą penetrację obiektu i kontrolę nad tym, co tam się dzieje (urządzenia techniki operacyjnej – podsłuch, fotooptyka). Powstałaby przy pomocy »Rablego« realna szansa ustalenia wyłącznych kontaktów »Prousta« z jego mocodawcami i ważnymi źródłami informacji z kraju. Myśląc kategoriami perspektywicznego rozwoju, »Rable« stałby się jednym z podstawowych ogniw, przy pomocy którego można by sukcesywnie rozsadzać obiekt, jakim jest »Agora«. [...] Nowym elementem, jaki możemy wygrać w czasie rozmowy z »Rable« jest aresztowanie łączników »Agory«. Dla »Rablego« jest sprawą oczywistą, że śledztwo zostanie zakończone procesem. Tylko od nas zależy, czy on sam będzie oskarżonym na tym procesie, czy nie. Perspektywa postawienia go w stan oskarżenia i, co za tym idzie, ujawnienie publiczne wielu kompromitujących go okoliczności może stanowić czynnik decydujący w czasie rozmowy”[366]. Werbunek powierzono „Wolickiemu”, ale z zachowanych materiałów wynika, że do niego nie doszło.
Nie mogąc przeniknąć do redakcji „Kultury”, bezpieka próbowała przerwać jej kontakty krajowe. Sprawa tzw. taterników stała się najważniejszym przedsięwzięciem operacyjnym SB, którego celem było odcięcie Instytutu od kraju[367]. W kwietniu 1969 r. SB drogą agenturalną uzyskała informację o grupie osób współpracujących z emigracyjnymi ośrodkami na Zachodzie i organizujących przerzut antykomunistycznej literatury przez Czechosłowację do Polski. 21 maja 1969 r. na granicy CSRS i NRF czeska służba graniczna przeprowadziła kontrolę wjeżdżających do Czechosłowacji Macieja Kozłowskiego i Marii Tworkowskiej, którym zarekwirowano 186 książek Instytutu Literackiego i 311 broszur – odbitek z paryskiej „Kultury”. Pięć dni później, 26 maja, zostali oni zatrzymani w Smokovcu i przekazani polskiej SB[368]. W czasie ponownej rewizji osobistej u Tworkowskiej znaleziono maszynopis instrukcji, który otrzymała od Giedroycia. W samochodzie odnaleziono 191 książek Instytutu i 416 egzemplarzy powielanych biuletynów opracowywanych przez Kozłowskiego[369]. Prokurator wojewódzki dla m.st. Warszawy zastosował wobec nich areszt tymczasowy pod zarzutem popełnienia przestępstwa z artykułu 5 małego kodeksu karnego[370].
Plan przedsięwzięć operacyjno-śledczych w sprawie o kryptonimie „Turysta” zakładał kontrolowanie środkami operacyjnymi kontaktów Tworkowskiej i Kozłowskiego oraz ustalenie osób związanych z przemycaniem wrogiej literatury do kraju, osób zajmujących się wysyłaniem na Zachód „materiałów paszkwilanckich”, a także innych kanałów przerzutowych do Polski[371]. Postanowiono przesłuchać maksymalną liczbę osób pozostających w kontakcie z Kozłowskim, Tworkowską, Maciejem Włodkiem i Jakubem Karpińskim, pozyskać informacje w ich środowisku oraz wystąpić o przeprowadzenie dalszych rewizji domowych i aresztowań w Warszawie i Krakowie. Departament III wspólnie z Departamentem I MSW planował wyznaczyć zadania dla tajnych współpracowników w celu ustalenia aktualnych zamierzeń „Kultury” w zakresie przekazywania do kraju „wrogiej literatury”, rozeznania osób, które Giedroyc mógłby skierować do PRL i CSRS, zidentyfikowania dotychczas nieznanych autorów „paszkwilanckich” artykułów i książek wydanych przez Instytut Literacki pod pseudonimami P. Preis, Pelikan, S. Kowalski, T. Staliński[372].
28 lipca grupa A z IV Wydziału KW MO w Krakowie zarejestrowała w Wydziale „C” sprawę operacyjno-śledczą o kryptonimie „Pajęczyna” przeciwko Maciejowi Kozłowskiemu, Andrzejowi Mrozowi, Lucjanowi Sadusiowi, Antoniemu Jarominowi oraz Marii Kozłowskiej – „emisariuszom i współpracownikom wrogich ośrodków zachodnich: »Kultury« paryskiej i RWE, którzy podjęli działalność skierowaną przeciwko PRL”[373]. Do sprawy tej opracowano plan przedsięwzięć operacyjnych zakładający rozpoznanie osób przechodzących w sprawie oraz rozeznanie środowisk, w których żyją, w celu wyłonienia powiązań z wrogimi ośrodkami[374]. Giedroyc na bieżąco informował Mieroszewskiego, pisząc, iż „co do sprawy M[acieja] Kozłowskiego nie ma nowych wiadomości, ale jest coraz jaśniejsze, że szykują proces monstre przeciw »Kulturze«. Będzie dużo kłopotów”[375].
Kilkumiesięczne przesłuchania oraz przedsięwzięcia operacyjne doprowadziły do sformułowania przez wiceprokuratora wojewódzkiego Edmunda Górskiego aktu oskarżenia przeciwko Maciejowi Kozłowskiemu, Marii Tworkowskiej, Krzysztofowi Szymborskiemu, Jakubowi Karpińskiemu oraz Małgorzacie Szpakowskiej. Podstawowy zarzut dotyczył współpracy wymienionych z Instytutem Literackim, kierowanym przez Giedroycia, a szkalującym ustrój i naczelne organa PRL oraz podważającym zasady ustrojowe[376]. Rozprawa przed Sądem Wojewódzkim dla m.st. Warszawy trwała od 9 do 24 lutego 1970 r.[377]
Redaktor napisał do Londynu: „Według wiadomości, które dostałem wczoraj, proces »taterników« ma się rozpocząć w Warszawie 3 lub 5-go lutego w sali sądowej 236. Jest 5 oskarżonych: Maciej Kozłowski, Maria Tworkowska, Krzysztof Szymborski, Jakub Karpiński i Szpakowska. Wszyscy oskarżeni z par[agrafu] 5-go, tylko Szpakowska z 23-go. Zestaw ludzi jest więcej niż przypadkowy, nie rozumiem myśli manewru. Główną postacią procesu ma być Jakub Karpiński, który nie znał nikogo z oskarżonych, i nie był w żadnym kontakcie z nami. Niewątpliwie jest to próba wykończenia nas i musimy zachować tu dużo zimnej krwi i nie dać się sprowokować. Trzeba również zachować wszystkie środki ostrożności. Jak Pan wie, nie przesadzam w tych sprawach, ale tym razem to nie zaszkodzi”[378].
W wyniku rewizji wniesionej do Sądu Najwyższego 27 kwietnia zapadły następujące wyroki: Maciejowi Kozłowskiemu złagodzono karę 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności na 3 lata; Marii Tworkowskiej 3 lata i 6 miesięcy zamieniono na 1 rok i 9 miesięcy; Krzysztofowi Szymborskiemu 3 lata i 6 miesięcy na 2 lata i 4 miesiące; Jakubowi Karpińskiemu karę 4 lat zmniejszono do 2 lat i 8 miesięcy; Małgorzata Szpakowska zaś zamiast 3 lat dostała 1 rok i 6 miesięcy[379]. Wyroki w tej sprawie Giedroyc skomentował: „Warszawa proces całkowicie przegrała. Okazuje się, że przed paroma dniami odbyły się ciche procesy reszty aresztowanych, którym wymierzono kary pokrywające się z aresztem prewencyjnym i z miejsca zwolniono”[380]. Ostatecznie sprawę rozpracowania operacyjnego kryptonim „Turysta” zamknięto 6 sierpnia 1971 r.[381] Nastąpiło to jednak w zmienionej sytuacji politycznej w Polsce, po wydarzeniach grudniowych i dojściu do władzy Edwarda Gierka.
Przez cały okres rządów Gomułki SB nie udało się wniknąć do zespołu Instytutu Literackiego ani przeciąć jego kontaktów z krajem. Pomimo sprawy „taterników” paryska „Kultura” nadal pozostawała dla Polaków mieszkających w kraju niezależnym ośrodkiem politycznym, walczącym słowem pisanym o wolną i demokratyczną Polskę.
 
 
Artykuł ukazał się w: Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii, pod red. R. Terleckiego, Warszawa 2005, s. 105-184.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

[1] Artykuł został napisany na podstawie materiałów archiwalnych IPN w Warszawie i Krakowie oraz Instytutu Literackiego w Maisons-Laffitte. Autorka składa serdeczne podziękowanie Ewie Pirek i Romualdowi Żochowskiemu z BUiAD w Warszawie oraz Rafałowi Dyrczowi z BUiAD w Krakowie za ogromną pomoc i wytrwałość w kwerendzie, bez której niemożliwe byłoby napisanie tego tekstu.
[2] AIL ML, Pismo Zbigniewa Siemiątkowskiego do Jerzego Giedroycia, 1 X 1997 r.
[3] Rozpracowanie emisariuszy paryskiej „Kultury”, Wydawnictwo Departamentu Szkolenia i Wydawnictw MSW, Warszawa 1971.
[4] J. Mieroszewski, Dylemat Władysława Gomułki [w:] Dokumenty. Zeszyt II, Paryż 1956. Dodatek do „Kultury” 1956, nr 11/109. Zawierał on ponadto Przemówienie I Sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki na VIII Plenum 21 X 1956. Komentarz J. Mieroszewskiego. Zob. również Z. Broncel, Polska Rewolucja Październikowa, „Kultura” 1956, nr 12 (110), s. 20–28; J. Mieroszewski, Ewolucjoniści i „wyzwoleńcy”, „Kultura” 1957, nr 1 (111)–2 (112), s. 3–9. Stosunek polskich środowisk emigracyjnych, w tym paryskiej „Kultury”, wobec Października omówili m.in.: M. Alberska, Ośrodki emigracji polskiej wobec kryzysów politycznych w kraju (1956–1981), Wrocław 2000; P. Ziętara, Emigracja wobec Października. Postawy polskich środowisk emigracyjnych wobec liberalizacji w PRL w latach 1955–1957, Warszawa 2001; R. Wawrynkiewicz, Od „gomułkizmu” do „rewizjonizmu” – paryska „Kultura” w latach 1956–1958, „Głos” 1991, nr 70–71, s. 20–34.
