MONIKA SĘDŁAK
Rok 1979
Nic nie zapowiadało, że rok 1979 będzie trudnym rokiem dla garstki pracowników Instytutu Literackiego. W starej, podparyskiej willi, podzielonej wówczas na dwie, niezależne części, na pięterku już rozgrywa się dramat: 85 letnia Maria Czapska choruje, z miesiąca na miesiąc jest gorzej. Józef Czapski, niewiele młodszy od siostry również zaczyna odczuwać swój wiek. Chwilę wcześniej zrezygnował z ukochanego motoroweru, artystycznie jednak wiedzie mu
się bardzo dobrze.
W „Kulturze” jest spokojnie, pracowity patriotyzm – jak mawiał Zygmunt Hertz. Od pierwszych dni stycznia Zygmunt nie czuje się najlepiej. Mimo to, planuje wraz z żoną kilkudniowy wyjazd do Londynu, ale uzależnia go od pogody. Problemy z żołądkiem oraz z nerwem barkowym zmuszają go do wizyty u lekarza. Zaaplikowane leki pomagają na tyle, że jedzie do drukarni przygotować ekspedycję. Wraca półżywy, jak sam pisze do Miłosza. Nie wie, że była to jego ostatnia wyprawa do drukarni. Następnego dnia ma jeszcze siłę, aby pojechać do Paryża. Zje kolację u Jana Lebensteina.
W styczniu skończy 71 lat. Robi się nostalgiczny, zaczyna podsumowywać swoje życie. Uważnie śledzi wydarzenia w kraju. W Paryżu jest Jakub Karpiński, którego bardzo lubi. Na początku lutego znowu kolacja m.in. z Lebensteinem i ks. Sadzikiem. Zofia Hertz wyjeżdża odpocząć do Szwajcarii. Wiek coraz bardziej mu doskwiera. Zaczyna myśleć o testamencie, martwi go jego kolekcja „obrzydliwości”, którą zbierał latami. Wie, że nikt nie zechce jego zbiorów, obrazy otrzymane od Jana Lebensteina planuje zwrócić malarzowi. Z powodzeniem się odchudza.
W połowie lutego trafia do szpitala. Listy pisze ręcznie od czego odwykł. Miłoszowi donosi, że wykryto u niego nowotwór. Jest spokojny. Czeka go operacja, która wykaże, czy rak jest złośliwy czy nie. Szpital niestety jest źle skomunikowany z Maisons-Laffitte, wybawieniem jest telefon w pokoju, ułatwiający kontakt z domem. Z żoną rozmawia cztery razy dziennie. Znowu robi podsumowanie życia. Martwi się o Zosię. W przypadku śmierci, wydaje dyspozycje Pawłowi Hertzowi, aby zamieścił jego nekrolog w Życiu Warszawy i zamówił mszę w kościele św. Marcina. Za pół roku, jego prośba zostanie spełniona. Rzuca palenie fajki.
22 lutego pisze do żony list-testament. Postanawia uporządkować swoje sprawy. Dzień przed operacją z wizytą w szpitalu zjawiają się bliscy mu ludzie. Ma chwilę, aby zapomnieć o czekającym go zabiegu. Nie może spać. List do Miłosza pisze o 4 nad ranem.
27 lutego o godz. 13.00 jest operowany. Upłynie 6 dni zanim będzie w stanie wziąć pióro do ręki i napisać za ocean. Wie, że nowotwór jest złośliwy. Wzrusza go troska innych. Przez lata to on pomagał, teraz on jest w centrum zainteresowania. 11 marca wraca do domu. W ciągu
ostatnich dwóch miesięcy traci 16 kg.
Kolejne dni są fatalne. Ma zaniki pamięci. W drugiej połowie miesiąca czuje się na tyle dobrze, aby podyktować list do Miłosza. Cieszą go dobre wiadomości o stanie zdrowia Janiny Miłosz, a telefon od syna poety Toniego bardzo go wzruszył. Martwi się o swojego przyjaciela, księdza Józefa Sadzika. Ten wspierał go przez ostatnie tygodnie, teraz sam wymaga hospitalizacji. Pozostają w codziennym kontakcie.