[5] Wnikliwie te rozgrywki opisali: A. Friszke, Rok 1956 [w:] Centrum władzy w Polsce 1948–1979, red. A. Paczkowski, Warszawa 2003, s. 167–213; idemOpozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 67–110; P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993; Z. Rykowski, W. Władyka, Polska próba. Październik ’56, Kraków 1989.
[6] Decyzja o reorganizacji KdsBP i połączeniu z MSW zapadła 6 XI 1956 r. na posiedzeniu Biura Politycznego, a cztery dni później BP ją zatwierdziło. Formalnie Sejm poparł te zmiany ustawą z 13 XI 1956 r. (Centrum władzy. Protokoły posiedzeń kierownictwa PZPR. Wybór z lat 1949–1970, oprac. A. Dudek, A. Kochański, K. Persak, Dokumenty do dziejów PRL, z. 13, Warszawa 2000, s. 226; A. Paczkowski, Aparat bezpieczeństwa w latach odwilży. Casus Polski, „Zeszyty Historyczne” 1995, z. 114, s. 3–33). 24 listopada 1956 r. BP zatwierdziło projekt reorganizacji organów bezpieczeństwa, a na posiedzeniu 13 grudnia minister Wicha przedstawił jej przebieg i planowane zakończenie w ostatnich miesiącach 1956 r. (Centrum władzy. Protokoły..., s. 237, 245; H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL 1944–1990. Rozwój i działalność w świetle dokumentów MSW, Warszawa 1997, s. 125–132).
[7] AIPN Kr, 053/6, t. 20, Rozkaz nr 3/56 ministra spraw wewnętrznych z 28 XI 1956 r., k. 4.
[8] Centrum władzy. Protokoły..., s. 237–238; H. Dominiczak, op. cit., s. 129.
[9] H. Dominiczak, op. cit., s. 131; M. Piotrowski, Ludzie bezpieki w walce z narodem i Kościołem. Służba Bezpieczeństwa w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1944–1978 – Centrala, Lublin 2000, s. 19–21.
[10] K. Lesiakowski, Mieczysław Moczar „Mietek”. Biografia polityczna, Warszawa 1998, s. 197; zob. też H. Dominiczak, op. cit., s. 142.
[11] Za: K. Lesiakowski, op. cit., s. 199.
[12] Centrum władzy. Protokoły..., s. 257.
[13] J. Giedroyc, J. Mieroszewski, Listy 1949–1956, wybór i wstęp K. Pomian, przypisy i indeks J. Krawczyk, K. Pomian, cz. 2, Warszawa 1999, s. 435.
[14] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 7 I 1958 r. Zob. J. Giedroyc,Autobiografia na cztery ręce, oprac. K. Pomian, Warszawa 1994, s. 188–189.
[15] J. Giedroyc, op. cit., s. 189–191; M. Ptasińska, Jerzy Giedroyc – Jerzy Zawieyski. Z listów 1956–1957, „Zeszyty Historyczne” 2003, z. 144.
[16] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 6 X 1957 r.
[17] J. Giedroyc, op. cit., s. 193.
[18]AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Jana Józefa Lipskiego, 25 IV 1957 r. Zob. A. Friszke, Jerzego Giedroycia praca u podstaw (1956–1976) [w:] Z. Kudelski, Spotkania z paryską „Kulturą”, Warszawa 1995, s. 14–16.
[19] AIL ML, List Jana Józefa Lipskiego do Jerzego Giedroycia, 2 VI 1957 r.; AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Jana Józefa Lipskiego, 25 VI 1957 r.
[20] Zob. J. Kornacki, Próba dialektyki, „Kultura” 1957, nr 3 (113), s. 19–42; A. Sandauer, Bez taryfy ulgowej [o Adolfie Rudnickim], „Kultura” 1957, nr 7 (117)–8 (118), s. 71–86; J. Zagórski, Olimp i ziemia. Moralitet z pantomimami (3 akty, 6 odsłon wierszem), „Kultura” 1957, nr 9 (119), s. 51–94.
[21] Od „odwilży” reżim stale rozpracowywał różne środowiska emigracyjne i polonijne, wykorzystując przy tym pracowników MSZ (S. Cenckiewicz, Geneza Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2000, nr 1, s. 161–168).
[22] AIPN Kr, 0095288, Charakterystyka informatora ps. „Rudnicki”, 16 VI 1958 r., k. 85–92.
[23] Mieroszewski poinformował Giedroycia o rozmowie telefonicznej z Terleckim (AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 17 I 1957 r.).
[24] AIL ML, List Olgierda Terleckiego do Jerzego Giedroycia, 22 I 1957 r.
[25] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Olgierda Terleckiego, 30 I 1957 r.
[26] AIL ML, ze zbiorów AMSZ, Zesp. 23, t. 125, w. 12, Notatka służbowa, 7 II 1957 r. Zob. Z. Girzyński, Jerzy Giedroyc a „przełom październikowy” w Polsce [w:] „Archiwum Emigracji” 2002/2003, z. 5/6, s. 143–153.
[27] AIL ML, ze zbiorów AMSZ, Zesp. 23, t. 125, w. 12, Notatka służbowa, 7 II 1957 r.
[28]Ibidem.
[29] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 10 V 1957 r.
[30] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 1 VI 1957 r.
[31] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 25 VI 1957 r. Zob. Londyńczyk [J. Mieroszewski], Stara śpiewka..., „Kultura” 1957, nr 7 (117)–8 (118), s. 129–130; także A. Friszke, Jerzego Giedroycia praca u podstaw (1956–1976)..., s. 14–20; M. Ptasińska, Jerzego Giedroycia potyczki z cenzurą w okresie Października ’56, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2004, nr 2, s. 45–49; eademJerzy Giedroyc – Jerzy Zawieyski..., [mogę to uzupełnić dopiero w piątek].
[32] J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy 1946–1969, wybór, wstęp i przypisy A.S. Kowalczyk, cz. 1, Warszawa 1998, s. 446.
[33] Październikowe X Plenum KC PZPR w 1957 r. potwierdziło zapowiadany już w maju na IX Plenum antydemokratyczny kurs władz komunistycznych. „Wiesław” nawoływał na nim do uderzenia przede wszystkim w rewizjonizm i likwidatorstwo, sporo miejsca poświęcając sprawie frontu ideologicznego (M. Fik, Kultura po Jałcie. Kronika lat 1944–1981, t. 1, Warszawa 1991, s. 343–344, 354; M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998, s. 67–74).
[34] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 6 X 1957 r.
[35] Redaktor, Do krajowych czytelników „Kultury” [w:] J. Giedroyc, op. cit., s. 285–289. W miesięczniku stanowisko Instytutu wyrazili: J. Mieroszewski, ABC polskiej sytuacji, „Kultura” 1957, nr 11 (121), s. 69–77; Z. Jordan, Odwrót od Października, „Kultura” 1957, nr 12 (122), s. 3–22.
[36] Redaktor, Do krajowych czytelników „Kultury”, „Kultura” 1957, nr 12 (122), s. 289.
[37] AIPN, 0365/97, t. 3, Odpis listu Jerzego Giedroycia do Jana Józefa Lipskiego, 18 IX 1957 r., k. 1–3. Służba Bezpieczeństwa metodycznie sprawdzała listy zarówno wysyłane za granicę, jak i stamtąd przychodzące, w ten sposób ustaliła wiele kontaktów emigracji z rodakami. Tak stało się również w przypadku paryskiej „Kultury” i jej relacji nie tylko z KKK, ale również z STS, a zwłaszcza Agnieszką Osiecką. Jej korespondencja z Hertzami była systematycznie przechwycana i fotografowana przez Biuro „W” (AIPN, 01227/485, Karta kieszeniowa „Jacket” 3429 [dalej: J-], Protokół zniszczenia starych fotokopii korespondencji Zofii i Zygmunta Hertzów, 5 X 1964 r., k. 70–75; ibidem, Wyciąg z fotokopii korespondencji od i do Zofii i Zygmunta Hertzów znajdującej się w Biurze „W”, 24 X 1964 r., k. 92–95).
[38] AIPN, 0204/142, t. 1, Postanowienie o założeniu spraw agenturalnego sprawdzenia, 24 X 1957 r., k. 26.
[39] Ibidem, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy z Janem Lipskim, 1958 r., k. 55.
[40] Ibidem, Plan wstępnych przedsięwzięć operacyjnych sprawy agenturalnego sprawdzenia dotyczącej Jana Józefa Lipskiego, 2 XI 1957 r., k. 32–34.
[41] Ibidem, Notatka w sprawie przeciwko Annie Rewskiej, 29 III 1958 r., k. 233.
[42] AIPN, 0330/303, t. 1, Streszczenie materiałów przeciwko Annie Rewskiej, 30 IV 1958 r., k. 230–231.
[43] Ibidem, Notatka w sprawie przeciwko Annie Rewskiej, 29 III 1958 r., k. 233–237.
[44] W kontaktach Giedroycia z Rewską pośredniczył Sidre, który w różny sposób pomagał Redaktorowi, m.in. przewożąc wydawnictwa Instytutu, książki krajowe i korespondencję tzw. walizą dyplomatyczną. „Bardzo dziękuję – pisał Redaktor – za pomoc i ułatwienie kontaktu z p. Rewską. Jest to dla mnie naprawdę ogromna przysługa” (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 3 IX 1956 r.). Służba Bezpieczeństwa, rozpracowawszy Rewską, przypuszczalnie próbowała przerwać kontakty Redaktora z Sidre’em, interweniując w ambasadzie francuskiej w Warszawie. Redaktor, poinformowany o wszystkim, odpisał: „Pana list mnie niezmiernie zmartwił. Jest to dla nas prawdziwy cios. Rozumiem doskonale, że w tej sytuacji jest Pan bezsilny. [...] Chciałbym jednak – jeśli Pan nie będzie miał zastrzeżeń – poruszyć tę sprawę z p. Laloy i Liliancourt, prosząc ich o wywarcie pewnego nacisku na ambasadora. Ostatecznie, jeśli w najgorszych czasach, tzw. stalinowskich, można było to robić, to chyba tym bardziej obecnie, [w czasach] które mimo wszystko są bardziej liberalne. Niewątpliwie reżym warszawski ma do »Kultury« dużo pretensji i bardzo starannie nas konfiskuje, ale to nie jest sytuacja, by pisarze utrzymujący ze mną kontakt, czy nawet piszący do »Kultury«, spotykali się z sankcjami – poza złym humorem” (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 7 I 1957 r.).
[45] AIPN, 0330/303 t. 1, Streszczenie materiałów przeciwko Annie Rewskiej, 30 IV 1958 r., k. 230–231.
[46] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 14 II 1958 r.
[47] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 19 II 1958 r.
[48] Skiz [Z. Wasilewski], Primadonna jednego tygodnia, „Trybuna Ludu”, 5–7 IV 1958 r. Zob. M. Fik, op. cit., s. 368. Maria Dąbrowska zapisała w dzienniku: „Ostatnią literacką (i nie tylko) sensacją jest przyznanie Markowi Hłasce nagrody paryskiej »Kultury« i wydanie w jednym tomie jego dwu opowiadań: Cmentarze i Następny do raju przez Bibliotekę »Kultury«. Tutaj nikt nie chciał tego wydać, choć Następny do raju pod innym tytułem drukowany był w »Panoramie Śląskiej«, zrobiono też z tego film. Ależ tempo! U nas, gdyby to nawet wydano, »cykl produkcyjny« trwałby rok. Tam chłopak w lutym zawiózł rękopis, a już na początku kwietnia wydrukowana książka jest w Polsce. Giedroyc – zimny, ale nieprzezorny polityk – odniósł sukces polityczny, ale czy i moralny? I czy ten sukces nie jest na szkodę Polski? I czy Giedroyciowi przyszło na myśl, że dyskontuje tu na swoje dobro wartości »wyprodukowane« w Polsce w reżymie komunistycznym? Że nie gdzie indziej ta gwiazda zaświeciła, lecz w Polsce, na jej ciemnym niebie? Albo czy przyszło to do głowy tępemu Gomułce? Że za wszelką cenę należało Hłaskę ocalić dla Polski? Bo tym właśnie świat się interesuje. Literaturą powstałą w Polsce. I ta właśnie literatura wyrasta od razu ponad wszystkie pisaniny emigracyjne. Bo książka Hłaski jest świetna. Być już tak dobrym pisarzem w 25. roku życia to rzecz niezmiernie rzadka” (M. Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1955–1959, wybór, wstęp i przypisy T. Drewnowski, t. 3: 1955–1959, Warszawa 1997, s. 292).
[49] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 15 IV 1958 r.
[50] Ibidem.
[51] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 29 IV 1958 r. Wizytę Schaffa wspomina Redaktor: J. Giedroyc, op. cit., s. 190. Zob. też I. Chruślińska,Była raz Kultura... Rozmowy z Zofią Hertz, wstęp C. Miłosz, Lublin 2003, s. 66.
[52] Zob. Londyńczyk, O „pisaniu do szuflady”, „pozytywnych bohaterach” i „wybraniu wolności”, „Kultura” 1958, nr 4 (126), s. 73–78; Ataman Petluraidem, s. 78; Z. Jordan, O sytuacji filozofiiidem, s. 79–88.
[53] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 29 IV 1958 r.
[54] Ibidem.
[55] AIPN, 0204/142, t. 1, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy z Janem Lipskim, maj 1958 r., k. 55–57.
[56] Ibidem.
[57] AIPN, 0204/142, t. 1, k. 55. Odręczna nota nosiła datę 12 V 1958 r.
[58] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 31 V 1958 r.
[59] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 26 VI 1958 r.
[60] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 26 VI 1958 r.
[61] W. Jedlicki, Klub Krzywego Koła, Paryż 1963, s. 142–143.
[62] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 27 VII 1958 r.; A. Friszke, Sprawa Hanny Rewskiej, „Zeszyty Historyczne” 1996, z. 117, s. 191; Proces Hanny Rewskiej [w:] Sąd orzekł..., Paryż 1972, s. 25–64; M. Fik, op. cit., s. 373. Redaktor poinformował Sidre’a o otrzymanym liście Rewskiej i jej relacji z procesu, na który przyszło ok. sześćdziesięciu osób. Byli m.in. Tadeusz Kotarbiński z żoną, Maria i Stanisław Ossowscy, Jan Parandowski, Mieczysław Jastrun, Paweł Hertz (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 13 VII 1959 r.).
[63] Londyńczyk, Sprawa A. Rewskiej, „Kultura” 1958, nr 9 (131), s. 82–83.
[64] AIPN, 0204/411, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy z Agnieszką Osiecką, 25 VIII 1958 r., k. 12.
[65] Ibidem, k. 13. Giedroyciowi w uzyskaniu stypendiów dla Osieckiej pomagał Konstanty A. Jeleński (J. Giedroyc, K.A. Jeleński, Listy 1950–1987, wybór, oprac. i wstęp W. Karpiński, Warszawa 1995, s. 285–287).
[66] AIPN, 0204/411, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy z Agnieszką Osiecką, 25 VIII 1958 r., k. 15–16.
[67] Ibidem, k. 15.
[68] AIPN, 0204/411, Odręczna notatka Agnieszki Osieckiej, 18 IX 1958 r., k. 23–30.
[69] Ibidem, Notatka służbowa, 26 V 1964 r., k. 42–43.
[70] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Georges’a Sidre’a, 26 IX 1958 r.
[71] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 IX 1958 r.
[72] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 21 X 1958 r.
[73] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 23 X 1958 r.
[74] AIPN, 0204/142, t. 1, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy operacyjnej z figurantem sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „Redaktor”, 22 IX 1958 r., k. 62–65.
[75] Ibidem, k. 65. Od 1957 r. Biuro „B” MSW zajmowało się inwigilacją określonych osób i grup, ustalając personalia, powiązania, kontakty, zainteresowania, słabostki. Wszystko to SB wykorzystywało potem w pracy operacyjnej (H. Dominiczak, op. cit., s. 145).
[76] AIPN, 0204/142, t. 1, Raport o zezwolenie na przeprowadzenie rozmowy operacyjnej z figurantem sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „Redaktor”. Odręczna nota, 23 IX 1958 r., k. 65.
[77] AIPN, 00257/395, Teczka personalna i operacyjna Zdzisława Najdera.
[78] Spostrzeżenia TW „Zapalniczka” nie były do końca zgodne z prawdą. Rzeczywiście pomiędzy Lipskim a Giedroyciem doszło do dyskusji o polityce „Kultury” wobec kraju i zastrzeżeniach formułowanych przez KKK. Lipski poprosił Redaktora m.in. o wyważone akty poparcia „Kultury” wobec środowisk rewizjonistycznych w Polsce, zwłaszcza w tekstach Mieroszewskiego (AIL ML, List Jana Józefa Lipskiego do Jerzego Giedroycia, 22 IV 1958 r.). Redaktor, odpowiadając Lipskiemu, konsekwentnie bronił linii pisma (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Jana Józefa Lipskiego, 10 VI 1958 r.). Zasugerował jednak Londyńczykowi, by pisząc o rewizjonistach, starał się nie używać tego określenia (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 26 XI 1958 r.).
[79] AIPN, 0204/142, t. 1, Doniesienie agenturalne, 25 X 1958 r., k. 68.
[80] Ibidem, Postanowienie o przesłaniu (przekazaniu) sprawy ewidencji operacyjnej, 26 II 1959 r., k. 74.
[81] Ibidem.
[82] AIPN, 0204/142, t. 1, Kierunkowy plan obserwacyjny w sprawie ewidencyjno-obserwacyjnej dotyczącej Jana Józefa Lipskiego, 15 V 1959 r., k. 77–79.
[83] AIPN, 0204/377, Notatka służbowa, 16 IV 1959 r., k. 5–6.
[84] Ibidem, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, 16 IV 1959 r., k. 2.
[85] A. Friszke, Kultura czy ideologia? Polityka kulturalna kierownictwa PZPR w latach 1957–1963 [w:] Władza a społeczeństwo w PRL. Studia historyczne, tom poświęcony profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu, red. A. Friszke, Warszawa 2003, s. 120–121. IX Zjazd ZLP odbył się we Wrocławiu, w dniach 15–16 grudnia 1958 r. Zob. M. Fik, op. cit., s. 377–378; M. Rakowski, op. cit., s. 83–84.
[86] Z inicjatywą założenia nowego pisma kulturalnego w lutym 1957 r. wystąpili: Jerzy Andrzejewski (redaktor naczelny), Juliusz Żuławski (zastępca redaktora naczelnego), Paweł Hertz, Marek Hłasko, Mieczysław Jastrun, Jan Kott, Henryk Krzeczkowski, Janusz Minkiewicz, Zygmunt Mycielski. Gdy władze nie wyraziły zgody, PZPR na znak protestu opuścili: Andrzejewski, Jastrun, Kott, Ważyk (Centrum władzy. Protokoły..., s. 323–324; M. Fik, op. cit., s. 360).
[87] A. Friszke, Kultura czy ideologia?..., s. 125; M. Rakowski, op. cit., s. 95. W trakcie III Zjazdu PZPR Zenon Kliszko został wybrany do BP. Andrzej Paczkowski uznał ten zjazd za faktyczne zakończenie „okresu październikowego” (Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948–1982, wstęp, wprowadzenie i przypisy J. Andrzejewski [A. Paczkowski], Londyn 1987, s. 127). Równocześnie Mieroszewski pisał w „Kulturze”: „Oczywiście nie jesteśmy rewizjonistami, gdyż termin ten odnosi się wyłącznie do ludzi z kraju. Sympatyzujemy z tym prądem, ponieważ sympatyzujemy z wszystkimi, którzy dążą do poszerzenia sfery wolności i reeuropeizacji wschodniej wersji socjalizmu” (J. Mieroszewski,Spór, „Kultura” 1959, nr 3 (137), s. 81). W tym samym numerze zapowiedziano nową serię wydawniczą „Dokumenty” w ramach Biblioteki „Kultury”, przeznaczoną dla wszystkich ceniących nie propagandę, lecz fakty i informacje ([Redakcja], Dokumentyidem, s. 4).