Do „Kultury” przyjeżdża Gustaw Herling-Grudziński. Pod koniec marca jego stan zdrowia poprawia się na tyle, że list do przyjaciela pisze na maszynie. Odbiera wyniki. Nie wierzy w słowa lekarza prowadzącego i pisze – w tajemnicy przed Zosią - do swojego przyjaciela z wojska, lekarza - Lucjana Mroza, z prośbą o
interpretację wyników. Pozostaną w kontakcie telefonicznym przez najbliższe miesiące. Od tego momentu wie, że jest śmiertelnie chory. Jest słaby, niemal nie opuszcza swojego pokoju. Przechodzi chemioterapię. Ma coraz większy problem z oczami, czytanie przychodzi mu z trudnością. Złości go, że jest obciążeniem dla wszystkich szczególnie dla przeciążonej pracą żony. Cieszy go wystawa Czapskiego w Lozannie, ma nadzieję, że malarz sprzeda swoje obrazy.
Zaskakuje go serdeczność ludzi z jaką się spotyka. W Krakowie zaprzyjaźniony ksiądz
odprawia mszę w jego intencji, przyjaciele zamawiają nabożeństwa za jego zdrowie. Odbiera mnóstwo telefonów, dzwonią: Jerzy Andrzejewski, wszyscy Kisielewscy, Miłosz, Tadeusz Nowakowski, Halina Mikołajska. Dostaje niemiły list od Andrzeja Drawicza, kończy dwudziestoletnią przyjaźń. Ksiądz Sadzik wyjeżdża do Polski. Kwiecień i maj nie przynoszą poprawy. Zygmunt jest w trakcie męczącej kuracji, zaplanowanej na trzy miesiące. Założenie ubrania jest wysiłkiem. Nie może jeść. Wciąż chudnie. Nasilają się problemy ze wzrokiem. Dowiaduje się, że w czerwcu Miłosz na kilka dni zagości w Paryżu. Nie może doczekać się spotkania— ta dobra wiadomość, gorsza — to sprawa Drawicza. Wciąż go gryzie. Nie rozumie postępowania człowieka, któremu przez lata
pomagał. W Maisons-Laffitte gości Andrzej Brzeski. Zygmunt wciąż z uwagą śledzi sprawy w Polsce. Kibicuje karierze duetu Marek i Wacek. Obu bardzo lubi. Skarży się, że został osierocony. Najbliższe grono przyjaciół rozjechało się po Europie. Na urlop wyjeżdża również Henryk Giedroyc z żoną. Czeka, aż wszyscy wrócą.
Lipiec. Ból jest nie do wytrzymania, pomagają tylko zastrzyki z cortizony. Lekarz informuje najbliższych, że zostało mu kilka tygodni życia. Nikt nie odważy się tego powtórzyć Zygmuntowi. Wokół niego jest dużo ludzi. Niemal codziennie ktoś przyjeżdża, radość sprawiają mu telefony od życzliwych, ale największą przyjemnością są listy. Nadal narzeka na wzrok, to skutek chemioterapii, której się poddaje. W lipcu pisze do Miłosza z nadzieją, że leczenie skończy się 6 października. Czeka.
Wciąż roztrząsa sprawę Drawiczów. Choć małżeństwo przeprosiło za rzucone na Hertza oskarżenia, niesmak pozostał, „jak się dowiem, że u nich bieda, wszystko zrobię, aby pomagać im przez osoby trzecie. Dość niekonsekwentne, ale tak postanowiłem” – pisze.
Sierpień nie jest dobry. Zygmunt czuje się coraz gorzej, niemal nie widzi. Drażni go zależność od innych, irytuje, że potrzebuje pomocy. Od Jana Lebensteina dostaje w prezencie dwa rysunki, od Czapskiego trzy akwarele i rysunek od Leonor Fini. Ma jeszcze siłę żartować, że choroba mu się opłaca. Cieszą go plany wznowienia „Doliny Issy” w Instytucie Literackim, martwi – choroba Kota Jeleńskiego. Chce go zgłosić do nagrody Jurzykowskich. W ten plan zaangażował już Józefa Czapskiego. Zaczynają się problemy ze zmysłem równowagi. Jest coraz gorzej. Niemal nie chodzi, konieczne są masaże nóg. Wyczekuje końca września, ma przyjechać Jarek Abramow-Newerly z żoną. Pod koniec miesiąca trafia do szpitala w Maisons-Laffitte. Jego stan lekarze określają jako beznadziejny. Zygmunt zachowuje optymizm. Wierzy, że będzie dobrze.
Umiera 5 października 1979 r.
Monika Sędłak