[88] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 1 II 1959 r.
[89] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 22 II 1959 r. W lutym 1959 r., w piętnastą rocznicę powstania MO i służby bezpieczeństwa, MSW ogłosiło konkurs literacki na utwór napisany prozą, którego treść miała być związana z problematyką sił porządkowych i organów bezpieczeństwa. Na łamach „Twórczości” (2 II 1959 r.) podano jego warunki zakładające m.in. udział członków ZLP i SDP. Pierwsza nagroda wynosiła 30 tys., druga 20 tys., a trzecia 10 tys. zł. Paryska „Kultura” w swym komentarzu stwierdziła, iż „nie można się oprzeć wrażeniu, że inicjatorom Konkursu idzie o wskrzeszenie twórczości literackiej w stylu Felka Okonia Iwaszkiewicza, Towarzyszom z Bezpieczeństwa Mandaliana czy opowiadań Putramenta. Wspomniany Konkurs nie jest zresztą faktem odosobnionym. Jednocześnie zaostrza się cenzura, mnożą się wizyty »uprzejmych panów« namawiających do donosów i »obywatelskiej współpracy« z UB itd. Trzeba więc przypomnieć, czym grozi »nawrót«. Mając to na względzie, »Kultura« przyłącza się do inicjatywy Ministra Spraw Wewnętrznych i ze swej strony ogłasza konkurs literacki na utwór prozą [...]. Treść utworów winna być związana tematycznie z działalnością organów MO, służby bezpieczeństwa oraz jej funkcjonariuszy”. „Kultura” zaprosiła do wzięcia w nim udziału wszystkich, którzy zetknęli się z MO i SB, w tym także byłych i aktualnych więźniów oraz funkcjonariuszy UB ([Redakcja], Ogłaszamy Konkurs Literacki, „Kultura” 1959, nr 5 (139), s. 3–4). Ministerstwo nie podało wyników swego konkursu, o czym „Kultura” poinformowała czytelników, przepraszając za zwłokę w ogłoszeniu swoich rezultatów. Pismo przyznało jedynie drugą nagrodę „Grzegorzowi”, ale nie ujawniło jego nazwiska, ponieważ mieszkał w Polsce ([Redakcja], Rozstrzygnięcie Konkursu Literackiego, „Kultura” 1961, nr 4 (162), s. 132).
[90] Jak wcześniej wspomniałam, Terlecki korespondował z Zygmuntem Hertzem, przysłał mu także swą książkę z dedykacją. Wojenne losy Terleckiego były zbliżone do przeżyć Hertza, począwszy od łagru w ZSRR, przez armię gen. Andersa, a skończywszy na II Korpusie (AIPN Kr, 0095288, Charakterystyka informatora ps. „Rudnicki”, 16 VI 1958 r., k. 85–92). W maju 1958 r. „Rudnickim” zainteresował się Departament III w Warszawie, który zwrócił się do SB w Krakowie o wyjaśnienie charakteru jego kontaktów z Hertzem (AIPN Kr, 0095288, Pismo zastępcy naczelnika Wydziału IV Departamentu III do naczelnika Wydziału III (SB) KW MO w Krakowie, k. 58). W odpowiedzi poinformowano o zadaniach „Rudnickiego” i zainteresowaniu nim departamentów I i II, poproszono także Departament III o koordynowanie zadań powierzanych „Rudnickiemu” (ibidem, Pismo naczelnika Wydziału III (SB) KW MO w Krakowie do naczelnika Wydziału IV Departamentu III MSW w Warszawie, 17 VI 1958 r.). Prawdopodobnie od początku 1960 r. „Rudnicki” zaczął podlegać Departamentowi III MSW; jego pseudonim zmieniono wówczas na „Lachowicz”.
[91] Ibidem, Doniesienie, 9 X 1959 r., k. 135–137.
[92] Ibidem, k. 139. W połowie 1959 r. Instytut wydał Doktora Żywago Borysa Pasternaka jako 44. tom Biblioteki „Kultury”.
[93] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie, 9 X 1959 r., k. 142.
[94] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 16 X 1959 r. Na początku października w „Polityce” ukazał się artykuł anonimowego dziennikarza poświęcony Wolnej Europie, w którym wymieniono dwa źródła finansowania „Kultury”, tj.Free Europe i Congress for Cultural Freedom. Podano w nim także wiele nieprawdziwych informacji o redakcji i związkach Instytutu z różnymi instytucjami amerykańskimi (Wolna Europa, „Polityka”, 3 X 1959). W „Kulturze” swoje sprostowania i opinie o tym tekście zamieścili Mieroszewski i Czesław Miłosz, ten ostatni zakończył przestrogą: „Brnąc w mitologię wroga, nie będziecie umieli spostrzec, ilu milczących wrogów ta mitologia przysparza wam pod bokiem” (C. Miłosz, List do polskich komunistów, „Kultura” 1959, nr 11 (145), s. 97–100; Londyńczyk, Obrońcy „Grenady”idem, s. 103–105).
[95] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 14 XI 1959 r. Końcówka 1959 i początek 1960 r. przyniosły dalszą eliminację grupy „puławian” i zwolenników Października. Po zdymisjonowaniu już rok wcześniej ministra kultury i sztuki Karola Kuryluka przyszedł czas na rezygnację Władysława Bieńkowskiego ze stanowiska ministra oświaty, a Stefana Żółkiewskiego z funkcji ministra szkolnictwa wyższego. Julian Hochfeld przestał być dyrektorem Instytutu Spraw Międzynarodowych. Na początku grudnia 1959 r., podczas X Zjazdu ZLP, na stanowisku prezesa Antoniego Słonimskiego zastąpił Jarosław Iwaszkiewicz. Do dymisji podał się sekretarz KC odpowiedzialny za kulturę, Jerzy Morawski, którego rezygnację przyjęto w styczniu 1960 r. Od tego roku w strukturze KC PZPR pojawiły się nowe wydziały ułatwiające kontrolę, nadzór i biurokratyczne sterowanie kulturą, a zwłaszcza niepokornymi środowiskami intelektualnymi. Na czele Wydziału Kultury stanął Wincenty Kraśko, a Wydziału Nauki i Oświaty Andrzej Werblan (A. Friszke,Kultura czy ideologia?..., s. 124–126; M. Rakowski, op. cit., s. 147–148, 174; W. Jankowski, A. Kochański, Informator o strukturze i obsadzie personalnej centralnego aparatu PZPR 1948–1990, red. K. Persak, Warszawa 2000, s. 118, 121).
[96] AIL ML, List Olgierda Terleckiego do Jerzego Giedroycia, 23 IX 1960 r.
[97] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Olgierda Terleckiego, 28 IX 1960 r.
[98] W połowie 1959 r. Instytut wydał: A. Terc [A. Siniawskij], Sąd idzie; Anonim, Co to jest realizm socjalistyczny?, Paryż 1959. Autorem obu utworów był Andriej Siniawskij. Na początku 1960 r. ukazał się numer specjalny „Kultury” poświęcony stosunkom polsko-rosyjskim.
[99] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie TW „Lachowicz”, 17 XI 1960 r., k. 187.
[100] Ibidem.
[101] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie TW „Lachowicz”, 17 XI 1960 r., k. 191.
[102] Ibidem, k. 193.
[103] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 21 XI 1960 r.
[104]AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 23 XI 1960 r.
[105] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie, [lipiec 1961 r.], k. 206–207.
[106] Ibidem, k. 210.
[107] Jesienią 1961 r. w Bibliotece „Kultury” wydano: A. Terc [A. Siniawskij], Opowieści fantastyczne, tłum. J. Łobodowski, S. Bergholz [A. Wat]; I. Iwanow [A. Remizow], Czy istnieje życie na Marsie?, tłum. J. Łobodowski.
[108] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 29 VI 1961 r.
[109]AIPN, 01227/485, J-3429, Wyciąg ze spotkania z informatorem krypt. „Prawnik” odbytego 1 VI 1960 r., 1 VI 1960 r., k. 77.
[110] Ibidem, k. 78.
[111] Ibidem, k. 79.
[112] AIPN, 01227/485, Notatka służbowa nr 58 ze spotkania z TW „Prawnik” odbytego 11 VII 1961 r., k. 84.
[113] Ibidem, k. 87. „Prawnik” odwiedzał Instytut również w kolejnych latach, lecz jego doniesienia nie przyniosły żadnych nowych informacji (AIPN, 01227/485, Notatka służbowa ze spotkania z TW „Prawnik” odbytego 20 VI 1963 r., 3 i 19 VIII 1963 r., k. 89–91).
[114] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Pismo naczelnika Wydziału IV Departamentu III MSW mjr. J. Sosnowskiego do naczelnika Wydziału III Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie, 12 X 1961 r., k. 111. W miesięczniku opublikowano J. Płot, Skrawek Ojczyzny, cz. 1, „Kultura” 1961, nr 1 (159)–2 (160), s. 153–159; Skrawek Ojczyzny, cz. 2, „Kultura” 1961, nr 4 (162), s. 77–85.
[115] AIPN, 01265/518, Informacja, 19 V 1961 r., b.p.
[116] AIPN, 0330/303, t. 1, Notatka służbowa dotycząca czasopisma „Kultura”, 9 XI 1961 r., k. 166.
[117] AIPN, 01265/516, Informacja o pracy Departamentu III w roku 1960 i 1961, 16 I 1962 r., b.p.
[118] AIPN, 0296/150, t. 1, Informacja dotycząca działalności redakcji „Kultury” paryskiej, opracowana przez mjr. J. Grabowskiego, kpt. Bańskiego, b.d., k. 50–51. Opracowanie to przypuszczalnie powstało w końcu 1961 r., gdyż nie zostały w nim podane wyroki sądowe, jakie zapadły wobec Markiewicza, Rudzińskiej i Kornackiego.
[119] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Pismo naczelnika Wydziału IV Departamentu III MSW mjr. J. Sosnowskiego do naczelnika Wydziału III Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie, 12 X 1961 r., k. 111. Całą sprawę Rudzińskiej detalicznie opisała jej córka Anna (A. Rudzińska, O moją Polskę. Pamiętniki 1939–1991, wstęp i oprac. T. Bochwic, Łódź–Warszawa 2003, s. 139–176).
[120] AIPN, 0330/303, t. 1, Notatka służbowa dotycząca czasopisma „Kultura”, 9 XI 1961 r., k. 168.
[121] AIPN, 0330/303, t. 2, Notatka ze spotkania odbytego 17 bm. Źródło „Paweł”, 17 X 1961 r., k. 172.
[122] Anna Rudzińska, op. cit., s. 178; W. Jedlicki, op. cit., s. 144–148.
[123] Służba Bezpieczeństwa prowadziła śledztwo w sprawie paszkwili podpisanych przez „Młodzieżowy Urząd Statystyczny” (MUS), podejrzewając o ich napisanie różne osoby. Wydział II Komendy MO m.st. Warszawy zdobył szesnaście dokumentów o wrogiej treści, szkalujących ustrój PRL, pisanych na maszynie w formie wierszy (AIPN, 0208/1764, Sprawa operacyjnego rozpracowania, „Adresat”; AIPN, 01251/437, Wniosek o wszczęciu postępowania śledczego oraz zajęciu korespondencji, 19 VII 1961 r.). Śledztwo doprowadziło do Kornackiego, następnie decyzją wiceprokuratora Prokuratury Wojewódzkiej dla m.st. Warszawy Czesława Siejki przekazano je do Biura Śledczego MSW (AIPN, 01251/437, Postanowienie, 22 IX 1961 r., b.p.).
[124] Kornacki pozostawał w zainteresowaniu SB od 1958 r. ze względu na kontakty, jakie utrzymywał z Giedroyciem on sam i jego żona, Helena Boguszewska (AIPN, 0330/303, t. 2, Notatka informacyjna, 29 X 1958 r., k. 8). W 1959 r. podczas stypendium w Paryżu poznali oni osobiście Giedroycia oraz spotkali się z prof. Stanisławem Kotem (ibidem, Informacja, 10 V 1960 r., k. 78–82).
[125] Ibidem, Notatka informacyjna z przebiegu rozprawy sądowej przeciwko Jerzemu Kornackiemu, 3 I 1962 r., k. 201–207.
[126] Ibidem, Doniesienie. Źródło „33”, 26 IX 1961 r., k. 208.
[127] Andrzej Stawar, właściwie Edward Janus, krytyk literacki, tłumacz; w 1923 r. wstąpił do Komunistycznej Partii Polski, z którą zerwał w 1934 r. W latach 1934–1936 wydawał radykalne czasopismo marksistowskie „Pod prąd”. Giedroyc pisał o nim Mieroszewskiemu: „był jednym z czołowych intelektualistów czy literatów KPP i należał do »wielkiej siódemki«, z której czterech zostało zlikwidowanych przez Stalina ([Jan] Hempel, [Stanisław] Stande, [Witold] Wandurski, [Bruno] Jasieński), dwóch zostało przy życiu: Al[eksander] Wat i Wł[adysław] Broniewski” (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 17 IX 1961 r.).
[128] Zob. J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 164; J. Giedroyc, op. cit., s. 194; I. Chruślińska, op. cit., s. 85–86; Z. Hertz, Listy do Czesława Miłosza 1952–1979, wybór i oprac. R. Gorczyńska, Paryż 1992, s. 89–90; M. Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945–1965, t. 4: 1960–1965, Warszawa 1996, s. 159–160. 7 września 1961 r. odbyło się spotkanie KKK poświęcone publicystyce Stawara w latach trzydziestych (Wykaz spotkań czwartkowych Klubu Krzywego Koła sporządzony przez Jana Józefa Lipskiego [w:] A. Friszke, Początki Klubu Krzywego Koła, „Zeszyty Historyczne” 2004, z. 149, s. 85; W. Jedlicki, op. cit., s. 141–142).
[129] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 17 IX 1961 r. Hertz doniósł Miłoszowi, że „Stawarowi zrobili pogrzeb pierwszej klasy – Aleja Zasłużonych na Powązkach, [Jerzy] Putrament w przemowie »per towarzyszu«, mimo że St[awar] dawno nie jest w partii, [Stanisław Ryszard] Dobrowolski też tam wygłaszał jakieś wypracowanko – szwoleżerowie – pańska nawyczka – orkiestra i salwa. Pogrzeb klasy pierwszej” (Z. Hertz,op. cit., s. 94).
[130] AIPN, 0330/303, t. 2, Doniesienie. Źródło „33”, 26 IX 1961 r., k. 209.
[131] Ibidem, Doniesienie. Źródło „33”, b.d., k. 161.
[132] M.F. Rakowski, op. cit., s. 307.
[133] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 4 X 1961 r.
[134] AIPN, 0330/303, t. 1, Protokół przesłuchania podejrzanego, 27 IX 1961 r., k. 72–76.
[135] Ibidem, Protokół przesłuchania podejrzanego, 28 IX 1961 r., k. 77–78.
[136] Ibidem, Plan śledztwa podpisany przez starszego oficera Zbigniewa Pudysza i Czesława Kowalskiego, 1 X 1961 r., k. 84–85.
[137] Ibidem, Protokół przesłuchania podejrzanego, 3 X 1961 r., k. 98–99.
[138] Ibidem, Notatka dotycząca Jerzego Kornackiego, 23 IV 1962 r., k. 372.
[139] Ibidem.
[140] Ibidem.
[141] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie TW „Lachowicz”, 11 XII 1961 r., k. 114–115.
[142] AIPN, 01227/485, J-3429, Notatka ze spotkania z „Lizką”, 3 I 1962 r., k. 18. Zob. M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”. O próbach werbunku Zygmunta Hertza, „Zeszyty Historyczne” 2004, z. 147, s. 79–106.
[143] Z. Hertz, op. cit., s. 106–107.
[144] AIPN, 01227/485, Notatka ze spotkania z „Lizką”, 3 I 1962 r., k. 18–21; ibidem, Notatka dotycząca „Lizki”, 21 VI 1962 r., k. 41–42; zob. M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 81–83.
[145] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 82–83.
[146] AIPN, 01265/518, Sprawozdanie Departamentu III za trzeci kwartał 1961 r., 23 XI 1961 r., b.p.
[147] AIPN, 01265/519, Analiza dotycząca przejawów propagandy pisanej w 1962 r., 22 II 1963 r., b.p.; zob. J. Mieroszewski, [Jerzy] Kornacki – [Hanna] Rudzińska [aresztowani za „nielegalną dystrybucję „Kultury” w Warszawie], „Kultura” 1962, nr 1 (171)–2 (172), s. 186–193; idemWyrok [na Hannę Rudzińską], „Kultura” 1962, nr 3 (173), s. 65–71.
[148] Zob. W. Jedlicki, op. cit., s. 147–148.
[149] AIPN, 0296/150, t. 1, Informacja dotycząca działalności redakcji „Kultury” paryskiej opracowana przez mjr. J. Grabowskiego i kpt. Bańskiego, b.d., k. 44. Informacja ta nieznacznie zmieniona została opublikowana w opracowaniu Departamentu I MSW do użytku służbowego o emigracji politycznej (AIPN, 0297/43, t. 131, Polska emigracja polityczna. Informator, Warszawa 1961, s. 207–217).
[150] AIPN, 0296/150, t. 1, Informacja dotycząca działalności redakcji „Kultury” paryskiej, opracowana przez mjr. J. Grabowskiego, kpt. Bańskiego, b.d., k. 44.
[151] AIPN, 0204/142, t. 1, Plan operacyjnych przedsięwzięć w sprawie operacyjnej obserwacji na grupę osób krypt. „Jałta” dotyczący aktywu byłego klubu inteligencji Krzywe Koło podejrzanego o prowadzenie antysocjalistycznej działalności: 1. Lipski Jan Józef, 2. Małachowski Aleksander, 3. Nowak Stefan, 4. Ziembiński Wojciech, 5. Sroka Mieczysław, 5 V 1962 r., k. 130.
[152] Ibidem.
[153] W 1961 r. przy Moczarze skupili się tzw. partyzanci, grupa dawnych partyzantów GL i AL, m.in. Grzegorz Korczyński, Tadeusz Pietrzak, Franciszek Szlachcic. W tym roku zostały opublikowane dwie ważne dla tego środowiska książki: wywiady W. Namiotkiewicza i B. Rostropowicza z byłymi partyzantami AL Ludzie, fakty, refleksje, Warszawa 1961 oraz M. Moczar, Barwy walki, Warszawa 1961 (K. Lesiakowski, op. cit., s. 219–223; A. Friszke,Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 115; J. Eisler, Marzec 1968, Warszawa 1991).
[154] AIPN, 0204/142, t. 1, Notatka służbowa spisana według słów TW „Anna” na spotkaniu 26 II 1963 r., k. 200.
[155] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Pismo wicedyrektora Departamentu III MSW płk. Stanisława Morawskiego do zastępcy komendanta wojewódzkiego MO ds. bezpieczeństwa w Krakowie, 11 XII 1961 r., k. 113.
[156] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Analiza posiadanych materiałów na osoby z Krakowa utrzymujące kontakt z paryską „Kulturą”, 10 IV 1962 r., k. 8–24.
[157] Ibidem, Postanowienie o założeniu podteczki do sprawy obiektowej prowadzonej przez Wydział IV Departamentu III MSW, 20 IV 1962 r., k. 6–7.
[158] Zob. K. Persak, Władysław Gomułka a tak zwana sprawa Henryka Hollanda [w:]Władza a społeczeństwo w PRL..., s. 147–174.
[159] AIPN, 01265/519, Sprawozdanie Departamentu III MSW za rok 1962, luty 1963 r., k. 109.
[160] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie TW „Lachowicz”. Wyjazd do Londynu w październiku 1962 r., k. 217; AIPN Kr, 08/168, t. 2, Wyciąg z doniesienia TW „Lachowicz”, 12 XI 1962 r., k. 130–131.
[161] Ibidem, k. 133.
[162] Ibidem, s. 134.
[163] AIPN, 0365/7, t. 4, Sprawozdanie z pracy Służby Bezpieczeństwa MSW za okres 1 I 1962–1 IX 1963 r., październik 1963 r.
[164]AIPN, 01227/485, Postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego, 21 I 1963 r., b.p.
[165] Ibidem.
[166] AIPN, 01227/568, J-3545, Postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego, 21 III 1963 r., b.p.
[167] Ibidem.
[168] AIPN, 01285/317, J-7678, Postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego, 21 III 1963 r., b.p.
[169] W. Jedlicki, Chamy i Żydy, „Kultura” 1962, nr 12 (182), s. 3–41.
[170] Ibidem, s. 41.
[171] AIL ML, List Witold Jedlickiego do Jerzego Giedroycia, [1962 r.].
[172] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 XI 1962 r. Redaktor, wysławszy grudniową „Kulturę” Wiktorowi Weintraubowi, podpytywał: „Bardzo jestem ciekaw Pana reakcji na Jedlickiego. Jego studium zrobiło ogromne wrażenie nie tylko w kraju, ale i na emigracji, czego dowodem jest, że numer grudniowy jest już prawie wyczerpany” (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Wiktora Weintrauba, 18 XII 1962 r.). Weintraub odpisał, że „Jedlicki [jest] wielką sensacją i powinien wywołać poruszenie w kraju. Są tam pewne uproszczenia, loose ends, ale przy tym wszystkim rzuca to zupełnie nowe światło na Październik i ma swój ładunek polityczny” (AIL ML, List Wiktora Weintrauba do Jerzego Giedroycia, 28 XII 1962 r.). Rakowski stwierdził, iż „artykuł spełnił bardzo szkodliwą rolę. W całym aktywie KC aż huczy” (M.F. Rakowski, op. cit., s. 500; zob. M. Dąbrowska, op. cit., t. 4: 1960–1965, s. 218–219).
[173] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 31 XII 1962 r.
[174] J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 221; zob. też Z. Hertz, op. cit., s. 136–137.
[175] J. Nowak-Jeziorański, J. Giedroyc, Listy..., s. 264–265. Wydział XII Departamentu II zgromadził materiały dotyczące dwu dyskusji w RWE wokół artykułu Jedlickiego z 24 lutego i 3 marca 1963 r. (AIPN, MSW II, 3058, b.p.).
[176] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 31 XII 1962 r. Mieroszewski, nie wziąwszy udziału w table ronde, swoją opinię przedstawił w miesięczniku (J. Mieroszewski, „Chamy i Żydy”, „Kultura” 1963, nr 3 (185), s. 99–102). Natomiast przebieg spotkania z udziałem Jedlickiego, Jeleńskiego, Nowaka-Jeziorańskiego i Tadeusza Zawadzkiego w „Kulturze” zreferował Janusz Kowalewski (J. Kowalewski, Październik 1956, „Ostatnie Wiadomości. Dodatek Tygodniowy”, nr 39, 13 X 1963).
[177] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 4 I 1963 r.
[178] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Witolda Jedlickiego, 19 I 1963 r.; zob. J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 216–217, 223–224.
[179] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 7 III 1963 r.
[180] AIPN, 0204/377, Notatka służbowa z rozmowy z kontaktem obywatelskim „K”, 20 XII 1962 r., k. 66.
[181] Ibidem, Notatka służbowa, 27 XII 1962 r., k. 68–69.
[182] Ibidem, Notatka służbowa, [styczeń 1963 r.], k. 75.
[183] Ibidem, Notatka służbowa, [styczeń 1963 r.], k. 80.
[184] Ibidem, Notatka służbowa, 11 I 1963 r., k. 82; zob. J. Jedlicki, Narodowy liberalizm, „Kultura” 1963, nr 5 (187), s. 9–33.
[185] AIPN, 0204/377, Notatka, 25 I 1963 r., k. 87.
[186] Ibidem, k. 88.
[187] F. Szlachcic, Wspomnienia, Warszawa 1990, s. 68.
[188] AIPN, 0204/377, Pismo dyrektora Departamentu I MSW płk. H. Sokolaka do dyrektora Departamentu III MSW płk. Filipiaka, 25 V 1963 r., k. 99.
[189] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie, 3 VII 1963 r., k. 222.
[190] Pułkownik Paweł Monat, szef Wydziału Ataszatów w II Zarządzie (wywiadowczym) Sztabu Generalnego, odmówił powrotu do kraju w listopadzie 1958 r. (K. Lesiakowski, op. cit., s. 235). W październiku 1962 r. Instytut wydał 6 lat temu... Zbiór dokumentów dotyczących polskiego Października 1956 w opracowaniu Jerzego Monda.
[191]AIPN Kr, 0095288, Doniesienie, 3 VII 1963 r., k. 223.
[192] Ibidem.
[193] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 31 V 1963 r.; zob. J. Mond, Władysław Gomułka, „Kultura” 1963, nr 7 (189)–8 (190), s. 160–184. Pod artykułem umieszczono notę biograficzną autora. Jednocześnie w „Zeszytach Historycznych” wydrukowano artykuł Monda dla „Prasy Polskiej” skonfiskowany z polecenia Gomułki w 1956 r. (J. Mond, O nieznanej dyskusji Gomułki z dziennikarzami, „Zeszyty Historyczne” 1963, nr 4, s. 7–21). Wcześniej anonimowo opublikował dwa artykuły: XYZ [J. Mond], List z Kraju, „Kultura” 1961, nr 7 (165)–8 (166), s. 127–132; idemOd Kęplicza do Jaszuńskiego, „Kultura” 1962, nr 11 (181), s. 69–76.
[194] J. Mieroszewski, Sensacje wydawnicze, „Kultura” 1963, nr 7 (189)–8 (190), s. 145–147.
[195] A. Wat, Klub Krzywego Koła. O książce Witolda Jedlickiego, „Wiadomości” nr 26, 22–24 XII 1963 r.
[196] AIPN, 0136/418, J-1668, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, 21 IX 1963 r., k. 6.
[197] Ibidem.
[198] J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 232.
[199] A. Friszke, Kultura czy ideologia..., s. 127–140.
[200] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 28 V 1963 r.
[201] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 4 VI 1963 r.
[202] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Witolda Jedlickiego, 31 V 1963 r.
[203] J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 238–239.
[204] K. Lesiakowski, op. cit., s. 240; A. Friszke, Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989, Warszawa 2003.
[205] AIPN, 0296/150, t. 1, Niektóre zagadnienia wrogiej antypaństwowej działalności politycznej, 26 VI 1963 r., k. 72.
[206] AIPN, MSW II, 589, Niektóre zagadnienia pracy operacyjnej w latach 1963–1964, 7 V 1963 r., k. 54.
[207] Ibidem, k. 55, 60.
[208] AIPN, 0296/150, t. 1, Niektóre zagadnienia wrogiej antypaństwowej działalności politycznej, 26 VI 1963 r., k. 78.
[209] Ibidem, k. 79.
[210] Ibidem, s. 89.
[211] AIPN, MSW II, 3078, Notatka służbowa w sprawie przecieków wiadomości stanowiących tajemnicę państwową i służbową oraz informacji szkalujących PRL, [kwiecień 1963 r.], k. 54.
[212] Ibidem, Nielegalna działalność i dywersja polityczno-ideologiczna, 1 I 1962–30 III 1963 r., k. 118. Od czerwcowego numeru „Kultury” z 1962 r. Zofia Hertz prowadziła rubrykęHumor krajowy, na którą składały się głównie dowcipy przysyłane z kraju (M. Danilewicz-Zielińska, Bibliografia. „Kultura” (1958–1973), „Zeszyty Historyczne” (1962–1973), działalność wydawnicza (1959–1973), Paryż 1975, s. 149).
[213] W. Gomułka, Przemówienia. Styczeń 1963–lipiec 1964, Warszawa 1964, s. 84.
[214] Ibidem, s. 117; zob. A. Friszke, Kultura czy ideologia?..., s. 141–142.
[215] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 6 VIII 1963 r.
[216] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 6 IX 1963 r.
[217] AIPN, 0397/330, Dywersja ideologiczno-polityczna przeciwko krajom obozu socjalistycznego, 30 XI 1963 r., k. 56.
[218] Ibidem.
[219] AIPN, 0397/330, Dywersja ideologiczno-polityczna przeciwko krajom obozu socjalistycznego, 30 XI 1963 r., k. 57.
[220] Ibidem, k. 51.
[221] Ibidem, k. 57.
[222] AIPN, 0296/150, t. 1, Przejawy dywersji ideologiczno-politycznej z zagranicy na kraj, [1963 r.], k. 116.
[223]AIPN Kr, 056/3, Informacja o działalności i postawie elementów politycznie nam obcych w województwie krakowskim, 12 IX 1963 r., k. 178.
[224] Ibidem, k. 179.
[225] AIPN, 0296/150, t. 1, Wytyczne do pracy SB na 1964 r., 20 XII 1963 r., k. 89–90; zob. też AIPN, MSW II, 589, Kierunki pracy i zadania SB na rok 1964, 23 XII 1963 r., k. 76–88.
[226] AIPN, 0296/150, t. 1, Wytyczne do pracy SB na 1964 r., 20 XII 1963 r., k. 97.
[227] Ibidem, k. 92.
[228] AIPN, 01227/702, J-3741, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, 28 I 1964 r., k. 2; ibidem, Karta personalno-operacyjna, 29 I 1964 r., b.p.
[229] Ibidem, Raport dotyczący przeprowadzenia rozmowy sondażowej z Józefem Czapskim, 28 II 1964 r., k. 49.
[230] Ibidem, Wyciąg z raportu „Literata” z sierpnia 1958 r. Konflikt w paryskiej „Kulturze”, k. 34; ibidem, Notatka z przeprowadzonej rozmowy z TW „Mociński”, 3 XI 1962 r., k. 36.
[231] Ibidem, Raport dotyczący przeprowadzenia rozmowy sondażowej z Józefem Czapskim, 28 II 1964 r., k. 51–52.
[232] Ibidem, k. 52.
[233] Ibidem, k. 53.
[234] Ibidem, k. 53.
[235] Ibidem, k. 54.
[236] AIPN, 01227/485, Raport do dyrektora Departamentu I MSW, płk. H. Sokolaka, 16 V 1964 r., k. 1–6; zob. M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 83–87.
[237] Ibidem, s. 85.
[238] Ibidem.
[239] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable...”, s. 87.
[240] Po wojnie we Francji obowiązywało ustawodawstwo zabraniające cudzoziemcom prowadzenia własnych przedsiębiorstw, tj. posiadania zarówno księgarni, jak i wydawnictwa.Directeur-gérant, czyli dyrektorem zarządzającym Libelli, został Francuz i dlatego mogła ona bez przeszkód funkcjonować. Z tego rozwiązania formalnoprawnego skorzystał również Instytut Literacki, który od momentu przeniesienia do Paryża prowadził swą działalność pod jej auspicjami.
[241] AIPN, 01168/129, J-2219, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, 28 I 1964 r., b.p.
[242] Ibidem, Karta personalno-operacyjna, 29 I 1964 r., b.p.
[243] Ibidem.
[244] AIPN, 01168/129, J-2219, Notatka, [1964 r.], k. 9.
[245] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Mikołaj”, 17 XII 1964 r., k. 194.
[246] J. Eisler, List 34, Warszawa 1993, s. 44–45.
[247] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 IV 1964 r.; zob. J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 261–272; G. Herling-Grudziński, Memoriał Trzydziestu Czterech, „Kultura” 1964, nr 5 (199), s. 3–7; J. Mieroszewski, Protestibidem, s. 68–70.
[248] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 13 IV 1964 r.
[249]AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Wiktora Weintrauba, 15 IV 1964 r.
[250] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 2 V 1964 r.
[251] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Stefana Korbońskiego, 25 V 1964 r.
[252] J. Giedroyc, K.A. Jeleński, Listy..., s. 368–369. Zob. K.A. Jeleński, Protest 34 w perspektywie międzynarodowej, „Kultura” 1964, nr 6 (200), s. 41–56; J. Mieroszewski,Niekonsekwencje i nieporozumieniaibidem, s. 88–96. Ponadto o Liście 34 w miesięczniku ukazało się: Z.A. Jordan, Trzydziesty piąty podpis pod protestem 34, „Kultura” 1964, 7 (201)–8 (202), s. 29–37; K.A. Jeleński, Konsekwencje protestu 34ibidem, s. 196–199;Dalsza lista oportunistów, ibidem, s. 199–200; Dalsze echa memoriału „34”, „Kultura” 1964, nr 9 (203), s. 104–107; W. Żyromski, Zenon Kliszko i list „34”ibidem, s. 147–151. Protest literatów omówili m.in. M. Fik, Kultura polska po Jałcie. Kronika lat 1944–1981, t. 1, Warszawa 1991, s. 442–453; J. Eisler, List 34...; A. Friszke, Opozycja polityczna..., s. 177–179; M. Dąbrowska, op. cit., t. 4: 1960–1965, s. 265–268, 273, 277–281; P. Machcewicz,Emigracja w polityce międzynarodowej, Warszawa 1999 [Druga Wielka Emigracja 1945–1990, cz. 2], s. 205.
[253] AIPN, MSW II, 588, Działalność dywersyjno-polityczna i ideologiczna, 3 VIII 1964 r., b.p.
[254] AIPN Kr, 0095288, Doniesienie TW „Lachowicz”, 21 V 1964 r., k. 244.
[255] AIL ML, List Juliusza Mieroszewskiego do Jerzego Giedroycia, 13 IV 1964 r.
[256] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 20 IV 1964 r.
[257] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Lachowicz” z pobytu w Paryżu w dniach 19–22 IV 1964 r., 18 V 1964 r., k. 160–164.
[258] Ibidem, k. 164.
[259] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 2 VI 1964 r. Mieroszewski napisał recenzję książki: J. Mieroszewski, „Polityka Becka”, „Kultura” 1964, nr 7 (201)–8 (202), s. 228–230.
[260] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 8 VI 1964 r.
[261] Ibidem. Redaktor całą sprawę opisał też Korbońskiemu (AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Stefana Korbońskiego, 18 VI 1964 r.).
[262] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 8 VI 1964 r.; AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Stefana Korbońskiego, 18 VI 1964 r.
[263] G. de Cerizay, Polska Gomułki i list „34”, „Kultura” 1964, nr 10 (204), s. 13–26; J. Giedroyc, op. cit., s. 187.
[264] A. Ziółkowska, Proces Melchiora Wańkowicza 1964, Warszawa 1990.
[265] J. Mieroszewski, Sprawa Wańkowicza, „Kultura” 1964, 11 (205), s. 76–77.
[266] G. de Cerizay, Trzy zagadki sprawy Wańkowicza, „Kultura” 1965, nr 1 (207)–2 (208), s. 161–166.
[267] AIPN, 01224/1820, Informacja nr 062/64, [czerwiec 1964 r.], k. 10–11.
[268] Ibidem, Informacja, 21 X 1964 r., k. 93.
[269] Ibidem, k. 94.
[270] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 2 XII 1964 r.
[271] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 8 XII 1964 r.
[272] AIPN, 01224/1820, Informacja nr 031/67, 6 IX 1967 r., b.p.
[273] AIPN, 01265/1501, Informacja nr 110 dotycząca Jana Nepomucena Millera, autora politycznych paszkwili publikowanych w „Wiadomościach” londyńskich, 28 X 1964 r., b.p.
[274] Ibidem.
[275] K. Lesiakowski, op. cit., s. 251.
[276] AIPN, MSW II, 322, Referat ministra spraw wewnętrznych wygłoszony na krajowej naradzie aktywu kierowniczego resortu spraw wewnętrznych, 29 XII 1964 r., k. 144–145.
[277] Ibidem, k. 145.
[278] AIPN, MSW II, 322, Tezy zagadnień oparte o streszczenie referatu ministra Moczara z 29 XII 1964 r. o zasadniczych kierunkach pracy naszego aparatu w 1965 r., b.d., k. 160.
[279] Ibidem, Tezy dotyczące stanu bezpieczeństwa w kraju w 1964 r., b.d., k. 111.
[280] AIPN, 01168/129, Postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego, 28 I 1965 r., b.p.
[281] AIPN, 01136/464, Raport dotyczący przeprowadzenia w kraju rozmowy sondażowej z Janem Lebensteinem, 9 III 1965 r., k. 19.
[282] Ibidem, k. 22–23.
[283] AIPN, 01136/464, Notatka służbowa z rozmowy sondażowej z Janem Lebensteinem, 29 III 1965 r., k. 27–28.
[284] Ibidem, k. 29–30.
[285] Ibidem, k. 32.
[286] Ibidem, k. 34.
[287] AIPN, 01136/464, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, 20 III 1965 r., k. 2.
[288] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 II 1965 r.
[289] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 6 III 1965 r.
[290] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 16 IV 1965 r.
[291] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Lachowicz”, 16 X 1965 r., k. 203–204.
[292] AIPN, MSW II, 31148, Notatka informacyjna, 10 XI 1965 r., k. 1.
[293] AIPN, 01265/1503, Informacja nr 121 dotycząca Stanisława Cata-Mackiewicza i Józefa Falkowskiego, 22 VI 1965 r.
[294] AIPN, 01251/533, Postanowienie o przedstawieniu zarzutów, 22 VI 1965 r., k. 30.
[295] Ibidem, Postanowienie, 22 VI 1965 r., k. 31.
[296] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 16 VII 1965 r. O tym samym powiadomił Gombrowicza, wymieniając obok Mackiewicza, Jerzego Nepomucena Millera i płk. Januarego Grzędzińskiego (J. Giedroyc, W. Gombrowicz, Listy..., s. 406). Hłasko, otrzymawszy z Maisons-Laffitte tę samą wiadomość, skomentował: „Mackiewicz – rzeczywiście dzielny. W jego wieku narażać się na nędzę, to nie łatwe. Tym bardziej, że znam jego tryb życia – raczej chyba książęcy” (AIL ML, List Marka Hłaski do Jerzego Giedroycia, lipiec/sierpień 1965 r.).
[297] G. de Cerizay, Adwokatura po roku – czyli zbędni ludzie w służbie przemocy, „Kultura” 1965, nr 7 (213)–8 (214), s. 128–133.
[298] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 30 VII 1965 r.; zob. J. Mieroszewski, Cat-Mackiewicz i inni, „Kultura” 1965, nr 9 (215), s. 81–82. Redaktor w tym liście doniósł także o opublikowaniu kolejnego tekstu Gastona de Cerizaya, tym razem autentycznego, o którego wysłaniu do Maisons-Laffitte pisarz powiadomił prokuratora (G. de Cerizay, Podziemie gospodarcze, „Kultura” 1965, nr 9 (215), s. 93–97).
[299] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Wacława Zbyszewskiego, 2 VIII 1965 r. Zbyszewski, spełniając prośbę, napisał do „Kultury” (W.A. Zbyszewski, List do Redakcji, „Kultura” 1965, nr 9 (215), s. 157–159), a w następnym numerze pisma ukazał się jego tekstMackiewicz i wolność prasy w Polsce, „Kultura” 1965, nr 10 (216), s. 22–34.
[300] AIPN, 01251/533, Akt oskarżenia przeciwko Stanisławowi Mackiewiczowi oskarżonemu z artykułu 23 paragraf 1 dekretu z 13 VI 1946 r. (DzU 1946, nr 30, poz. 192) (na wolności – środka zapobiegawczego nie stosowano), listopad 1965 r., s. 228–232.
[301] Zob. J. Jaruzelski, Stanisław Cat-Mackiewicz 1896–1966. Wilno–Londyn–Warszawa, Warszawa 1994, s. 262–263.
[302] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 III 1966 r.
[303] K. Okulicz, Stanisław Mackiewicz (Natus 1897–Obit 1966), „Kultura” 1966, nr 3 (221), s. 10–18; S. Mackiewicz, Zapiski z kraju niewoliibidem, s. 13–18; S. Mackiewicz,List do Redakcjiibidem, s. 18. Pisarza wspomniał również Zbyszewski (W.A. Zbyszewski,Stanisław Mackiewicz, „Kultura” 1966, nr 6 (224), s. 27–56).
[304] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 23 X 1965 r. O edycji książki Grzędzińskiego poinformował w tajemnicy także Stempowskiego (J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 351).
[305] J. Mieroszewski, Spowiedź ideowego Piłsudczyka, „Kultura” 1965, nr 12 (218), s. 57.
[306] AIPN, 01237/628, Karta personalno-operacyjna, b.d., b.p.
[307] AIPN, 01256/522, Sprawozdanie z wyników pracy za 1965 r., styczeń 1966 r., k. 54.
[308] Ibidem, s. 59.
[309] Ibidem, s. 61.
[310] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Mikołaj”, 18 I 1966 r., k. 217.
[311] Ibidem, k. 218.
[312] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Mikołaj”, 28 II 1966 r., k. 228.
[313] AIPN, 01227/485, Informacja dotycząca „Kultury” paryskiej, 14 V 1966 r., b.p.; M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 87.
[314] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 87.
[315] Ibidem, s. 88.
[316] Ibidem, s. 89.
[317] Ibidem, s. 89.
[318] Ibidem, s. 90.
[319] Ibidem, s. 91.
[320] Ibidem.
[321] Flemming sam napisał o sobie i podał prawdziwe nazwisko. (G.J. Flemming,Flemming jedzie na zachód, „Kultura” 1967, nr 9 (239), s. 23–26).
[322] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 29 III 1966 r. Działak zadebiutował: G.J. Flemming, Z polskiej rzeczywistości, „Kultura” 1966, nr 4 (222), s. 59–68; idemZ polskiej rzeczywistości, „Kultura” 1966, nr 5 (223), s. 121–126.
[323] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 15 VII 1966 r. Mieroszewski poświęcił jej miejsce w kronice (J. Mieroszewski, „Orzeł Biały na nerwowym tle”, „Kultura” 1966, nr 9 (227), s. 41–42).
[324] J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy..., cz. 2, s. 379.
[325] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Jerzego Działaka, 10 VIII 1966 r.
[326] AIPN Kr, 08/168, t. 2, Doniesienie TW „Lachowicz”, 22 X 1966 r., k. 270.
[327] AIPN, MSW II, 3078, Meldunek specjalny, [listopad 1966 r.], k. 172.
[328] Ibidem, Meldunek, 5 XII 1966 r., k. 176.
[329] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 15 VII 1966 r.
[330] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 26 IX 1966 r.
[331] Ibidem.
[332] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 25 X 1967 r.
[333] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 97.
[334] AIPN, 01299/452, Notatka informacyjna dotycząca niedopuszczenia do wykorzystania dr. Stanisława Wawrzyńczyka w kampanii propagandowej RWE i paryskiej „Kultury”, 1 IX 1967 r., b.p.
[335] AIPN, MSW II, 31395, Sprawa dr. Stanisława Wawrzyńczyka, b.d., k. 344–345.
[336] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 31 X 1967 r.
[337] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 98.
[338] Ibidem, s. 99.
[339] Ibidem, s. 100.
[340] Z. Hertz, op. cit., s. 251–252.
[341] M. Ptasińska, Kryptonim „Rable”..., s. 102.
[342] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 24 VI 1967 r.
[343] M. Fik, Kultura polska po Jałcie 1944–1981, t. 1, s. 503; zob. J. Eisler, Marzec 1968. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 1991, s. 142–145.
[344] K. Lesiakowski, op. cit., s. 290–304.
[345] Ibidem, s. 303; zob. D. Stola, Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967–1968, Warszawa 2000.
[346] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 13 II 1968 r.
[347] Ibidem, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 20 II 1968 r.
[348] K. Wierzyński, Czarny Polonez, „Kultura” 1968, nr 3 (246), s. 3–19; Cisi i gęgacze czyli Bal u Prezydentaibidem, s. 75–102.
[349] Patrz m.in.: J. Czapski, „Biej Żidow, spasaj Rassiju”, „Kultura” 1968, nr 5 (247), s. 47–51; K.A. Jeleński, „Hańba” czy wstyd?, „Kultura” 1968, nr 5 (247), s. 51–55; G. Herling-Grudziński, Praga i Warszawa, „Kultura” 1968, nr 4 (246), s. 78–82; J. Grzędziński,Zwierzęta patrzą na nas, „Kultura” 1968, nr 6 (248)–7 (249), s. 79–87; idemLdR z dołączonym do niego tekstem listu autora do Jerzego Putramentaibidem, s. 228–229; Pelikan [Zbigniew Florczak], Koniec Małej Stabilizacji, „Kultura” 1968, nr 5 (247), s. 74–90.
[350] H. Grynberg, Wygnanie z Polski, „Kultura” 1968, nr 11 (254), s. 49–54.
[351] Wydarzenia marcowe 1968. Wybór dokumentów z przedmową prof. Zygmunta Baumana, t. 167, seria „Dokumenty”, z. 25, Paryż 1969; Polskie Przedwiośnie. „Wydarzeń marcowych” tom 2-gi. – Czechosłowacja, t. 172, seria „Dokumenty”, z. 27, Paryż 1969.
[352] Zob. D. Stola, Rok 1968 [w:] Centrum władzy w Polsce..., s. 241–243.
[353] K. Lesiakowski, op. cit., s. 353.
[354] AIPN, 0296/36, t. 1, Wzór pisma skierowanego do I zastępcy komendanta wojewódzkiego ds. Służby Bezpieczeństwa w różnych miastach, 20 IX 1968 r., b.p.
[355] Ibidem.
[356] AIPN, 0296/150, t. 2, Notatka dotycząca zamierzeń ośrodków dywersji politycznej i ideologicznej w działalności przeciw PRL, 27 I 1969 r., k. 377.
[357] J. Andrzejewski, Apelacja, Paryż 1968.
[358] AIPN, 0296/150, t. 2, Notatka dotycząca zamierzeń ośrodków dywersji politycznej i ideologicznej w działalności przeciw PRL, 27 I 1969 r., k. 378.
[359] AIPN, 01168/358, Postanowienie o założeniu rozpracowania operacyjnego, 18 VI 1968 r., k. 007.
[360] Ibidem, Raport o pozyskanie w charakterze tajnego współpracownika, 28 III 1969 r., k. 001–002.
[361] Ibidem, Notatka z rozmów ze Zbigniewem Herbertem przeprowadzonych w dniach 8, 10 i 12 IV 1969 r., 12 IV 1969 r., k. 006.
[362] Ibidem.
[363] AIPN, 01168/358, Raport dotyczący Zbigniewa Herberta, 19 IV 1969 r., k. 020.
[364] AIPN, 01227/485, Notatka dotycząca spotkań z „Wojtkiem” w dniach 18 i 20 IV 1968 r., 29 IV 1968 r., b.p.
[365] Ibidem, Wyciąg z informacji dostarczanych przez „Wojtka”, 25 III 1969 r., b.p.
[366] AIPN, 01227/485, Raport o zezwolenie na prowadzenie rozmowy werbunkowej z „Rablem”, 2 VII 1969 r., b.p.
[367] Zob. B. Kaliski, Sprawa taterników. Przerzut od Giedroycia, „Karta” 2004, nr 40, s. 99–131; J. Karpiński, Taternictwo nizinne, Paryż 1988; wyd. 2, Lublin 2002; AIPN, 01334/518, W. Komorowski, H. Szyszkowski, Rozpracowywanie emisariuszy paryskiej „Kultury”, Departament Szkolenia i Wydawnictw MSW, Warszawa 1971.
[368] AIPN, 0203/23, t. 3, Omówienie sprawy krypt. „Turysta”, 10 VI 1969 r., k. 128.
[369] Ibidem, s. 129.
[370] AIPN, 0204/23, t. 4, Plan operacyjnych przedsięwzięć do sprawy operacyjno-śledczej o krypt. „Pajęczyna”, k. 1.
[371] AIPN, 0204/23, t. 3, Kierunki operacyjno-śledczych przedsięwzięć w sprawie krypt. „Turysta”, 10 VI 1969 r., s. 134.
[372] Ibidem, s. 135.
[373] AIPN Kr, 056/3, t. 64, Meldunek dotyczący założenia sprawy operacyjno-śledczej krypt. „Pajęczyna” nr 8535/69, b.p.
[374] Ibidem.
[375] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 22 VIII 1969 r.; zob. G. Herling-Grudziński, Aresztowania, „Kultura” 1969, nr 10 (265), s. 76–78.
[376] AIPN, 0204/23, t. 15, Akt oskarżenia przeciwko Maciejowi Kozłowskiemu, Marii Tworkowskiej, Krzysztofowi Szymborskiemu, Jakubowi Karpińskiemu, Małgorzacie Szpakowskiej, 24 XII 1969 r., k. 93–162.
[377] Ibidem, 0204/23, t. 3, Informacja nr 18/70, 29 IV 1970 r., k. 123.
[378] AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 20 I 1970 r.
[379] AIPN, 0204/23, t. 3, Informacja nr 18/70, 29 IV 1970 r., k. 123.
[380]AIL ML, List Jerzego Giedroycia do Juliusza Mieroszewskiego, 20 III 1970 r. Patrz:Proces pięciu młodych intelektualistów, „Kultura” 1970, nr 3 (270), s. 38–41; Proces, „Kultura” 1970, nr 4 (271), s. 41–46; Brukselczyk [Leopold Unger], Cały pogrzeb na nic..., „Kultura” 1970, nr 5 (272), s. 74–77; Proces przeciw książkom, „Kultura” 1971, nr 11 (290), s. 98–113.
[381] Ibidem, 0204/23, t. 1, Wniosek o zakończenie sprawy rozpracowywania operacyjnego krypt. „Turysta”, 6 VIII 1971 r., k. 151–157.
 
 

Postacie powiązane

ZOBACZ TEKSTY NA PODOBNY TEMAT


Pomiń sekcję linków społecznościowych Facebook Instagram Vimeo Powrót do sekcji linków społecznościowych
Powrót na początek strony